Największy skandal w historii show-biznesu ma drugie dno. "Nie ponieśli żadnych konsekwencji"

Milli Vanilli byli autorami jednego z największych skandali w historii show-biznesu. Rob Pilatus nagonkę na muzyków przypłacił życiem, natomiast Fab Morvan po latach opowiada o tym, jak media i branża muzyczna niesłusznie zniszczyła ich kariery. Wokalista o szerszej perspektywie wielkiej afery opowiedział w dokumencie "Milli Vanilli", który trafił 24 października do streamingu.

Milli Vanilli u boku Whitney Houston na jednej z gali. W kolejnych latach duet został całkowicie usunięty z show-biznesu
Milli Vanilli u boku Whitney Houston na jednej z gali. W kolejnych latach duet został całkowicie usunięty z show-biznesuRobin Platzer Getty Images

Duet Milli Vanilli powstał w 1988 roku. Za projektem stał producent Frank Farian, który sterował karierą młodych "wokalistów". Członkowie grupy natomiast początkowo w ogóle nie byli wokalistami.

Pochodzący z Niemiec Rob Pilatus przed startem "muzycznej" kariery był tancerzem. Tancerzem był też urodzony we Francji Fab Morvan. To wspomniany Farian wpadł na pomysł, aby z dwóch tancerzy zrobić piosenkarzy.

Po fali sukcesów - album "Girl You Know It's True", pokrył się platyną, a hity "Girl I'm Gonna Miss You", "Baby Don't Forget My Number", "Blame It On The Rain" gościły na pierwszych miejscach list przebojów - wkrótce wyszło jednak na jaw, że Rob i Fab jedynie udają piosenkarzy.

Wielki skandal i koniec sławy

Młodzi gwiazdorzy byli jedynie twarzami projektu, a w studiu zastępowali ich inni wokaliści: Charles Shaw i Brad Howell. Na koncertach śpiewali z playbacku, co wykryto w 1989 roku podczas występu w Connecticut. Wówczas zacięła się taśma z przebojem "Girl You Know It's True", a zestresowani członkowie Milli Vanilli uciekli ze sceny.

W 1990 roku zespół otrzymał nagrodę Grammy za album "Girl You Know It's True" (amerykańskie wydanie nieco zmienione w stosunku do europejskiej płyty nosiło tytuł "All Or Nothing"), jednak na skutek krytyki mediów decyzja została cofnięta. Milli Vanilli to jedyny zespół w historii, któremu odebrano wspomniane wyróżnienie.

Smutne losy Roba Pilatusa i jego kolegi

Wskutek gwałtownego załamania kariery, Rob popadł w depresję. W show-biznesie, gdzie uchodził za postać skompromitowaną, nie miał już czego szukać. Uzależnił się od narkotyków i alkoholu, próbował targnąć się na własne życie. W kwietniu 1998 roku Pilatus został znaleziony martwy w hotelu w Friedrichsdorf (miejscowość niedaleko Frankfurtu nad Menem). Śledztwo wykazało, że tancerz i wokalista zmarł w wyniku przedawkowania leków na receptę, które dodatkowo zmieszał z alkoholem. Niemiecka policja wykluczyła samobójstwo.

Jedyny żyjący członek Milli Vanilli po śmierci Roba skrytykował hipokryzję branży rozrywkowej. "Autentyczność - a cóż to jest?" - pytał, wskazując na występy z playbacku podczas koncertów, kręcenia teledysków i wykorzystywanie efektów w studiu (choćby auto-tune).

"To nie chodzi o autentyczność, lecz o rozrywkę" - podkreślał Fab Morvan w rozmowie z "USA Today". Jego zdaniem, Milli Vanilli zostali "rzuceni na pożarcie". "Teraz wszędzie widzimy to, za co zostaliśmy ukrzyżowani" - zauważył Morvan.

Rob Pilatus i Fab MorvanMichael PutlandGetty Images

Dokument, który pokazuje pełen obraz Milli Vanilli

24 października na Paramount+ zadebiutował film dokumentalny opowiadający historię Roba i Faba w nieco szerszej perspektywie. Reżyserem produkcji jest Luke Korem. Twórca chciał nie tylko pokazać perspektywę dwóch wokalistów, ale obnażyć ludzi z wytwórni i branży muzycznej stojących za sukcesem duetu, którzy po ujawnieniu skandalu nie ponieśli żadnych konsekwencji.

"Myślałem, że to historia o dwóch beztalenciach, którzy oszukali wszystkich" - komentował reżyser, który przyznał, że zmienił zdanie o głównych bohaterach skandalu po obejrzeniu wywiadu z Fabem Morvanem.  "Widziałem, jak opowiadał o tej historii, a w jego życiu panował spokój. To mnie zaskoczyło" - dodał.

Sam Morvan na krótko przed premierą w rozmowie z telewizją E! zdradził, że "nikt nie był zainteresowany poznaniem kulis ich historii".

Reżyser filmu przyznał, że jedyne osoby, które poniosły konsekwencje, to zmarły Rob Pilatus i jego kolega Fab Morvan. "Żadna z osób decyzyjnych po latach nie ma sobie nic do zarzucenia przed kamerami" - przyznał. "Zostaliśmy zniszczeni do tego stopnia, że Rob stracił życie, a ja ledwo się pozbierałem" - mówił Morvan.

Wokalista podkreślił, że show-biznes i media ukarały ich za to, co obecnie daje wielką sławę na TikToku. "Myślę, że byliśmy pionierami" - przyznał. Dodał też, że żałuje tylko jednej rzeczy po tamtym skandalu.

"Żałuję tylko tego, że Roba nie ma już z nami. Ale w porządku jest to, że ludzie w końcu poznają naszą historię w całości i wiedzą, co się z nami stało. Gdy będą oglądać ten dokument, będą czuć to samo, co my czuliśmy wtedy" - podsumował. 

Rob Pilatus i Fab Morvan jako Milli Vanilli Michael PutlandGetty Images
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas