Spłonął znany klub muzyczny. Właściciele przekazali nowe informacje
Spłonęła Fabryka Lloyda, czyli jeden z najważniejszych ośrodków kulturalno-eventowych w Bydgoszczy, oraz jedno z ważniejszych miejsc na muzycznej mapie Polski.
O zdarzeniu poinformowali sami właściciele. "Z dnia 25 na 26 stycznia nasz obiekt zajął ogromny pożar. Informujemy, że w pożarze nikt nie ucierpiał. Sytuacja jest już opanowana" - przekazali.
"Jest to dla nas niewyobrażalna tragedia, dla wielu z nas był to drugi dom, miejsce pracy, miejsce z duszą, miejsce wielu spotkań. Jest nam niewyobrażalnie przykro (...) Płaczemy, jak piszemy to oświadczenie. To dla nas ogromna tragedia" - dodali.
Z odpowiedzi od razu otrzymali wiele słów wsparcia, powstała również zbiórka założona przez przyjaciółkę właścicieli. "Miejsce to pokochaliście. Tu czuło się niesamowicie dobrą energię. Jako przyjaciółka Łukasza i Asi, właścicieli obiektu, którzy włożyli w to miejsce całe swoje serce, setki tysięcy złotych zakładam zbiórkę by pomóc im w odbudowie tego niesamowitego miejsca. Jako organizatorka bydgoskiego Festiwalu Podróżnicy, który odbywał się tutaj od 4 lat, pragnę po prostu im pomóc. Dzięki Waszej pomocy odbudujmy to miejsce. Proszę nie bądźcie obojętni" - zaapelowała.
Dobę później właściciele lokalu przekazali nowe informacje. "Do teraz nie możemy uwierzyć co wydarzyło się wczorajszej nocy... to wielka strata, wiele wspomnień, wspólne chwile. Wszyscy jesteśmy rozbici. Kto bywał w Fabryce ten wie, że to było coś więcej niż sam obiekt. Piszecie, podnosicie nas na duchu, oferujecie pomoc. Widzimy to i jest to dla nas ważne. Raz jeszcze dziękujemy za każde dobre słowo" - zaczęli.
"Przez ostatnie lata zbudowaliśmy zgrany zespół, niektórzy są z nami od samego początku. Nie poddajemy się. Pracujemy nad tym aby zrealizować zaplanowane wydarzenia. Najbliższe koncerty i potańcówki zrealizujemy w lokalach zastępczych" - zapewnili.
Odnieśli się również do komentarzy, co do przyczyny pożaru. "To było trudne, aby patrzeć jak dobytek tworzony z sercem płonie. Ogromny stres i żal. Renowacja obiektu zajęła 5 lat pracy, następnie działaliśmy prawie 4. Nad wyjaśnieniem okoliczności współpracujemy z właściwymi służbami. Czytając pojedyncze wpisy o teoriach spiskowych, przykro nam to czytać. Ich autorzy muszą nas nie znać albo nie bywali w Lloydzie. Nie jesteśmy w kontakcie z żadnym deweloperem, czas nas obroni" - skomentowali.
"Ubezpieczenie to skomplikowana procedura i odległa perspektywa. Służby muszą zakończyć swoje działania, potem czekają nas prawdopodobnie długie rozmowy z ubezpieczycielem. Ucinając plotki, kwota z ubezpieczenia nie będzie wyższa niż koszt odbudowy. Naszym celem nie jest dorobić się i zniknąć, zależy nam na powrocie. Jednak nie możemy liczyć tylko na ubezpieczenie i czekać. Zaczęliśmy działać. Analizujemy różne scenariusze odbudowy. Potrzebujemy czasu na konkretne deklaracje, ale nie pozostawimy Was bez informacji co dalej. Powrót uda się, jeżeli połączymy siły" - dodali i podziękowali za wszystkie słowa wsparcia.