Reklama

Ośmiu polityków z utworów Kazika Staszewskiego

Kazik Staszewski, który 12 marca obchodzi swoje 55. urodziny, od początku kariery nie bał się podejmować tematów politycznych. W swoich piosenkach nie miał też skrupułów, aby wywoływać do tablicy konkretnych polityków. Oto kilka przykładów.

Kazik Staszewski, który 12 marca obchodzi swoje 55. urodziny, od początku kariery nie bał się podejmować tematów politycznych. W swoich piosenkach nie miał też skrupułów, aby wywoływać do tablicy konkretnych polityków. Oto kilka przykładów.
Kazik Staszewski kończy 55 lat /Jakub Wosik /East News

"100 000 000"

W 1990 roku odbyły się pierwsze wolne wybory prezydenckie w III RP. O objęcie tego stanowiska zaciekle walczył przywódca "Solidarności" Lech Wałęsa. W trakcie swojej kampanii prezydenckiej nie wahał się on obiecać Polakom 100 milionów starych złotych (w tym czasie każdy Polak zarabiał milion starych złotych). Oczywiście Wałęsa twierdził, że nie obiecuje gruszek na wierzbie, a pieniądze znajdą się chociażby po prywatyzacji państwowych spółek.

Jak się jednak okazało, gdy już został prezydentem, żadnych wypłat dla obywateli nie zorganizowano, a niespełniona obietnica wyborcza ciągnęła się za nim jeszcze długi czas.

Reklama

O 100 milionach utwór postanowił stworzyć Kazik, w którym wykrzykiwał "Wałęsa, dawaj moje 100 milionów". Piosenka stała się hitem i trafiła na czołówki gazet, również dzięki temu, że Kazik wykonał ją na żywo w Sopocie.

Głowa państwa szybko starała się odpowiedzieć Kazikowi, twierdząc, że chciał dać obywatelom te pieniądze, ale mu nie pozwolono. "Ale to niech ten piosenkarz, który uważa, że on jest inteligentniejszy, to niech pomyśli, że to nie ja. Tylko niech on ostatnią zwrotkę zaśpiewa: 'Pomóżmy Wałęsie zrealizować to', 'Pomóżmy Wałęsie lepiej to zrobić, mądrzej'" - mówił w "Wiadomościach".

Wsparcia od tekściarza i wokalisty prezydent się nie doczekał. Powstała jednak kontynuacja utworu pt. "300 000 000".

"Pier***ę Pera"

"Gdy jechałem do dziewczyny, to staliście na drodze. Ja jestem pamiętliwy i pamiętam to srodze" - tak w pewnym momencie utworu z płyty "Las Maquinas De La Muerte" mówi Kazik, odnosząc się bezpośrednio do Andrzeja Leppera.

Spór z liderem Samoobrony zaczął się po tym, gdy Lepper wykorzystał bez zgody Kazika utwór "100 000 000" w wyborach samorządowych, co niezbyt spodobało się muzykowi. W rozmowie z Radiostacją Staszewski wprost przyznał, ze był to jego sposób na zemstę na organizatorze blokad rolniczych w latach 90.

"Panie Waldku, pan się nie boi, czyli lewy czerwcowy"

Inny reprezentant wsi, Waldemar Pawlak, trafił pod ostrzał Kazika po tym, jak upadł gabinet Jana Olszewskiego. Przypomnijmy, że mniejszościowy rząd został odwołany w nocy z 4 na 5 czerwca (prawica nazwała całą sytuację "nocą teczek"), krótko po tym, jak Antoni Macierewicz chciał ujawnić listę tajnych współpracowników Służby Bezpieczeństwa.

Zaraz po odsunięciu Olszewskiego do władzy na premiera desygnowano młodego i mało doświadczonego Waldemara Pawlaka z PSL-u, któremu nie udało się ostatecznie uformować rządu.

Do wydarzeń z 1992 roku na płycie "Ostateczny krach systemu korporacji" odniósł się sam Kazik, wytykając nieudolność i ochronę prywatnych interesów poprzednim rządzącym. Teledysk opatrzono kadrami z filmu Jacka Kurskiego "Nocna zmiana", a na końcu klipu pojawiło się następujące oświadczenie:

"Twórcy tego filmu pragną poinformować szanownych widzów, iż film ten w żadnym wypadku nie sugeruje, że politycy są wyjątkowo skorumpowaną grupą ludzi dbających tylko o własne zyski czy interesy, grupą nastawioną tylko i wyłącznie na zdobycie i ewentualne utrzymywanie władzy w każdy, nawet najbardziej perfidny, obrzydliwy i żenujący sposób"

"Łysy jedzie do Moskwy"

W 1995 roku ówczesny premier Polski, Józef Oleksy, pomimo wyraźnego sprzeciwu Lecha Wałęsy, postanowił pojechać do Rosji, aby świętować tam 50. rocznicę zakończenia II wojny światowej. W tym samym czasie rosyjskie wojska krwawo stłumiły kolejne powstanie niepodległościowe w Czeczenii. Sprawa wywołała ostre dyskusje polityczne w kraju, a Kazik postanowił z tej okazji nagrać utwór.

Po latach w rozmowie z Mikołajem Lizutem stwierdził, że "wizyta Oleksego w Moskwie była ewidentnym skandalem".

"Prezydent"

W 2002 roku Polską wstrząsnęła tzw. afera Rywina, jeden z największych skandali ostatnich lat, który ostatecznie doprowadził do powolnego upadku rządów SLD. Sprawa dotyczyła przeforsowania korzystnych zmian w ustawie o radiofonii i telewizji w zamian za łapówkę. W trakcie śledztwa, zarówno tego prokuratury, jak i tego prowadzonego przez sejmową komisję śledczą, w zeznaniach przewijały się się najważniejsze nazwiska w państwie, w tym prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.

Głowa państwa złożyła wyjaśnienia w prokuraturze, jednak odmówiła stawienia się przed sejmową komisją. Prezydent w swojej wypowiedzi stwierdził nawet, że mógłby przed parlamentarzystami "zatańczyć i zaśpiewać".

Dwa lata później Kwaśniewski otrzymał kolejne zaproszenia na przesłuchanie sejmowej komisji śledczej ds. PKN Orlen. I tym razem odmówił złożenia zeznań.

"No speaking inglese"

Zbigniew Derdziuk w trakcie swojej kariery politycznej był m.in. członkiem Rady Ministrów i prezesem ZUS-u. Zanim jednak miał okazję piastować najważniejsze stanowiska studiował socjologię na Uniwersytecie Warszawskim. Na tym samym roku był także Kazik Staszewski, który jednak niezbyt polubił się z Derdziukiem. Wszystko przez kartki na wódki - przyszły polityk nie chciał ich odsprzedać kolegom, mimo że sam nie pił alkoholu. W ten sposób Derdziuk stał się bohaterem "No spiking inglese". 

"Na lewo most, na lewo most"

Wojciech Kozak w 2002 roku pełnił przez 10 miesięcy funkcję prezydenta Warszawy. Potem został Przewodniczącym Rady Warszawy, a ze stanowiska odszedł w niesławie w związku z tzw. aferą mostową - chodziło w niej o niejasne powiązania polityków PO z biznesmenami przy budowie ważnych inwestycji - mostu Świętokrzyskiego, trasy Siekierkowskiej i kompleksu Złote Tarasy.

Kazik w swoim utworze "Na lewo most, na prawo most" postanowił w ostrych słowach skomentować to, co działo się w warszawskim ratuszu.

"George W. Bush kocha Polskę"

Numer z płyty "Czterdziesty Pierwszy" miał nie tylko wyśmiać prezydenta Stanów Zjednoczonych i jego nieudolne rządy, ale przede wszystkim zwrócić uwagę na problem sojuszu Polski z USA, w którym nasz kraj, według Kazika, pełni służalczą rolę.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Kazik | Kult
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy