Reklama

Morrissey atakuje media po śmierci O'Connor. "Chwalicie ją, bo jest za późno"

Sinead O'Connor nie żyje. Irlandzka wokalistka zmarła w wieku 56 lat. W internecie śmierć nieposkromionej gwiazdy piosenki komentują jej fani oraz inni artyści. Głos zabrał także Morrissey, który nie jest zadowolony z tego, jak media przyłączają do piosenkarki "kretyńskie etykiety 'ikony' i 'legendy'".

Sinead O'Connor nie żyje. Irlandzka wokalistka zmarła w wieku 56 lat. W internecie śmierć nieposkromionej gwiazdy piosenki komentują jej fani oraz inni artyści. Głos zabrał także Morrissey, który nie jest zadowolony z tego, jak media przyłączają do piosenkarki "kretyńskie etykiety 'ikony' i 'legendy'".
Morrissey w swoim stylu wypowiedział się o zachowaniu ludzi po śmierci Sinead O'Connor /Xavi Torrent / Contributor; David Corio / Contributor /Getty Images

Sinead O'Connor nie żyje. "Z wielkim smutkiem informujemy o śmierci naszej ukochanej Sinead. Jej rodzina i przyjaciele są zdruzgotani i poprosili o uszanowanie prywatności w tym bardzo trudnym czasie" - napisano w krótkim oświadczeniu wydanym przez rodzinę. 

Irlandzka piosenkarka zdobyła sławę na całym świecie w 1990 roku dzięki rozdzierającemu serce coverowi Prince'a "Nothing Compares 2 U" (posłuchaj).

Reklama

O'Connor od lat zmagała się z problemami natury psychicznej. W 2007 roku ujawniła w programie "The Oprah Winfrey Show", że cztery lata wcześniej zdiagnozowano u niej chorobę afektywną dwubiegunową, a w 1999 roku, w dniu swoich 33. urodzin, próbowała popełnić samobójstwo. Następnie, w 2012 roku O'Connor wyznała, że "bardzo źle się czuje", ponieważ pod koniec 2011 roku przeszła załamanie nerwowe. Jej stan znacznie pogorszył się w 2022 roku, po śmierci jej syna Shane'a.

Przeczytaj też: Od lat walczyła z demonami. "Śmierć syna mogła ją złamać"

Morrissey atakuje media i branżę muzyczną po śmierci Sinead O'Connor

W sieci pojawia się mnóstwo słów uznania dla dorobku, a także pożegnania gwiazdy piosenki. Tymczasem głos na swojej oficjalnej stronie internetowej zabrał Morrissey - także znany ze swoich nieobliczalnych wypowiedzi i ciętego języka. Wokalista we wpisie skrytykował media i przemysł fonograficzny po śmierci Sinead O'Connor.

Zdaniem artysty O'Connor była naprawdę sobą i tylko to chciała dać ludziom. Tymczasem zamiast pomóc gwieździe wszyscy się od niej odwrócili - ci sami, którzy dziś przyczepiają jej "kretyńskie etykiety 'ikony' i 'legendy'". "Została porzucona przez swoją wytwórnię po sprzedaniu dla niej 7 milionów albumów. Stała się szalona, tak, ale nigdy nieciekawa. Nie zrobiła nic złego. Miała dumną wrażliwość... i istnieje pewna nienawiść przemysłu muzycznego do piosenkarzy, którzy nie "pasują" (wiem to aż za dobrze) i nigdy nie są chwaleni aż do śmierci - kiedy w końcu nie mogą odpowiedzieć" - zauważył piosenkarz.

"Chwalicie ją teraz TYLKO dlatego, że jest już za późno. Nie mieliście odwagi wspierać jej, gdy żyła i szukała was. Prasa będzie nazywać artystów szkodnikami z powodu tego, co ukrywają... i nazwaliby Sinead smutną, grubą, szokującą, szaloną ... ale nie dzisiaj! Prezesi muzyczni, którzy prezentowali swój najbardziej czarujący uśmiech, gdy odmawiali jej udziału na swoich listach, ustawiają się w kolejce, by nazwać ją 'feministyczną ikoną', a 15-minutowi celebryci i gobliny z piekła rodem oraz wytwórnie płytowe o sztucznie pobudzonej różnorodności wciskają się na Twittera, by świergotać swoje bzdury... podczas gdy to TY namówiłeś Sinead do poddania się... ponieważ odmówiła etykietowania i została zdegradowana, ponieważ ci nieliczni, którzy poruszają świat, są zawsze degradowani" - wyraził smutną opinię.

Choć dotąd nie podano oficjalnej przyczyny śmierci Sinead O'Connor, Morrisey porównał wokalistkę do innych słynnych kobiet, które imponowały za życia swoją wielką siłą, wszystkie jednak zmarły z powodu problemów z używkami. Muzyk w kontekście O'Connor wspomina o Judy Garland, Amy Winehouse, Whitney Houston czy Marilyn Monroe.

"Czy to muzyczne szaleństwo było warte życia Sinead?" - pyta retorycznie Morrisssey. 

"Nie, nie było. Była wyzwaniem, nie dała się zaszufladkować i miała odwagę mówić, gdy wszyscy inni milczeli. Była nękana tylko za to, że była sobą. Jej oczy w końcu zamknęły się w poszukiwaniu duszy, którą mogłaby nazwać własną. Jak zawsze, owieczki nie trafiają w sedno i z zamkniętymi szczękami wracają do obraźliwie głupich 'ikon' i 'legend', podczas gdy w zeszłym tygodniu wystarczyłyby słowa o wiele bardziej okrutne i lekceważące. Jutro pławiący się faworyci wrócą do swoich internetowych shitpostów i przytulnej Kultury Raka (cancel/cancer - kultura raka/kultura anulowania - [przyp. red.]), swojej moralnej wyższości i nekrologów papugowanych wymiocin... z których wszystkie przyłapią cię na kłamstwie w takie dni jak dzisiaj... kiedy Sinead nie potrzebuje twojego sterylnego szlamu" - nie przebierał w słowach były frontman The Smiths.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Morrissey | Sinead O'Connor | nie żyje
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy