Reklama

Trzy słowa będą go sporo kosztować? Była dziewczyna pozywa Bad Bunny'ego!

Była dziewczyna latynoskiego wokalisty i rapera Bad Bunny'ego - Carliz De La Cruz Hernandez - pozwała swojego ex na 40 milionów dolarów. Powód? Gwiazdor wykorzystał stworzone przez nią krótkie nagranie głosowe bez jej zgody.

Była dziewczyna latynoskiego wokalisty i rapera Bad Bunny'ego - Carliz De La Cruz Hernandez - pozwała swojego ex na 40 milionów dolarów. Powód? Gwiazdor wykorzystał stworzone przez nią krótkie nagranie głosowe bez jej zgody.
Bad Bunny (na zdjęciu z Taylor Swift) będzie miał problemy z powodu wykorzystania nagrania byłej dziewczyny? /Kevin Mazur /Getty Images

Carliz De La Cruz Hernandez złożyła pozew przeciwko swojemu byłemu partnerowi Bad Banny'emu za nieuprawnione użycie nagrania z jej głosem, na którym wypowiada zaledwie trzy słowa - "Bad Bunny, kochanie" (w oryginale "Bad Bunny, baby").

Fragment z poczty głosowej pojawia się w utworze "Dos Mil 16". Znalazł się na ostatnim, uzyskującym świetne wyniki sprzedażowe albumie "Un Verano Sin Ti".

Hernandez twierdzi, że zwrot, który sama miała wymyślić, został użyty bez jej zgody. W ramach zadośćuczynienia domaga się 40 milionów dolarów odszkodowania. Pozew skierowano również przeciwko wytwórni rapera - Rimas Entertainment oraz jego menedżerowi - Noah Kamil Assad Byrne.

Reklama

"Tysiące ludzi w mediach społecznościowych oceniało Carliz oraz zwracało się do niej zwrotem 'Bad Bunny, kochanie', gdy pojawiała się w miejscach publicznych. To powodowało i nadal powoduje, że De La Cruz czuje się zmartwiona, przygnębiona, onieśmielona i przytłoczona" - czytamy w argumentacji pozwu.

Bad Bunny i Carliz De La Cruz Hernandez - historia sporu o trzy słowa

Bad Bunny i Carliz Cruz Hernandez byli parą w latach 2011 - 2017. Zwrot, który sprawił, że sprawa wylądowała w sądzie, miał powstać w 2015 roku. Sam gwiazdor poprosił następnie De La Cruz, aby stworzyła nagranie głosowe.

Kobieta wyjaśniła w dokumentach sądowych, że Bad Bunny'emu i jego menedżerowi, że próbowali zdobyć prawa do nagrania. De La Cruz początkowo zaproponowano dwa tysiące dolarów. Ta jednak nie zgodziła się i poprosiła o spotkanie w celu omówienia odpłatnych zasad korzystania z nagrania.

"Hernandez powtarzała, że jednym sposobem na sformalizowanie umowy jest sporządzenie jej na piśmie" - czytamy w pozwie, do którego dotarł Pitchfork. Pozywająca przyznała, że miała okazję również odsłuchać piosenkę z użyciem jej zwrotu, jednak nadal nie zgadzała się na warunki stawiane przez jej byłego chłopaka. Kobieta miała czuć się niekomfortowo z powodu wykorzystania tego fragmentu w utworze.

W pozwie zaznaczono również, że menedżment Bad Bunny'ego próbował nakłonić De La Cruz na zgodę, wysyłając jej niekorzystne umowy do podpisania, czego ostatecznie nie zrobiła.

"Ponieważ jasno dano do zrozumienia, że nie ma zgody na wykorzystanie nagrania, jego publikacja stanowiła akt rażącego niedbalstwa, złej woli, a co gorsza był on atakiem na prywatność i godność, gdyż druga strona wiedziała o możliwych konsekwencjach, a mimo to zdecydowała się na łamanie prawa" - czytamy.

Sam Bad Bunny i jego prawnicy nie skomentowali sprawy.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Bad Bunny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy