"Bez życia nie ma kariery"

article cover
INTERIA.PL


Macy Gray urodziła się w 1970 roku jako Natalie McIntyre. Swój pseudonim artystyczny "pożyczyła" od nazwiska przyjaciela rodziny. Jej rodzice wyobrażali ją sobie w todze prawnika, jednak ona sama wolała pracować w show-biznesie. W tym celu przeniosła się z rodzinnego Canton w stanie Ohio do Kalifornii, gdzie zapisała się na kurs pisania scenariuszy filmowych. Mieszkając w Los Angeles m.in. śpiewała w zespole jazzowym oraz prowadziła kawiarenkę wspólnie z przyjaciółmi. Wkrótce została dostrzeżona przez przedstawicieli wytwórni Atlantic Records, jednak nagrana dla tej wytwórni płyta nigdy się nie ukazała. Załamana Macy, wówczas samotna matka dwójki dzieci, wróciła do rodzinnego Ohio i zajęła się biznesem. Na szczęście jej demo usłyszeli ludzie z firmy Zomba Music, którzy przekonali ją do powrotu na Zachodnie Wybrzeże. Nagrana dla wytwórni Epic płyta "On How Life Is" (2000), nie tylko się ukazała, ale również przyniosła wokalistce światową sławę, głównie za sprawą przeboju "I Try". Sukces przypieczętowało 8 milionów sprzedanych egzemplarzy. Druga płyta "The Id" (2001) nie powtórzyła już jednak sukcesu poprzedniczki, gdyż znalazła "tylko" 2 miliony nabywców. W tej sytuacji na trzeci album "The Trouble With Being Myself" trzeba było czekać dwa lata.

Z okazji jego wydania Macy Gray opowiada o niespodziankach podczas nagrywania, seksie jako sposobie zażegnania kłótni i producentach, z którymi pracowała.

Tytuł twojej nowej płyty to "The Trouble With Being Myself", czyli "Problem z byciem sobą". Faktycznie jest ciężko?

Tytuł tej płyty opowiada o moich stosunkach z prasą. Mówi o tym, że możesz bardzo starać się być sobą, walczyć o zachowanie swojej tożsamości, ale jeżeli jesteś osobą publiczną, to takie zachowanie może obrócić się czasem przeciwko tobie.

Opowiedz coś więcej o producentach tego albumu.

Część utworów na płytę wyprodukowałam sama, część powstała we współpracy z Dallasem Austinem i Darrylem Swanem, z którym pracowałam już przy mojej poprzedniej płycie. W kilku kawałkach udziela się też DJ Kiilu. Najwspanialsze przy tej płycie było to, że w ogóle się ukazała i na przekór wszystkiemu, co spotkało nas przy jej powstawaniu, brzmi naprawdę dobrze. W studio przydarzało nam się tyle niespodzianek, że czasem wątpiłam, czy uda się to wszystko dokończyć.

Jak wspominasz współpracę z Dallasem Austinem?

Dallas to w zasadzie producent wiodący tej płyty. Zajmuje się produkcją od bardzo dawna i jako jeden z niewielu rozumie, czym jest piosenka i jakie elementy trzeba ze sobą połączyć, żeby powstała.

A z Darrylem Swanem?

Darryl to chyba jeden z najbardziej utalentowanych ludzi, jakich znam. Jest bardzo oryginalny, ma dobry gust muzyczny i nie zamyka się na żadne gatunki. Muzycznie rozumie mnie chyba lepiej, niż ktokolwiek inny na świecie.

A kim jest zatem tajemniczy DJ Kiilu?

Kiilu jest DJ-em, więc ma prawdziwą obsesję na punkcie winyli. Ma nieograniczony dostęp do najróżniejszych nagrań i na ich bazie tworzy czasem niesamowite bity. Tak więc najbardziej charakterystycznym elementem piosenek na tej płycie, oprócz mojego głosu, są właśnie jego bity.

O czym opowiada pierwszy singel "When I See You"?

Ta piosenka opowiada o seksie jako sposobie na pogodzenie się. Wszyscy wiedzą, że to najlepszy sposób na zażegnanie wszystkich kłótni... Przynajmniej ja nie znam lepszego! (śmiech)


Utworowi towarzyszy bardzo charakterystyczny teledysk.

Reżyserował go Brian Barber i to on wpadł na pomysł, żeby wszystko w nim działo się do tyłu. Specjalnie do tego celu musiałam nauczyć się śpiewać do tyłu także słowa tej piosenki! Zupełnie jakbym uczyła się jakiegoś obcego języka! Tak czy inaczej, potem wszystko puszczane było w odwrotnej kolejności, więc na klipie poruszam się do tyłu, ale piosenkę śpiewam normalnie, czyli do przodu! Nieźle się przy tym namęczyliśmy, ale ostateczny efekt jest świetny.

Jaka jest różnica pomiędzy występowaniem w teledysku i w filmie?

Praca w filmie jest na pewno bardziej nużąca, bo ma się przeważnie większy budżet i więcej czasu. Kręcąc klip trzeba opowiedzieć jakąś historię w ciągu jednego dnia i wszystko często dzieje się w bardzo zwariowanej atmosferze. Zazwyczaj im bardziej zwariowanej, tym lepszy klip? Film i teledysk to dwie zupełnie inne rzeczy.

Na płycie gościnnie pojawia się też Pharoahe Monch.

Bardzo lubię Pharoahe, często powtarzam mu, że bardzo kojarzy mi się z innym raperem - Rakimem. Tekst, jaki wykonuje w "It Ain"t The Money", jest krytyką myślenia, że pieniądze rozwiążą wszystkie twoje problemy, że mając je można robić wszystko itd. Pewnie, że z pełnym portfelem można się nieźle zabawić, ale potrafi się to obrócić w jeden wielki problem.

Są też i inni goście...

W tym samym utworze, co Pharoahe Monch, wokalnie udziela się też sam Beck. Oprócz niego jest też naturalnie Dallas oraz wokalistka Marsha. Utwór "Things That Made Me Change" napisałam z Andre "Dre" Harrisem i Vidalem Davisem, autorami wielu hitów. Ciekawie pracowało mi się z nowymi ludźmi, na pewno wywarło to spory wpływ na płytę, czyniąc ją różną od tego, co robiłam wcześniej.

Które piosenki z "The Trouble With Being Myself" są twoimi faworytami?

Utwór singlowy, "Happiness" i numer drugi na płycie: "It Ain"t The Money".


Jak bardzo twoje doświadczenia życiowe wpływają na to, jak i o czym piszesz?

Moje piosenki są jak zdjęcia zrobione w poszczególnych chwilach mojego życia. Można powiedzieć, że to właśnie moje życie utorowało mi drogę do kariery. Gdybym nie miała życia, nie byłoby kariery! (śmiech)

Dziękuję za rozmowę.

import rozrywka
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas