Pat Martino nie żyje. Wirtuoz gitary miał 77 lat
Muzyk przez młodych jazzmanów był uznawany jako wzór do naśladowania i dawał im inspirację. Jego życie obfitowało w zaskakujące wydarzenia, a raz... stracił pamięć i musiał nauczyć się gry na gitarze na nowo.
Nagrania Pata Martino miały duży wpływ na młodych muzyków. Bezpośrednio zajmował się także ich edukacją, bo był cenionym i lubianym pedagogiem. Swoją karierę rozpoczął w połowie lat 60. w środowisku filadelfijskiego jazzu. Muzycznie inspirował się Wesem Montgomerym czy Johnem Coltrane, którzy byli jego mistrzami. Występował m.in. z Chickiem Coreą czy Gene Ammonsem. W jego dyskografii znalazły się m.in. albumu "El Hombre", "Strings!" czy "Baiyina".
Jego kariera rozwijała się bez większych przeszkód, aż do roku 1980, gdy muzyk przeszedł operację mózgu. Gdy usunięto mu tętniaka, Martino doznał amnezji, a pamięć powracała mu stopniowo, przez lata. Mimo to zdecydował się na ponowną naukę gry na gitarze, a w 1987 roku wydał album "The Return", który był jego dosłownym 'powrotem' na muzyczną scenę.
Muzyk był doceniany przez środowisko jazzowe, a w 2004 roku został nazwany "Gitarzystą Roku" magazynu "Downbeat". Pat Martino występował parokrotnie w Polsce, m.in. w 2002 i 2014 roku. W 2018 roku mocno podupadł na zdrowiu i musiał przerwać muzyczną karierę. Od tego czasu jego wierni fani chętnie wspierali muzyka swoimi darowiznami. Pat Martino miał 77 lat.