Reklama

U2: Końcowe odliczanie

Już tylko kilkadziesiąt godzin dzieli członków irlandzkiej formacji U2 od pierwszego koncertu w ramach trasy "Elevation Tour", podczas której Bono i koledzy będą promować swój ostatni album "All That You Can't Leave Behind". Tournee rozpocznie się w najbliższą sobotę, 24 marca, w Miami, na Florydzie.

Już tylko kilkadziesiąt godzin dzieli członków irlandzkiej formacji U2 od pierwszego koncertu w ramach trasy "Elevation Tour", podczas której Bono i koledzy będą promować swój ostatni album "All That You Can't Leave Behind". Tournee rozpocznie się w najbliższą sobotę, 24 marca, w Miami, na Florydzie.

Już od pierwszej chwili, kiedy było wiadomo, jak mają wyglądać koncerty, wielu amerykańskich dziennikarzy skrytykowało U2 za sposób zorganizowania widowni. Muzycy postanowili, że w salach, w których będą wystepować, znajdą się głównie miejsca stojące. Tak właśnie robi się koncerty w Europie, ale nie w USA, gdzie zazwyczaj publiczność siedzi.

Dlatego pomysł U2 Amerykanie uznali za bardzo niebezpieczny. Jednak Irlandczycy od samego początku odpierają zarzuty.

"Nie jesteśmy zespołem, na którego koncertach tłumy dziko tańczą. Nic strasznego na pewno się nie zdarzy. Jednak nie chcemy zabierać ludziom możliwości, aby mogli się spokojnie pobujać i potańczyć, przecież to są koncerty, a nie film w kinie. Znamy naszą publiczność i podeszliśmy do sprawy z dużą powagą. Bezpieczeństwo fanów był dla nas zawsze najważniejsze" - powiedział The Egde, gitarzysta U2.

Reklama

Muzyk przyznał, iż przy okazji nowej trasy, jego koledzy nie mają zamiaru koncentrować się na efektach specjalnych, ale na muzyce.

"Nie mamy tym razem żadnego przewodniego tematu. Chodzi nam przede wszystkim o muzykę. Po 10 latach grania wielkich tras typu Zoo TV i Popmart, wiemy, z czego możemy zrezygnować. Teraz chodzi tylko o muzykę".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: koledzy | trasy | koncerty | odliczanie | U2
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy