Raper Wake Self nie żyje. 30-latek zginął w wypadku
Pochodzący z Albuquerque (Nowy Meksyk) raper Wake Self zmarł w wyniku obrażeń, których doznał podczas wypadku samochodowego (3 listopada).
Śmierć rapera oficjalnie potwierdzono 5 listopada. Zrobiła to jego rodzina oraz rzecznik szpitala w Albuquerque.
Prowadzony przez Wake Selfa srebrny Ford zderzył się z ciężarówką, którym jechał Diego Picardo. Mężczyzna był pod wpływem alkoholu. W związku z wypadkiem usłyszał cztery zarzuty.
Według doniesień lokalnej prasy raper doznał wielu poważnych obrażeń - miał roztrzaskaną miednicę, poważny uraz głowy, liczne złamania żeber i pękniętą kość udową oraz uszkodzone płuca.
Pasażer, który podróżował z artystą - grafficiarz Kevin Allende - w ciężkim stanie trafił do szpitala.
Andrew Martinez, bo tak naprawdę nazywał się 30-letni raper, miał wydać w tym tygodniu swój album "Ready To Live". Na 7 listopada zaplanował specjalną imprezę promującą płytę.
W przeszłości twórca miał okazję współpracować z raperami i producentami takimi jak: Souls Of Mischief, Gift of Gab i Masta Ace. Był też niezwykle ważną postacią lokalnej sceny hiphopowej, wcześniej działał w projekcie Zoology.