Reklama

Wayne Shorter nie żyje. Geniusz jazzu miał 89 lat

W szpitalu w wieku 89 lat zmarł Wayne Shorter, jeden z najwybitniejszych kompozytorów i saksofonistów jazzowych. Grał z innymi gigantami: Milesem Davisem, Artem Blakeyem, Herbie Hancockiem czy Joe Zawinulem.

W szpitalu w wieku 89 lat zmarł Wayne Shorter, jeden z najwybitniejszych kompozytorów i saksofonistów jazzowych. Grał z innymi gigantami: Milesem Davisem, Artem Blakeyem, Herbie Hancockiem czy Joe Zawinulem.
Wayne Shorter miał 89 lat /Michael Putland /Getty Images

Informację o śmierci Wayne'a Shortera w szpitalu w Los Angeles potwierdziła jego rzeczniczka Alisse Kingsley.

Początki jego kariery sięgają lat 50. Do saksofonu zachęcił go ojciec (brat Wayne'a - Alan Shorter - został trębaczem). Koniec lat 50. spędził służąc w amerykańskiej armii. Po odejściu do cywila zaczął grać z Maynardem Fergusonem.

W 1959 r. dołączył do zespołu Art Blakey and the Jazz Messengers, którego został dyrektorem muzycznym. W latach 1964-1970 współpracował z Milesem Davisem.

Reklama

Później dołączył do słynnej grupy fusion Weather Report, której trzon stanowił razem z pianistą Joe Zawinulem. Jako lider nagrał ponad 20 płyt.

Wiele kompozycji autorstwa Wayne'a Shortera zostało jazzowymi standardami. W dorobku miał 12 statuetek Grammy. W dorocznym zestawieniu magazynu "Down Beat" przez 10 lat z rzędu znajdował się na szczycie notowania krytyków na najlepszego saksofonistę (a przez 18 lat - w głosowaniu czytelników).

Lata 80. i 90. były dla Shortera czasem muzycznych sukcesów, ale też wielu bolesnych doświadczeń. W 1984 r. zmarła jego córka Iska, a trzy lata później - brat Alan. Muzyk w wywiadach opowiadał, że gdyby nie pomoc żony Any Marii, która nauczyła go medytacji, nie przetrwałby tego okresu.

W 1996 r. na jazzmana spadła kolejna tragedia - w katastrofie lotniczej zginęła Ana Maria razem ze swoją siostrzenicą Dalią Lucien. Trzy lata później artysta poślubił Carolinę Dos Santos, bliską przyjaciółkę żony, przy której stopniowo odzyskiwał równowagę.

"Śmierć jest tymczasowa i musimy próbować odnaleźć coś stałego. Ale to jest bardzo trudne do zagrania. I jeszcze tak, żeby kogoś zabawić! Chcę mierzyć się z niewykonalnym. To jest właśnie to, co napędza sztukę w jej rozwoju, jaka by nie była - wyzwanie. Dla mnie definicja jazzu to 'wyzywam cię'. To rzucenie wyzwania wszystkiemu temu, w co wierzysz, że jest dane raz na zawsze" - opowiadał w wywiadzie opublikowanym przez serwis Jazzarium.pl.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: nie żyje
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy