Reklama

Nie żyje Zdzisław Zaczyk. Wybitny tenor miał 97 lat

Jak poinformował Związek Artystów Scen Polskich, nie żyje Zdzisław Zaczyk. Wybitny tenor ostatnie lata życia spędzał w Domu Artystów Weteranów w Skolimowie, gdzie towarzyszyła mu do ostatnich chwil żona, Agnieszka Byrska-Zaczyk.

Zdzisław Zaczyk nie żyje. O śmierci 97-letniego tenora poinformował Związek Artystów Scen Polskich. 

"Z ogromnym żalem i smutkiem informujemy, że dziś w nocy w Skolimowie, odszedł wspaniały tenor - Zdzisław Zaczyk, uczeń Ady Sari. Debiutował 16 lutego 1954 r. na scenie Operetki Warszawskiej, gdzie zagrał w pierwszej premierze, inaugurującej działalność nowej placówki. W 'Domku trzech dziewcząt' Franciszka Schuberta w reż. Zbigniewa Sawana śpiewał partię kompozytora. Był Hubertem w 'Cnotliwej Zuzannie' Jeana Gilberta, Edwinem w 'Księżniczce Czardasza' Emmericha Kalmana, Księciem Gigi, a także Alfredem w 'Zemście nietoperza' Johana Straussa. Orfeuszem w 'Orfeuszu w piekle' Jakuba Offenbacha. I można by tak wymieniać bez końca..." - czytamy w oświadczeniu.

Reklama

"Był bardzo pogodnym, ciepłym i życzliwym człowiekiem, będzie nam Go bardzo brakowało... Żonie - naszej Koleżance - Agnieszce Byrskiej składamy ogromne wyrazy współczucia" - przekazał ZASP.

Zdzisław Zaczyk nie żyje. Ceniony tenor mieszkał w Skolimowie z żoną

Artysta zamieszkiwał w Domu Artystów Weteranów w Skolimowie wraz z żoną, Agnieszką Byrską-Zaczyk. Para przeżyła ze sobą niemal 70 lat, była też jedynym małżeństwem zamieszkującym dom.

Jakiś czas temu w rozmowie z "Super Expressem" małżonkowie przyznali, że ich pragnieniem jest odejść spokojnie w DAW w Skolimowie.

"Oboje jesteśmy po COVID-19. Kiedy mąż zachorował, chcieli go zabrać do szpitala, ale się nie zgodziliśmy. Wygrzebaliśmy się z tego wszystkiego dzięki temu, że byliśmy tu, w Skolimowie. Dzięki tym wszystkim usługom medycznym, które tu mamy, dzięki pielęgniarkom, obsłudze" - mówiła Agnieszka Byrska-Zaczyk.

W Skolimowie artyści zawsze mogą liczyć na fachową pomoc. "Na miejscu mamy dwóch lekarzy, którzy przychodzą do nas dwa razy w tygodniu. Poprosiłam, by - jeżeli mój stan zdrowia będzie taki, że będą mnie chcieli zabrać do szpitala - to nie. Tu mam zakończyć życie" - opowiadała wdowa po tenorze.

Według "Super Expressu" Zdzisław Zaczyk przez ostatnie miesiące bardzo ciężko chorował i nie podnosił się z łóżka. Mógł wciąż liczyć na ukochaną żonę.

INTERIA.PL/Super Express
Dowiedz się więcej na temat: nie żyje | choroby
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy