„Chcemy stworzyć w muzyce nową jakość”

Julita i Paulina Sokołowskie, dwie siostry grające na skrzypcach, zadebiutowały dwa lata temu albumem po prostu "Julita i Paula", zawierającym ich własne aranżacje klasyków muzyki poważnej. Pod koniec 2000 roku siostry wydały drugą płytę, zatytułowaną „Kolędowanie Julity i Pauli”, na której zaprezentowały najpiękniejsze polskie kolędy. Z tej okazji z Julitą i Paulą o kolędach, Mozarcie, komputerach i Internecie, rozmawiał Konrad Sikora.

article cover
INTERIA.PL

Jak to się stało, że udało wam się podpisać pierwszy kontrakt płytowy?

J: To było jakiś czas temu. Tytus Wojnowicz miał zagrać na wręczaniu Fryderyków i poprosił, bym mu towarzyszyła. Miałam co do tego mieszane uczucia, ale w końcu się zgodziłam, choć złożył mi tę propozycję na dwa dni przed koncertem. Obiecał, że schowam się gdzieś z tyłu i będę sobie spokojnie grać z nut. Na próbie okazało się , ze jest inaczej – stoję na samym przodzie a o nutach nie ma mowy. Tak się jakoś złożyło, że wszystko poszło wspaniale. Fakt, że ogląda mnie tylu ludzi, bardzo mnie zdopingował. Po koncercie skontaktowali się ze mną przedstawiciele Sony Music i zaproponowali kontrakt. Jako że od najmłodszych lat grywałam razem z Pauliną, zaproponowałam wytwórni, abyśmy płytę nagrały razem. Firma na to przystała i udało nam się nagrać wspólnie.

Od ukazania się waszego debiutanckiego albumu minęły ponad dwa lata. Co robiłyście w tym czasie?

P: Grałyśmy dużo koncertów. Poza tym nasza debiutancka płyta zdobyła status Złotej Płyty i spotkała się z dużym zainteresowaniem zagranicą. Dlatego firma postanowiła wydać ją na rynku europejskim. Nowa wersja albumu różniła się nieco repertuarem, który był rozszerzony i zmieniono nieco szatę graficzną okładki.

Dlaczego zdecydowałyście się nagrać jako drugą płytę album świąteczny?

To przypadek. Od dawna wiedziałyśmy, że jak będziemy nagrywać kolędy, to nagramy je z resztą rodzeństwa. Kiedy przyszłyśmy do wytwórni, aby omówić szczegóły kolejnego naszego krążka, okazało się, że firma proponuje nam dodatkowo nagranie albumu świątecznego. Bardzo nam to pasowało. W najbliższym czasie wydamy także drugą, nieświąteczną płytę.

Jak wyglądał w tym przypadku dobór materiału?

Przygotowując się do pierwszej płyty miałyśmy pomysł, aby były to tematy klasyczne. Pomysłów było bardzo dużo. Metodą selekcji wybrałyśmy te nasze najbardziej ulubione. Kierowałyśmy się także tym, jak to wszystko będzie brzmiało. Nasze ulubione tematy to nie koniecznie te najbardziej znane, ale o to też nam chodziło. W przypadku świątecznego krążka, tematem były najbardziej znane kolędy, ale selekcji dokonywałyśmy w podobny sposób.


Czy to, że jesteście siostrami, nie przeszkadza wam czasem w pracy?

P: Nie raczej nie, a wręcz przeciwnie. Jesteśmy zupełnie różnymi siebie istotami i czasami te więzy krwi powodują, że nigdy nie kłócimy się „na zawsze”. Są sytuacje, w których inni być może by się rozstali, ale my jako siostry w końcu się dogadujemy. Efektem jest to, że wyciągamy z tego wszystkiego wnioski i pracujemy nadal. Czasami jest to nawet przydatne, bo końcowy efekt jest lepszy niż każdy z naszych pomysłów z osobna.

Czy nie jest dla was zaskoczeniem, że wasza muzyka jest tak popularna?

P: Nie, nie jest to dla nas żadnym zaskoczeniem. Muzyka Mozarta i innych kompozytorów, to była właśnie muzyka rozrywkowa. Gdyby żył on teraz, to kto wie, może komponowałby właśnie taką muzykę. To są najwięksi z kompozytorów i my staramy się ich przypominać.

J: Ludzie potrzebują takiego uaktualnienia tej muzyki. Często gwizdając przy goleniu nie wiedzą, że to jakiś fragment opery lub symfonii. Dzięki naszym aranżacjom mają szansę się o tym dowiedzieć.

Czy myślicie o wydaniu płyty z materiałem autorskim?

P: Ja mam dopiero dźwięki w głowie, a Julita już zaczęła przekładać to na konkretne nagrania z wykorzystaniem komputera.

J: Tak, mam tyle pomysłów i szkoda było mi je marnować. Postanowiłam więc na komputerze przygotować wersje demo tego, co być może kiedyś nagram. Na razie jednak wszystko leży w szufladzie. Poza tym wreszcie skończyłam studia i mam nadzieję, że teraz będę mogła więcej czasu poświęcić komponowaniu. Istnieje więc szansa, że na następnym albumie znajdą się już jakieś nasze autorskie kompozycje.

Skoro mowa o komputerach, co sądzicie o Internecie?

J: Uważam, że jest to bardzo dobra sprawa, choć przyznam, że Internet może być niebezpieczny. Gdyby nie fakt, że absorbuje mnie moja twórczość, że gram koncerty i komponuję, byłabym nałogową internautką. Wiem, że potrafię parę godzin z rzędu siedzieć grzebiąc w sieci. Żyjemy tak szybko, że bez tego dostępu do wiedzy nie bylibyśmy w stanie chyba normalnie funkcjonować. Uzależniłam się od Internetu jak od telefonu komórkowego.

P: Ja się boję tego typu rzeczy. Ale podróżując po kraju już wielokrotnie spotykałyśmy słuchaczy, którzy przyjeżdżali na nasze koncerty z małych miejscowości, w których dowiedzieć o koncercie mogli dowiedzieć się tylko z internetu. To samo dotyczy szkół, w których internet ułatwia dostęp do wiedzy.


Czy może on pomóc także artystom?

Na pewno. Wiem, że istnieją już firmy zajmujące się promowaniem młodych artystów. Poza tym można w ciągu chwili dotrzeć do wielkiej grupy słuchaczy i ludzi zainteresowanych danego rodzaju twórczością. Na pewno jest to także dla nas ogromna szansa.

A zgodziłybyście się umieścić w sieci pliki mp3 z waszymi utworami?

Prawdę mówiąc to one w sieci już są. Nie będziemy mówić gdzie i jak można się do nich dostać. Ale trochę nas to zmartwiło. Trzeba wymyślić jakiś sposób dystrybucji muzyki przez Internet, która będzie w jakiś sposób satysfakcjonowała obie strony. Trzeba zmienić kategorię funkcjonowania mp3. Na razie jest to dla nas forma piractwa. Mp3 wydaje się być przydatne kiedy trzeba umieścić fragment utworu, ale ściąganie całych albumów to już przesada. W ten sposób ludzie pozbawiają artystów dochodów. Coś trzeba z tym zrobić, ale niestety nie bardzo wiemy co.

Jakie są wasze nadzieje i obawy związane z nowym wiekiem, w który wchodzimy?

J: Chciałybyśmy, aby świat stał się lepszy. Chcemy, aby ludzie zaczęli być dla siebie mili i zniknęło z niego całe zło.

A jakie jest wasze największe artystyczne marzenie?

J: Nagrać kolejną dobrą płytę. A tak poza tym to chciałabym zrobić coś, z czego mogłabym być dumna. Chciałabym, aby moja muzyka podobała się ludziom. Chcę, aby w tym natłoku nowości była czymś innym, wyąjatkowym. Chciałabym stworzyć w muzyce nową jakość, która byłaby identyfikowana z naszym duetem

P: A ja chciałabym przekazać w muzyce siebie. Jeśli uda nam się znaleźć paru jej odbiorców, to będziemy bardzo zadowolone. Poza tym pragnęłabym, aby spełniły się moje klasyczne plany.

Dziękuję za rozmowę

import rozrywka
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas