Reklama

Muzycy wspominają Docenta

Informacja o tragicznej śmierci Krzysztofa "Docenta" Raczkowskiego, byłego perkusisty Vadera (znanego także z formacji Slashing Death, Dies Irae, Moon, a ostatnio Hunter) dociera do świadomości coraz większego grona metalowej społeczności. Pogrążeni w smutku przyjaciele i muzycy z całego świata wspominają swoje spotkania z "Dokiem". Krzysztof Raczkowski, jeden z najbardziej utalentowanych perkusistów sceny metalowej, zmarł nagle w piątek, 19 sierpnia. Miał 35 lat. Zostawił żonę i kilkumiesięcznego synka.

"Przykro słyszeć o odejściu Doca, szczególnie, że miał dopiero 35 lat, tyle co ja. Ostatni raz spotkałem go w październiku 2003 roku, w chicagowskim Vic Theater, gdy grali trasę z Kreator i Nile. Czuł się bardzo szczęśliwy, a Vader jak zawsze przygotował wspaniały zestaw utworów" - wspomina Docenta Jeremy Wagner, dawny gitarzysta amerykańskiej formacji Broken Hope, grający obecnie w Lupara.

"Vader wspierał Broken Hope, gdy po raz pierwszy pojechaliśmy na własną trasę po Stanach. Każdej nocy Doc sponsorował naszego starego perkusistę Ryana [Staneka]. Prócz tego, że był wielkim muzykiem, na zawsze pozostanie w mojej pamięci jako świetna osoba o miłym głosie, z którą rozmowa była przyjemnością" - przywołuje wspomnienia Wagner.

Reklama

"Doc był jednym z najlepszych deathmetalowych perkusistów wszech czasów. Spoczywaj w pokoju" - powiedział Shaun Glass, gitarzysta Soil, występujący wcześniej w roli basisty Broken Hope.

"Obudziłem się dziś, aby usłyszeć, że odszedł od nas Doc, były perkusista Vadera. Było to dla mnie co najmniej szokujące i całkowicie nieoczekiwane".

"Stało się coś bardzo smutnego. Doc był naprawdę miłym człowiekiem i fenomenalnym perkusistą oraz cudownie usposobioną osobą, z którą miałem przyjemność dzielić kilka tras, w tym moją pierwszą, prawie 10 lat temu" - przypomina sobie pierwsze spotkanie z Krzysztofem Raczkowskim amerykański perkusista Tony Laureano (znany m.in. z Angelcorpse, Nile, Dimmu Borgir, Acheron, God Dethroned czy Malevolent Creation).

"Byłem wówczas kompletnym żółtodziobem i na europejską trasę zjawiłem się z absolutnym minimum sprzętowym. Dopiero co go poznałem, a on bez zastanowienia pożyczył mi trochę swojego osobistego zestawu. Taki właśnie był. Jeśli mógłby ci w czymś pomóc, zrobiłbym to z dużą przyjemnością" - dodaje Laureano.

"Dopiero po pewnym czasie usłyszałem o problemach, z którymi się borykał, choć zawsze miałem nadzieję, że da sobie z nimi radę. Ostatni raz widziałem go w październiku 2003 roku, kiedy po raz kolejny byliśmy wspólnie na trasie".

"Mimo że fizycznie wykazywał oznaki wewnętrznej walki, czuł się doskonale i naprawdę starał się być lepszy. Opowiedział mi o tym, że niebawem zostanie ojcem i z jaką niecierpliwością czeka na nowy rozdział w swoim życiu".

"Pod koniec trasy, nie zdążyłem się z nim pożegnać, ale zawsze myślałem, że i tak, prędzej czy później, znów się z nim spotkam. Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że będzie to ostatni raz, kiedy go widzę" - żałuje Tony.

"Jego przedwczesna śmierć bardzo mnie zasmuciła. Chciałbym złożyć kondolencje jego rodzinie, przyjaciołom i kolegom z zespołu. Metalowy świat stracił niewiarygodną perkusyjną siłę i cudowną duszę. Bracie, spoczywaj w spokoju" - napisał Laureano.

"Poznałem Doca podczas koncertu Vadera, który organizowaliśmy niedaleko Tel Awiwu, 4 czerwca 2003 roku. Szczególne relacje nawiązałem właśnie z nim. Pewnego razu, gdy jacyś fani chcieli wejść do busa, w którym nie było już wolnego miejsca, ktoś zaczął się na nich wydzierać".

"Doc błyskawicznie przejął kontrolę nad sytuacją, wziął fanów na bok i w sposób niezwykle przyjacielski i ludzki wytłumaczył im, że nie ma jak. Kiedy przyszły do niego jakieś dziewczyny, uprzejmie powiedział im, że ma już swoją w domu, a gdy inne zespoły prosiły go o możliwość zagrania na jego sprzęcie, zgadzał się bez wahania".

"Te małe historie mogą pomóc wam w zrozumieniu, jak wspaniałym był człowiekiem. Ta informacja mnie zszokowała. Niespełna kilka tygodni temu wysłał mi wiadomość, w której pisał, że wszystko układa się wspaniale i że ma swoje plany na przyszłość" - wspomina perkusistę Vadera Oron Tanami z izraelskiej Metalist Productions.

"Właśnie dotarła do mnie wiadomość, że w wieku 35 lat, zmarł Doc, były perkusista Vadera. Przyznam, że tak naprawdę nie byłem wielkim fanem Vadera, to znaczy lubiłem ich muzykę, ale nie słuchałem jej zbyt często".

"Z dużym przekonaniem mogę jednak powiedzieć, że Doc był wyjątkowym perkusistą, a jego śmierć w tak młodym wieku bardzo mnie zasmuciła" - napisał Anders Jakobson, perkusista szwedzkiej grupy Nasum, która pod koniec 2004 roku pożegnała swojego lidera Mieszka Talarczyka, zmarłego pod falami tsunami w Azji Południowo-Wschodniej.

"Mieszko ma teraz w niebie zabójczego perkusistę, z którym może zacząć grać. Już sobie wyobrażam, jak tworzą tam na górze jakąś mocną rzecz!" - dodał Anders.

Przyczyna nagłej śmierci muzyka nadal pozostaje nieznana, ale wiadomo, że przyczyną usunięcia Docenta z Vadera były jego problemy z narkotykami.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Hunter | Vader | Dies Irae | hope | muzycy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy