Reklama

Sam Cutler nie żyje. Bliski współpracownik The Rolling Stones miał 80 lat

W wieku 80 lat w Queensland w Australii zmarł Sam Cutler, dawny menedżer sceniczny The Rolling Stones, Pink Floyd i Erica Claptona.

O śmierci Sama Cutlera poinformowały jego dzieci. Jak podały w poście w mediach społecznościowych, u mężczyzny po raz pierwszy zdiagnozowano raka dziesięć lat temu. 

To Cutler przedstawiał Stonesów na scenie podczas słynnego koncertu w Hyde Parku 5 lipca 1969 roku. Zaledwie dwa dni wcześniej zmarł Brian Jones, któremu poświęcono koncert. Był z zespołem także podczas okrytego złą sławą koncertu w Altamontz 1969 roku.

"Gdy moje ciało odejdzie, pamiętaj moje serce" - brzmi wpis w mediach społecznościowych.

Reklama

Jedną z ról Cutlera stało się zapowiadanie zespołu. To on jako pierwszy powiedział: "Panie i Panowie, największy rock and rollowy zespół świata... The Rolling Stones!". Za te słowa Mick Jagger wezwał go na rozmowę. "Mick zszedł ze sceny i rzucił mi niewybredne spojrzenie i powiedział 'Chcę z tobą porozmawiać' i stwierdził: 'Nie chcemy, żebyś nazywał nas największym zespołem rock'n'rollowym na świecie, to żenujące'" - opowiadał po latach w rozmowie z "A Current Affair".

Po zakończeniu współpracy z Rolling Stonesami zaczął pracę m.in. jako menedżer trasy Grateful Dead. Cutler występował też z zespołem Black Cab na płycie "Valiant" (2006). 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: nie żyje | choroby
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy