Starley o "Love is Love": Wiedziałam, że muszę się odsłonić
Czym jest miłość? Każdy ma własną odpowiedź na to pytanie. I żadna z nich nie powinna być uznawana za lepszą lub gorszą - bo miłość to miłość. Bez względu na rasę, wiarę, orientację seksualną czy tożsamość płciową. Charyzmatyczna Starley w swoim najnowszym singlu "Love is Love" zawarła bardzo ważny przekaz, wzbogacony o niezwykle pozytywną, wpadającą w ucho melodię oraz wzruszający teledysk.
Starley debiutowała latem 2016 singlem "Call On Me". O utworze zrobiło się głośno na całym świecie za sprawą remiksu Ryana Ribacka, który trafił na playlistę Spotify Today’s Top Hits. Kawałek z wynikiem ponad miliarda streamów był jednym z najpopularniejszych utworów 2017 i zapewnił wokalistce zaproszenia do najważniejszych programów telewizyjnych w USA, w tym m.in. do Jimmy’ego Kimmela.
Niewiele brakowało, a utwór w ogóle by nie powstał. Starley przez wiele lat pracowała na dorobek innych artystów w Londynie. Powoli zaczynała tracić wiarę, że kiedykolwiek uda się jej rozkręcić karierę solową. Na jakiś czas wróciła do rodzinnej Australii - ze złamanym sercem i pustym portfelem. "Call On Me" powstało jako wyraz rezygnacji oraz metoda na walkę z depresją.
W czasie, kiedy utwór docierał do kolejnych słuchaczy, Starley zaczęła zastanawiać się nad swoją seksualnością. Doszła do wniosku, że jest biseksualna. Zwierzyła się z tego najbliższym, gdyż zawsze dbała o mocne relacje z rodziną. Ta, bardzo religijna, początkowo nie mogła pogodzić się z wyborem Starley. Spowodowało to poważny kryzys w relacjach artystki z rodziną, a w konsekwencji: nawrót depresji. Wokalistka nie traciła jednak nadziei, że bliscy pogodzą się z jej decyzją. W takich okolicznościach powstało "Love is Love" - drugi singel. Bardzo osobista, zainspirowana smutkiem, jednak pozytywna w przekazie piosenka opowiada o miłości i akceptacji.
"Pierwsza wersja tekstu była zachowawcza, nie powiedziałam w niej zbyt wiele o swoich doświadczeniach. Kiedy zaprezentowałam kawałek kilku przyjaciołom, zorientowałam się, że utwór nie chwyci, jeśli nie podzielę się tymi częściami historii, z którymi czuję się najbardziej niekomfortowo. Wiedziałam, że muszę się odsłonić, sięgnąć głębiej. To było przerażające, ale jednocześnie bardzo wyzwalające. Taka jest geneza ‘Love is Love’. Bardzo się denerwowałam przed premierą, ale jednocześnie nie mogłam się doczekać, żeby już zaprezentować utwór całemu światu" - wspomina Starley.
Sukces Starley polega na połączeniu urzekającej muzyki z integralnością i niezwykle osobistymi tekstami, z którymi fani mogą się utożsamić. Szczerość i optymizm to dwie wartości, które sprawiły, że artystka od najmłodszych lat zaczęła interesować się muzyką. Dorastała w muzykalnej rodzinie. Matka, która ma korzenie australijskie, filipińskie i japońskie, śpiewała w klubach i była wielką fanką The Carpenters. Pochodzący z Mauritiusa ojciec zasłuchiwał się w muzyce George’a Bensona oraz wywodzącymi się z ojczyzny dźwiękami z gatunku sega. Jedno z najwcześniejszych muzycznych wspomnień Starley to oglądanie "La Bamba" - filmowej historii Ritchie’ego Valensa. Wielką inspiracją już w dzieciństwie była dla niej także Mariah Carey.
"Dobrze radziłam sobie z pisaniem i wiedziałam, że mam niezły głos, dlatego decyzja o zostaniu piosenkarką była naturalnym wyborem. Wiedziałam, że Mariah sama pisze swoje piosenki, więc uważałam, że jeśli chcę być taką artystką jak ona, również muszę samodzielnie komponować" - wspomina Starley.
Pierwsze demo nagrała jako 14-latka. Rok później rozpoczęła lekcje klasycznego śpiewu. Wtedy zaczęła pierwsze rozmowy z wytwórniami. "Powiedzieli mi, że muszę schudnąć i rozprostować włosy, jeśli chcę podpisać kontrakt. W Australii zawsze byłam uważana za dziwaka" - śmieje się artystka. Wokalistka wybrała Londyn jako miejsce zamieszkania nieprzypadkowo - chciała być tam, gdzie różnorodna kultura i artystyczne środowisko pozwolą odnaleźć jej artystyczną ścieżkę.
"Love is Love" to najlepszy dowód na to, że Starley jest na drodze do osiągnięcia zasłużonego rozgłosu. Wokalistka pracuje obecnie nad debiutanckim albumem.