O.N.A.: Chylińska szuka współpracowników
Jak podaje internetowa strona Agnieszki Chylińskiej, słynna wokalistka oraz dwaj muzycy z rozwiązanej niedawno grupy rockowej O.N.A., poszukują instrumentalistów chętnych do współpracy nad nowym projektem muzycznym.
Obok Chylińskiej, w projekcie wezmą udział: perkusista Zbyszek Kraszewski i klawiszowiec Wojtek Horny. Poszukują oni obecnie nowego gitarzysty i basisty.
Jak można przeczytać na stronie www.chylinska.com, instrumentaliści zainteresowani współpracą, powinni nadesłać fragmenty własnych nagrań, streszczenie historii dotychczasowej działalności, aktualne zdjęcie i ewentualnie kasety VHS, z zapisem swoich występów.
Grupa O.N.A. oficjalnie przestała istnieć 25 stycznia, po ośmiu latach działalności. Przyczyną rozwiązania były, jak napisała grupa w wydanym wówczas oświadczeniu, "różnice artystyczne".
Ze względu na "wiernych i oddanych fanów", zespół postanowił zagrać 16 marca w warszawskiej "Stodole" pożegnalny koncert, podczas którego zabrzmią jego najbardziej znane utwory.
O.N.A. była jedną z najlepszych i najwyżej cenionych w Polsce grup rockowych. Jej najwybitniejszymi postaciami byli wokalistka Agnieszka Chylińska - obdarzona charakterystycznym głosem o intrygującej barwie i znana z kontrowersyjnych wypowiedzi - oraz gitarzysta Grzegorz Skawiński - wcześniej twórca grup Kombi i Skawalker.
Grupa nagrała pięć płyt. Ostatnia, "Mrok", ukazała się w ubiegłym roku. W tym roku Agnieszka Chylińska została laureatką Paszportu "Polityki".
"Mnie chodzi o to, żeby stworzyć coś w rodzaju kasty, środowisko, nawet wąskie, które byłoby przekonane, że to, co robimy, dobrze trafia w jakąś wrażliwość, w jakieś postawy. Myślę, że dobrym krokiem na tej drodze jest nasza ostatnia płyta Mrok, bardzo spójna, stylistycznie jednoznaczna" - mówiła w wywiadzie dla "Polityki" po otrzymaniu nagrody.
Chylińska jest także autorką tekstów piosenek. "Moje teksty są zawsze dyktowane emocjami, przeważnie negatywnymi. Zawsze najlepiej pisało mi się po jakimś życiowym kopniaku albo kiedy sobie przypominałam rzeczy bardziej bolesne niż wesołe. Nie ma w tym nic z maniery. Zwyczajnie - piszę jak czuję, a ci, którzy słuchają, wiedzą, że nie chodzi wyłącznie o konwencję, udawanie, maskę. Życie bywa podłe i nie wydaje mi się, żeby najlepszą na to receptą był radosny Disneyland" - powiedziała w tym samym wywiadzie.