Reklama

"Sprawa dla reportera" i "Żono moja". Wpadka w programie Elżbiety Jaworowicz

W ostatnim odcinku programu "Sprawa dla reportera" Elżbiety Jaworowicz gościła panią Marynę z Ukrainy, która walczy o prawa do opieki nad dziećmi ze swoim mężem z Polski. Podczas finału w programie wystąpił Paweł Jasionowski z zespołu Masters, który wykonał swój przebój... "Żono moja". Widzowie są oburzeni!

W ostatnim odcinku programu "Sprawa dla reportera" Elżbiety Jaworowicz gościła panią Marynę z Ukrainy, która walczy o prawa do opieki nad dziećmi ze swoim mężem z Polski. Podczas finału w programie wystąpił Paweł Jasionowski z zespołu Masters, który wykonał swój przebój... "Żono moja". Widzowie są oburzeni!
Elżbieta Jaworowicz jest prowadzącą programu "Sprawa dla reportera" /Michal WARGIN /East News

"Sprawa dla reportera" to autorski program interwencyjny Elżbiety Jaworowicz, który na antenie TVP gości z przerwami od 1983 roku. Dziennikarze audycji od początku starają się interweniować w trudnych, konfliktowych sprawach społecznych. 

Popularna audycja interwencyjna, od lat zajmuje się trudnymi sprawami społecznymi, które zgłaszane są autorom za pośrednictwem listów, telefonów, e-maili od ludzi, którzy szukają pomocy.

O ile przez wiele lat program faktycznie miał opinię ważnego i rozwiązującego problemy, od jakiegoś czasu jednak poziom audycji drastycznie spadł - jednym z nietrafionych rozwiązań są choćby... występy artystyczne. 

Pani Maryna z Ukrainy, bohaterka ostatniego odcinka programu, doświadczyła . Kobieta, która sama wychowuje syna, walczy z mężem Polakiem o prawa do opieki nad pozostałą dwójką dziećmi. 

Reklama

"Sprawa dla reportera": "Róże zwiędną a śledzie zjesz"

Już sama promocja odcinka w spocie telewizyjnym była niefortunna. Użyty w nim został krótki fragment wypowiedzi kobiety, w której zrelacjonowała co dostała od męża na dzień kobiet.

"Dostałam słoik śledzi. Bo stwierdził: 'Róże zwiędną, a śledzie zjesz'" - wyjaśniła kobieta. 

Ten krótki fragment użyty w reklamie, zasugerował widzom programu, że problem kobiety jest nieistotny i chodzi jej tylko o nietrafiony prezent.

Oprócz tego, że w odcinku pani Maryna nie otrzymała żadnej konkretnej pomocy, na koniec musiała znieść występ Pawła Jasionowskiego z grupy Masters, który zaśpiewał z playbacku przebój... "Żono moja". Pani Maryna nie wiedziała jak się zachować, w pewnym momencie z jej oczu popłynęły łzy.

Komentarze w sieci są jednoznaczne.

"To jest cyrk a nie poważny program. Kompletny brak wyczucia, empatii", "Z tak dobrego i pożytecznego programu zrobiono kabaret", "'Sprawa dla reportera' sięga dna" - czytamy na Facebooku TVP.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Masters | Sprawa dla reportera
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy