Reklama

Sofia Coppola bez zgody na użycie muzyki Elvisa w filmie o jego żonie. "Chronią markę"

Ceniona reżyserka Sofia Coppola ujawniła, że spadkobiercy Elvisa Presleya nie pozwolili jej na użycie piosenek Króla Rock'n'Rolla w nowej produkcji "Priscilla", który opowiada historię Elvisa z perspektywy jego żony Priscilli. "Chronią swoją markę" - mówi córka Francisa Forda Coppoli. "Ale to spowodowało, że byliśmy bardziej kreatywni" - dodaje.

Ceniona reżyserka Sofia Coppola ujawniła, że spadkobiercy Elvisa Presleya nie pozwolili jej na użycie piosenek Króla Rock'n'Rolla w nowej produkcji "Priscilla", który opowiada historię Elvisa z perspektywy jego żony Priscilli. "Chronią swoją markę" - mówi córka Francisa Forda Coppoli. "Ale to spowodowało, że byliśmy bardziej kreatywni" - dodaje.
Elvis i Priscilla Presleyowie moment po zawarciu związku małżeńskiego w 1967 roku /Michael Ochs Archives/Getty Images /Getty Images

Nowa produkcja "Priscilla", która do kin trafi 27 października 2023, nie będzie zawierać oryginalnych piosenek Elvisa Presleya. Scenarzystką i reżyserką filmu jest Sofia Coppola, a pomimo jej renomy w branży spadkobiercy nie zezwolili jej użyć piosenek Króla Rock'n'Rolla.

Reklama

Elvis Presley Enterprises, które zajmuje się spuścizną po Presleyu, w 85 procentach należy do Authentic Brands Group, a pozostałe 15 procent należy do rodziny Presleyów.

Jak EPE wytłumaczyło swoją decyzję? "Nie lubią projektów, których nie są pomysłodawcami i chronią swoją markę" - wyznała Coppola w rozmowie z "The Hollywood Reporter". "Ale to sprawiło, że byliśmy bardziej kreatywni" - dodaje.

Zdecydowano się, by zapełnić tę lukę w inny sposób - w filmie pojawią się piosenki Presleya, ale w innych, coverowych wersjach. Dokładnie będą zagrane przez męża reżyserki, Thomasa Marsa (wokalista francuskiej grupy Pheonix). Warto przypomnieć, że ubiegłoroczny hit kinowy "Elvis" był zatwierdzony przez EPE i zawierał oryginalne utwory Presleya.

"Priscilla" opowie historię Elvisa z perspektywy jego byłej żony

Film "Priscilla" powstał na bazie wspomnień Priscilli Presley "Elvis and Me". W rolę żony muzyka wciela się Cailee Spaeny, a Presleya gra Jacob Elordi. Choć sama Priscilla Presley jest producentką wykonawczą, to mimo to film nie dostał zgody na użycie muzyki. W sumie będzie kosztował ok. 20 mln dolarów. 

Zadaniem ekipy filmowej było przekształcenie lokalizacji (film nagrywano głównie w kanadyjskim Toronto) w trzy miejsca - Graceland (dom Elvisa), Las Vegas i Niemcy w ciągu zaledwie 30 dni. "Mówiliśmy o tym, że Graceland wygląda jak tort weselny. Chcieliśmy uzyskać prawdziwy kontrast między Niemcami, a jej przybyciem do Graceland" - opowiada Coppola. 

"W Niemczech jest zima i szarość. Wszystkie palety ubrań są stonowane. Kiedy jedzie do Vegas i Graceland, wszystko jest bardzo kolorowe, nasycone i ekscytujące. To było prawie jak Kraina Oz, kiedy po raz pierwszy widzisz zewnętrzną część Graceland, a kwiaty są jasne" - dodaje reżyserka.

Po tym, jak ukazał się zwiastun filmu, Elvis Presley Enterprises wydało oświadczenie, że nie wiedziało o jego powstawaniu. Anonimowy pracownik EPE w rozmowie z "TMZ" stwierdza, że produkcja Coppoli jest "filmem studenckim". "Scenografia jest po prostu przerażająca, nie tak wygląda Graceland" - dodaje.

Priscilla Presley za to nie posiada się z radości, że historia Elvisa zostanie opowiedziana z jej kobiecej perspektywy. "Jestem podekscytowana interpretacją mojej książki przez mistrzowską Sofię Coppolę. Ma tak niezwykłą perspektywę i zawsze byłam wielbicielką jej pracy. Jestem pewna, że ten film zabierze wszystkich w emocjonalną podróż" - pisała na Instagramie 78-latka.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Elvis Presley | Priscilla Presley
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy