Mickey Gilley nie żyje. Miał 86 lat

Legendarny muzyk country Mickey Gilley odszedł w wieku 86 lat. Wokalista był znany jako jeden z przedstawicieli gatunku "honky tonk", renesans jego kariery nastąpił po filmie "Miejski kowboj" z Johnem Travoltą.

Mickey Gilley był legendą country
Mickey Gilley był legendą countryEthan Miller/ACM2015 / ContributorGetty Images

Mickey Gilley zainspirował twórców filmu "Miejski kowboj" z Johnem Travoltą do stworzenia tej produkcji, w której dużą rolę odgrywała muzyka honky-tonk. Dzięki produkcji na nowo nastała moda otwierania lokali nocnych o tematyce western.

Muzyk odszedł w wieku 86 lat, a jeszcze w ubiegłym miesiącu koncertował. W ciągu zaledwie tygodnia mocno podupadł na zdrowiu i nagle zmarł.

"Odszedł w spokoju, z rodziną i bliskimi przyjaciółmi u boku" - napisano w oświadczeniu Mickey Gilley Associates. Jego kuzynem jest Jerry Lee Lewis, który mocno inspirował Gilley'a.

Pierwszym komercyjnym sukcesem Mickey'a Gilleya był album "Room Full of Roses" wydany w 1974 roku. Wsród jego przebojów country były "Window Up Above" czy "She's Pulling Me Back Again". W sumie stworzył 39 przebojów, które trafiły do pierwszej dziesiątki list country, a aż 17 piosenek zostało numerem 1. Był zdobywcą 6 nagród Academy of Country Music, a czasem zdarzało mu się pracować jako aktor - m.in. w "Napisała: Morderstwo" czy "The Fall Guy".

"Gdybym miał jedno życzenie w życiu, życzyłbym sobie mieć więcej czasu" - mówił muzyk w 2001 roku w rozmowie z Associated Press, gdy obchodził 65. urodziny. Dodawał jednak, że nie zmieniłby żadnej podjętej przez siebie w przeszłosci decyzji.

"Robię dokładnie to, co chcę robić. Gram w golfa, latam samolotem i występuję w moim teatrze w Branson, w stanie Missouri. Uwielbiam robić moje show dla ludzi" - opowiadał.

Wielką popularność przysporzył mu film "Miejski kowboj" z 1980 roku, w którym zagrał u boku Johna Travolty. Powstał on w lokalu należącym do Gilley'a, a w kręgach amerykańskiego kina obraz jest postrzegany jako "country wersja 'Gorączki sobotniej nocy'". Twórcy filmu mieli wybrać jego lokal ze względu na znajdującego się w środku... mechanicznego byka.
.
"Każdej nocy przed snem dziękuję Johnowi Travolcie za to, że utrzymuje moją karierę przy życiu" - mówił Gilley wiele lat temu. "Nie sposób wyrazić, jak bardzo jestem wdzięczny za udział w 'Miejskim kowboju'. Ten film miał i nadal ma ogromny wpływ na moją karierę". Na ścieżce dźwiękowej znalazły się takie przeboje jak "Lookin' for Love" Johnny'ego Lee, "Look What You've Done for Me" Boza Scaggsa i "Stand by Me" Gilleya.

Produkcja sprawiła, że jego "Gilley's Club" w Pasadenie stał się z dnia na dzień atrakcją turystyczną i spopularyzował w całym kraju kowbojskie koszule, piwa z długą szyjką, dźwięk gitary hawajskiej i mechaniczne byki. Klub zamknięto w 1989 r., po tym jak Gilley i jego partner biznesowy Sherwood Cryer pokłócili się o to, jak prowadzić lokal. Wkrótce potem obiekt strawił pożar.

Muzyk był trzykrotnie żonaty, ostatnio z Cindy Loeb Gilley. Miał czworo dzieci, troje z pierwszą żoną Geraldine Garrett i jedno z drugą Vivian McDonald, która zmarła w 2019 roku. Pochodzący z Natchez w Missisipi Gilley dorastał w biedzie, ucząc się gry na pianinie w stylu boogie-woogie w Ferriday w Luizjanie. U boku miał kuzynów: Jerry'ego Lewisa i Jimmy'ego Swaggarta, przyszłego pastora. Podobnie jak Lewis, nocami zakradał się do okien luizjańskich klubów, by słuchać rhythm and bluesa.

Początkowo pracował na budowie, ale nocami grał w lokalnych klubach w Houston, aż do momentu gdy na początku lat 70. zwrócił uwagę wytwórni i wydał pierwszy album.

W ostatnich latach Gilley cierpiał na problemy zdrowotne - w 2008 roku przeszedł operację mózgu, cierpiał na krótkotrwałe zaniki pamięci. Później był kilkakrotnie operowany po upadkach.

Muzyczne pokojowe przesłanie dla Ukrainy. Bono z U2 zagrał w kijowskim metrzeCARLOS REYES / AFPTV / AFPAFP
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas