Zdradziła kulisy "The Voice of Poland". Co powiedziała o Marku Piekarczyku?
W 2014 roku pojawiła się w „The Voice of Poland” i choć kariery w programie nie zrobiła, na brak popularności po nim nie może narzekać. Monika Lewczuk po wielu latach zabrała głos na temat swojego udziału w „The Voice of Poland”. Niektórzy widzowie mogą być zaskoczeni jej wyznaniem na temat przygotowań do bitew.
Monika Lewczuk to była modelka oraz I Wicemiss Polski 2009, I Wicemiss Globe International 2009 i Miss Supranational 2011. W 2014 roku zjawiła się w piątej edycji programu "The Voice of Poland".
Jej wykonanie "Rysy na szkle" Urszuli sprawiło, że fotel postanowił odwrócić Marek Piekarczyk. "Zaśpiewałaś to tak szczerze, że nadałaś prawdy tej piosence. Myślę sobie, takiej dziewczyny nie puszczę" - komentował trener.
Justyna Steczkowska przyznała natomiast, że uczestniczkę czeka jeszcze mnóstwo pracy w programie. Ostatecznie przygodę z programem Lewczuk zakończyła po bitwie, w której zaśpiewała przebój "La La La" Naughty Boya i Sama Smitha.
Monika Lewczuk zrobiła karierę po "The Voice of Poland"
Po odejściu z programu Lewczuk jednak nie zaginęła, a jej kariera mocno się rozwinęła. W 2016 roku w wytwórni Universal wydała płytę "#1", która pokryła się w Polsce złotem. Lewczuk ma na koncie również kilka popularnych i chętnie granych w radiostacjach piosenek, m.in. "Tam tam, "Ty i ja", "Libre" (nagrany z Alvaro Solerem") i "Biegnę" (stworzony w duecie z Antkiem Smykiewiczem).
Monika Lewczuk o "The Voice of Poland". Jej słowa zaskakują
W rozmowie z Kozaczkiem Monika Lewczuk wypowiedziała się na temat swojego udziału w "The Voice of Poland", który odbył się prawie 10 lat temu.
"To był bardzo ciekawy moment w moim życiu. Gdy szłam do programu, już byłam po pierwszych rozmowach z wytwórnią. Wysyłając demo, wybrałam tę samą wytwórnię, z którą współpracuje 'The Voice of Poland', więc konfliktu nie było, jedno pomogło drugiemu, ale wytwórnia była pierwsza" - stwierdziła.
Lewczuk przyznała, że jej występ w TVP nie był idealny i rozumie, że mogła zostać oceniona wtedy dość surowo.
"Ten występ był bardzo emocjonalny, ale też mój głos bardzo drżał. Nie miałam techniki, jak mieszkałam w Płocku, to nie mieliśmy nauczycieli śpiewu, więc moje lekcje śpiewu polegały na tym, że śpiewałam najgłośniej, jak się da" - dodała.
Wokalistka i celebrytka przyznała natomiast, że według niej lepiej jest nie wygrywać programu. Jej zdaniem wytwórnie nie są zachwycone, gdy ktoś okaże się jego zwycięzcą.
"Z tego, co wiem, to kontrakty są inne dla osoby, która wygrywa program niż osób, które po prostu w tym programie są. Domyślam się, że wytwórnia ma bardziej ograniczone działania, dostając takiego artystę" - mówiła.
Lewczuk na sam koniec wspominała o współpracy z Markiem Piekarczykiem, choć jak sama przyznała, przed bitwami, po których odpadła, ich kontakt był znikomy i głównie na pokaz.
"My nie mieliśmy z nim aż tak dużo kontaktu. Mamy z nim lekcje, a te lekcje trwały z 5 minut, 3 rady, a czekania z godzinę i... przynajmniej tak to wtedy wyglądało i do momentu, kiedy ja byłam, czyli do bitew" - wspominała.