Natasza Urbańska: Przegraliśmy, ale też wygraliśmy

"Przegraliśmy, ale też wygraliśmy. Wygraliśmy przede wszystkim naszą przyjaźń, co jest nie do zastąpienia, nie do przecenienia" - komentowała Natasza Urbańska, która dość nieoczekiwanie odpadła z "Bitwy na głosy".

Natasza Urbańska pożegnała się z "Bitwą na głosy" - fot. Radosław Nawrocki
Natasza Urbańska pożegnała się z "Bitwą na głosy" - fot. Radosław NawrockiAgencja FORUM

W piątym odcinku do serc widzów programu nie trafił utwór Black Eyed Peas "I Gotta Feeling", który zaprezentowała warszawska drużyna Nataszy Urbańskiej.

"Mój zespół powiedział - Natasza, trudno nie będziemy śpiewać kolejnych numerów, ale to nie o to chodzi - my się już może nigdy w tym składzie nie spotkamy. I tego żałują. I to jest najpiękniejsze. Ja im od początku mówiłam, że najważniejsze są nasze relacje, to co się z nami dzieje. To, czego się uczymy, jakie mamy trudności do pokonania, to są najfajniejsze rzeczy, które zostają w głowie i które potem wspominamy. I tak trzeba myśleć" - powiedziała Urbańska.

"Program dla nas się skończył, ale nie skończyło się śpiewanie. Ja mojemu zespołowi zaproponowałam przyjście na casting do Teatru Buffo. Jeśli będą chcieli, to z tej propozycji skorzystają. Zobaczymy co czas przyniesie" - dodała Natasza, która z programem pożegnała się po Krzysztofie Cugowskim i Michale Wiśniewskim.

Widzowie natomiast, jak pokazał kolejny odcinek, bezgranicznie pokochali Halinę Młynkową i jej zespół. Kolejny już raz drużyna z Cieszyna święciła triumfy.

"'Candyman' [Christiny Aguilery] to jedna z moich ulubionych piosenek, ja lubię takie retro klimaty. Moje dziewczyny, które wykonywały solowe partie są bardzo kobiece, a w środku był taki mały, słodki przecinek - cudnie wyglądały i cudnie śpiewały. Dodatkowo mieliśmy bardzo słodkie przygotowania - bo w cukierni - więc najpierw objedliśmy się słodyczami, żeby potem to wyśpiewać i dać całą energię w utwór" - zdradzała Halina Młynkowa.

Nie tyle słodkie, co taneczne przygotowania miała drużyna braci Golec śpiewająca "Let's Get Loud" Jennifer Lopez.

"Dziś poszliśmy w stylistkę latynoską i bardzo fajnie. O to chodzi, żeby też trochę tych bioderek było. Bardzo się cieszymy, że i taniec w naszej drużynie już powoli się klaruje" - powiedzieli bracia Golec.

Wiemy już, że w piątym odcinku "Bitwy na głosy" było słodko i tanecznie. Było też zaskakująco. Nieoczekiwanie na scenie pojawił się Robert Gawliński, tuż po wykonaniu przez zespół Piotra Kupichy utworu autorstwa lidera Wilków "Nie stało się nic".

"Piękne zaskoczenie, po prostu brak mi słów. Jestem bardzo szczęśliwy, że Robert się pojawił. Bardzo mu za to dziękuję. To są niesamowite emocje, ja tęsknie za takimi emocjami. Dla mnie Robert Gawliński to jest ktoś, na kim się wzorowałem. Ja tańczyłem przy tych utworach, podrywałem dziewczyny. Było pięknie, było cudownie. Robert obiecuję będę pisał fajne piosenki, że będziesz - jak już kiedyś przejdziesz na emeryturę, dumny z takiego artysty jak ja" - powiedział jeszcze lekko zszokowany, Piotr Kupicha.

Pozytywnie zaskoczony, ale zajęciem trzeciego miejsce był Maciej Miecznikowski.

"Dzisiaj chcieliśmy się bawić, stąd 'It's Raining Men'. I w końcu partie głosowe głównie dla dziewczyn. Mieliśmy, jak my to nazywamy - sexy wallstreet, czyli bizneswomen, które spotykają swoich facetów. To taka zabawowa euforia, fajny utwór i myślę, że fajne wykonanie" - powiedział zadowolony ze swoich podopiecznych Maciej Miecznikowski.

Być może wpływ na zajęcie trzeciego miejsce drużyny Maćka, miało też miejsce w którym się przygotowywali.

"Wypłynęliśmy w rejs. Pogoda była przepiękna, kto jeszcze nie był w tym roku nad morzem niech się szybko wybierze. Gdynia od strony morza jest przepiękna. Było świetnie, słońce, wiatr od morza. Śpiewaliśmy szanty, śpiewaliśmy też 'Morze, nasze morze będziem ciebie wierni strzec". Było cudownie, no bo tak naprawdę czego potrzebujemy do szczęścia? Słońca i śpiewania. I to mamy. Plenery nam się bardzo spodobały. Myślę, że w przyszłym tygodniu będzie ćwiczyć na plaży" - dodał Maciej Miecznikowski.

Z kolei zespół Urszuli Dudziak postawił na utwór "Proud Mary" z repertuaru Johna Fogerty'ego i zespołu Creedence Clearwater Revival, a który swego czasu rozsławiała Tina Turner.

"Mój zespół jest naprawdę niesamowity. Jak tak dalej pójdzie to ja już sama przestanę śpiewać, będę śpiewała tylko z nimi" - powiedziała podekscytowana Ula Dudziak, której drużyna zajęła drugie miejsce.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas