Paul Simon traci słuch. Mimo to chce wrócić na scenę
Oprac.: Mateusz Kamiński
81-letni Paul Simon w rozmowie z magazynem "Mojo" wyznał, że chce wrócić na scenę. Pięć lat temu przeszedł na koncertową emeryturę i choć z przyjemnością przerwałby ją, to na drodze stoją mu problemy zdrowotne - od jakiegoś czasu traci słuch i zastanawia się, czy będzie w stanie nauczyć się występować z ograniczonym zmysłem.
Paul Simon przez lata był członkiem duetu Simon & Garfunkel. W Polsce jest on najbardziej znany z utworu "Sound of Silence". Jakiś czas temu 81-letni muzyk w rozmowie z Times of the U.K. wyznał, że podczas pracy nad krążkiem "Seven Psalms" stracił niemal całkowicie słuch w lewym uchu.
"Dość nagle straciłem większość słuchu w lewym uchu i nikt nie ma na to wytłumaczenia" - stwierdził. "Więc wszystko stało się trudniejsze" - dodawał o swoich problemach zdrowotnych.
Teraz wokalista ponownie poruszył temat swojego zdrowia w rozmowie z Mojo. Jak widać, Simon nie jest w stanie w spokoju odpoczywać na emeryturze, bo marzy mu się powrót na scenę - pomimo utraty słuchu. Przypomnijmy, że ostatni koncert wokalista zagrał w Queens (Nowy Jork) w 2018 roku, a później planował całkowicie zrezygnować z koncertów. No, może z wyjątkiem jednorazowych "spontanicznych" akcji. W ten sposób wystąpił podczas zeszlorocznego Newport Folk Festival.
Paul Simon, który niedawno wydał album "Seven Psalms" przyznał, że pracuje nad nowymi utworami. "Mam trzy piosenki w przygotowaniu. Jedna z nich jest skończona. Wydaje mi się, że to będzie pół kroku dalej niż 'Seven Psalms', ewoluuje w coś innego" - zapowiedział.
Nowa muzyka ma zapełnić artyście pustkę po koncertowaniu. "I to dosłownie ratuje mi życie, bo nie wiem, jak występować z ubytkiem słuchu" - dodaje. "Próbowałem ćwiczyć z chłopakami z mojego zespołu koncertowego, aby sprawdzić, czy sobie poradzę. Jak na razie nie mogę. To jest przynajmniej ujście dla muzycznego myślenia" - wyznaje wokalista.
Przy okazji 81-letni piosenkarz przyznał, że przejście na koncertową emeryturę było czymś w rodzaju ulgi. Ponadto uczucie towarzyszące temu zdarzeniu nazywa "czymś trochę niepokojącym, trochę ekscytującym".
"Uwielbiam tworzyć muzykę, mój głos jest wciąż silny, a mój zespół to zgrana, niezwykła grupa utalentowanych muzyków. Nieustannie myślę o muzyce. Jestem bardzo wdzięczny za satysfakcjonującą karierę i oczywiście przede wszystkim publiczności, która usłyszała w muzyce coś, co poruszyło ich serca" - dodał Paul Simon.
Paul Simon traci słuch. "Nieźle mnie pokiereszowali"
Przypomnijmy, że Paul Simon po raz pierwszy o problemach ze słuchem powiedział kilka miesięcy temu. Odnalezienie się w nowej sytuacji spowodowało wielką frustrację i irytację. Początkowo wokalista sądził, że ten stan minie, a ucho "samo się naprawi". Słuch jednak nie wracał, co zakwestionowało jego zdolność do występów na żywo. Nowa dolegliwość zmieniła jego sposób myślenia.
"Nie śpiewam na żywo tych piosenek, których nie chcę śpiewać. Czasami są takie, które lubię, ale potem w trakcie trasy zastanawiam się: 'Co ty k***a robisz, Paul?" - wyjaśniał. "Dość często zdarza się to podczas 'You Can Call Me Al'. Myślę wtedy: 'Co ty wyprawiasz? Jesteś jak zespół coverujący Paula Simona. Powinieneś zejść z trasy, wrócić do domu" - opowiadał o niepewności, która mu towarzyszy.
Gwiazdor wyznał także, że bardzo źle wpłynęła na niego pandemia Covid-19. Spowodowała, że jest "słaby fizycznie". "Nieźle mnie pokiereszowali w ciągu ostatnich kilku lat" - stwierdził legendarny piosenkarz. "Ale wyglądam dobrze, prawda?" - dopytywał dziennikarza.