Reklama

Union: "Nie będzie łatwiej"

Zielonogórski Union, nowe wcielenie zasłużonej dla polskiej sceny metalowej, olsztyńskiej grupy Christ Agony, wydał na początku listopada album lapidarnie zatytułowany "Christ Agony". Kłopoty wielorakiej natury, jakie dotknęły Cezara, spiritus movens obu blackmetalowych formacji, nie pozostały bez wpływu na długotrwały proces powstawania materiału. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. - Z niepowodzeń i porażek wyszedłem obronną ręką - mówi w rozmowie z INTERIA.PL frontman Union.

Od wydania poprzedniej studyjnej płyty "Elysium" (Metal Mind Productions, 1999), sygnowanej jeszcze logiem Christ Agony, minęło ponad sześć lat. Jednym z powodów przedłużającej się nieobecności lidera zespołu na metalowej scenie był niefortunny dla Christ Agony kontrakt podpisany z krajowym wydawcą.

- Zmiana nazwy nie była kwestią przypadku, była prawdę mówiąc przymusem z naszej strony. Niestety, okazało się, że kontrakt, jaki podpisaliśmy kilka lat wcześniej z jedną z krajowych wytwórni, był dla zespołu tak niekorzystny, że jedynym wyjściem, aby istnieć i dalej nagrywać była zmiana nazwy - skomentował wokalista.

Reklama

- Dla mnie osobiście nowy album jest kolejnym osiągnięciem w całym dotychczasowym dorobku kapel, które tworzyłem. Sam tytuł płyty jest próbą uświadomienia, że jesteśmy tym samym zespołem. Wybór nazwy zespołu nie był zbyt trudny, dlatego, że dla mnie Union jest nazwą jednoznaczną, która łączy w sobie wszystko co do tej pory stworzyłem - podkreślił.

Zmiana nazwy formacji nie była jednak jedynym zmartwieniem Cezara przez ostatnie lata. Muzyk borykał się też przez dłuższy czas z problemami zdrowotnymi oraz zmienił miejsce zamieszkania.

- Niestety, czas, który upłynął nie był dla mnie zbyt korzystny. Przede wszystkim kontuzja lewej dłoni uniemożliwiła mi granie i komponowanie na ponad rok. Następnie operacja łokcia lewej ręki i długa rehabilitacja, a w końcu przeprowadzka na drugi koniec Polski. Teraz jest już wszystko w porządku, ale sam stres, który towarzyszył mi przed operacją nie był zbyt przyjemny. Poza tym moje samopoczucie też nie było wtedy najlepsze, i wcale się nie dziwię tym, którzy przebywali wtedy w moim otoczeniu, że mieli mnie dosyć - powiedział w wywiadzie udzielonym INTERIA.PL Cezar.

- Faktem jest, że z całej tej sytuacji wyszedłem bogatszy o takie doświadczenia, ale nie były one zbyt przyjemne i niekoniecznie potrzebne. A w efekcie spowodowały przesunięcie nagrań nowego materiału w czasie - dodał.

Mimo że nazwa Union staje się coraz lepiej rozpoznawalna, Cezar zdaje sobie sprawę, że kolejny jego powrót na muzyczną scenę pod nowym szyldem nie będzie należał do łatwych.

- Jeżeli chodzi o start, to na pewno nie będzie łatwiej niż kiedyś, już teraz to wiem, ale tak na prawdę nie o to chodzi. Mnie samemu nie zależy na rywalizacji, osiąganiu wielkich sukcesów, sam przeszedłem już kawał drogi muzycznej i nigdy moim zamiarem nie było podbicie świata. Ważne jest to, aby dalej realizować swoje plany i dążyć do tego, aby je urzeczywistniać. Ja uwielbiam grać i tworzyć muzykę, i będę to robił czy to się komuś podoba czy nie, pomimo zmiennych tendencji i czasu, który bywa okrutny - zadeklarował główny kompozytor Union.

Świeży album "Christ Agony" wydała pilska Agonia Records.

Przeczytaj cały wywiad z Cezarem z Union.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Christ Agony | Agony | Union
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy