Nie żyje David Berman, twórca Silver Jews miał 52 lata
David Berman, kompozytor, autor piosenek i założyciel składów Silver Jews i Purple Mountain zmarł nagle w wieku 52 lat. Muzyk wkrótce miał wyruszyć w kolejną trasę koncertową.
Tragiczne wieści na temat Bermana potwierdziła jego wytwórnia, Drag City. "Nie może być nam bardziej przykro. Dziś zmarł David Berman. Świetny przyjaciel i jedna z najbardziej inspirujących jednostek, jaką kiedykolwiek poznaliśmy, odeszła" - czytamy w oświadczeniu.
Do wiadomości publicznej nie podano przyczyny śmierci muzyka, jednak wiadomo, że śmierć nastąpiła nagle. Berman w nadchodzący weekend miał wyruszyć w trasę koncertową po Ameryce Północnej ze swoim nowym projektem Purple Mountains.
David Berman znany jest głównie dzięki działalności w projekcie Silver Jews, który założył w późnych latach 80. z członkami grupy Pavement - Stephenem Malkmusem i Bobem Nastanovichem. Formacja działa następnie w różnych składach, łącznie nagrywając sześć albumów studyjnych. Działała do 2009 roku, kiedy to Berman stwierdził, że kończy karierę.
Najważniejszym dziełem Silver Jews była płyta "American Water" z 1998 roku, którą komplementowali i nadal komplementują recenzenci.
W 2019 roku Berman wrócił do tworzenia muzyki i ogłosił powstanie nowego projektu Purple Mountains. Debiutancki krążek zespołu ukazał się 12 lipca i również zebrał przychylne oceny recenzentów.
"Przez całe swoje życie byłem oczarowanym Davidem jako człowiekiem, komediantem i pisarzem. Dobrze było mieć takiego przyjaciela w młodym wieku i zdałem sobie sprawę, że jego talent był błogosławieństwem" - napisał po śmierci muzyka Bob Nastanovich.
Członek Silver Jews zdradził też, że niemal przez całe swoje życie Berman miał problemy psychiczne i starał się je przezwyciężyć z pomocą specjalistów oraz bliskich.
Lider składu przez lata walczył z uzależnieniem od narkotyków (crack, amfetamina, kokaina). W 2003 roku muzyk próbował popełnić samobójstwo, łykając 300 tabletek xanaxu i łącząc go z crackiem.
Zapytany w 2019 roku, czy jest w 100 procentach trzeźwy, odpowiedział, że był czysty jedynie przy okazji nagrywania płyty "Tanglewood Number". Dodał też, że zdarza mu się popalać marihuanę, głównie podczas tras koncertowych. Używka - jak sam stwierdził - pomagała mu odciąć się od wrzawy i znieść nudę.
Przyjaciela pożegnał również Stephen Malkmus.