Reklama

Spłonął znany klub muzyczny. Właściciele przekazali nowe informacje

Spłonęła Fabryka Lloyda, czyli jeden z najważniejszych ośrodków kulturalno-eventowych w Bydgoszczy, oraz jedno z ważniejszych miejsc na muzycznej mapie Polski.

Spłonęła Fabryka Lloyda, czyli jeden z najważniejszych ośrodków kulturalno-eventowych w Bydgoszczy, oraz jedno z ważniejszych miejsc na muzycznej mapie Polski.
Fabryka Lloyda spłonęła w nocy z 25 na 26 stycznia /TOMASZ CZACHOROWSKI/POLSKA PRESS /East News

O zdarzeniu poinformowali sami właściciele. "Z dnia 25 na 26 stycznia nasz obiekt zajął ogromny pożar. Informujemy, że w pożarze nikt nie ucierpiał. Sytuacja jest już opanowana" - przekazali.

"Jest to dla nas niewyobrażalna tragedia, dla wielu z nas był to drugi dom, miejsce pracy, miejsce z duszą, miejsce wielu spotkań. Jest nam niewyobrażalnie przykro (...) Płaczemy, jak piszemy to oświadczenie. To dla nas ogromna tragedia" - dodali.

Z odpowiedzi od razu otrzymali wiele słów wsparcia, powstała również zbiórka założona przez przyjaciółkę właścicieli. "Miejsce to pokochaliście. Tu czuło się niesamowicie dobrą energię. Jako przyjaciółka Łukasza i Asi, właścicieli obiektu, którzy włożyli w to miejsce całe swoje serce, setki tysięcy złotych zakładam zbiórkę by pomóc im w odbudowie tego niesamowitego miejsca. Jako organizatorka bydgoskiego Festiwalu Podróżnicy, który odbywał się tutaj od 4 lat, pragnę po prostu im pomóc. Dzięki Waszej pomocy odbudujmy to miejsce. Proszę nie bądźcie obojętni" - zaapelowała.

Reklama

Spłonęła Fabryka Lloyda. "Do teraz nie możemy uwierzyć"

Dobę później właściciele lokalu przekazali nowe informacje. "Do teraz nie możemy uwierzyć co wydarzyło się wczorajszej nocy... to wielka strata, wiele wspomnień, wspólne chwile. Wszyscy jesteśmy rozbici. Kto bywał w Fabryce ten wie, że to było coś więcej niż sam obiekt. Piszecie, podnosicie nas na duchu, oferujecie pomoc. Widzimy to i jest to dla nas ważne. Raz jeszcze dziękujemy za każde dobre słowo" - zaczęli.

"Przez ostatnie lata zbudowaliśmy zgrany zespół, niektórzy są z nami od samego początku. Nie poddajemy się. Pracujemy nad tym aby zrealizować zaplanowane wydarzenia. Najbliższe koncerty i potańcówki zrealizujemy w lokalach zastępczych" - zapewnili.

Odnieśli się również do komentarzy, co do przyczyny pożaru. "To było trudne, aby patrzeć jak dobytek tworzony z sercem płonie. Ogromny stres i żal. Renowacja obiektu zajęła 5 lat pracy, następnie działaliśmy prawie 4. Nad wyjaśnieniem okoliczności współpracujemy z właściwymi służbami. Czytając pojedyncze wpisy o teoriach spiskowych, przykro nam to czytać. Ich autorzy muszą nas nie znać albo nie bywali w Lloydzie. Nie jesteśmy w kontakcie z żadnym deweloperem, czas nas obroni" - skomentowali.

"Ubezpieczenie to skomplikowana procedura i odległa perspektywa. Służby muszą zakończyć swoje działania, potem czekają nas prawdopodobnie długie rozmowy z ubezpieczycielem. Ucinając plotki, kwota z ubezpieczenia nie będzie wyższa niż koszt odbudowy. Naszym celem nie jest dorobić się i zniknąć, zależy nam na powrocie. Jednak nie możemy liczyć tylko na ubezpieczenie i czekać. Zaczęliśmy działać. Analizujemy różne scenariusze odbudowy. Potrzebujemy czasu na konkretne deklaracje, ale nie pozostawimy Was bez informacji co dalej. Powrót uda się, jeżeli połączymy siły" - dodali i podziękowali za wszystkie słowa wsparcia.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy