Nie żyje Steve Riley. Były perkusista L.A. Guns miał 67 lat

Mateusz Kamiński

Oprac.: Mateusz Kamiński

Nie żyje Steve Riley, muzyk występujący m.in. w L.A. Guns. Odszedł z powodu przewlekłego, ciężkiego zapalenia płuc. Perkusista miał 67 lat.

Nie żyje Steve Riley, muzyk L.A. Guns i W.A.S.P.
Nie żyje Steve Riley, muzyk L.A. Guns i W.A.S.P.pexels.com

Nie żyje Steve Riley. Perksusista był znany m.in. jako były członek W.A.S.P., a także L.A. Guns - zespołu, który po połączeniu z Hollywood Rose stał się legendarnym dziś Guns N' Roses.

O śmierci poinformował syn muzyka, Cole. "Jesteśmy zdruzgotani informując, że Steve Riley zmarł w wieku 67 lat. Steve od kilku tygodni walczył z ciężkim zapaleniem płuc, a we wtorek, 24 października, zmarł z powodu choroby. Jego żona Mary Louise i syn Cole byli u jego boku w ostatnich chwilach" - czytamy w oświadczeniu przesłanym portalowi Blabbermouth.

"Steve spędził ostatnie pięć dekad budując bogatą spuściznę muzyczną, koncertując niezliczoną ilość razy na całym świecie, sprzedając miliony płyt, dzieląc scenę z niesamowitymi kolegami z zespołu i przynosząc radość fanom na całym świecie. Jego styl był niezrównany, pod wpływem wielkich, takich jak Buddy Rich, Ginger Baker i John Bonham, a jego pasja do rzemiosła była widoczna do samego końca. Ale największym dziedzictwem Steve'a była jego rola jako kochającego męża i troskliwego ojca. W domu był kimś więcej niż tylko rockmanem - był fanatykiem bostońskiego sportu, miłośnikiem historii II wojny światowej i zapalonym czytelnikiem. Choć uwielbiał być w trasie, nic nie sprawiało mu większej radości niż powrót do domu, do rodziny" - podaje rodzina w poruszającym wpisie.

Muzyk pozostawił w żałobie żonę, syna, a także braci.

Nie żyje Steve Riley. Kim był?

Steve Riley zagrał na perkusji na drugim i trzecim albumie zespołu W.A.S.P., "The Last Command" (1985) oraz "Inside The Electric Circus" (1986), w trasie koncertowej był z nimi w latach 1984-1987. Później dołączył do L.A. GUNS, lecz gdy w 2016 roku dochodziło do ponownego połączenia siły, to Rileya pominięto. Wtedy muzyk zdecydował się na stworzenie własnego składu Riley's L.A. GUNS. Zaledwie miesiąc temu zespół Riley'a wydał singel "The Dark Horse", a już w przyszłym roku miał ukazać się ich nowy album.

W 2011 roku Steve Riley ekscytował się tym, że był obecny w "obu falach hard rocka i metalu Los Angeles lat 80-tych". "Pierwszą z nich był ruch Motley Crue, Ratt, W.A.S.P. i Dokken. Potem pojawiła się grupa Guns N' Roses, L.A. GUNS i Faster Pussycat. Jestem jednym z tych rzadkich perkusistów, którzy grali w dwóch odnoszących sukcesy zespołach z obu fal. Całkiem fajna sprawa! -  pisał dla "Modern Drummer".

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas