Metalmania 2018. Jarek Szubrycht: Lepiej tańczyć pod sceną
- Jakbyście się nie starali, wszystkiego i tak nie zobaczycie, nie ma takich cyborgów, a i czas nie jest z gumy - radzi festiwalowym debiutantom Jarek Szubrycht, który poprowadzi tegoroczną Metalmanię (sobota 7 kwietnia, Spodek w Katowicach). Główną gwiazdą XXIV edycji metalowego święta będzie norweski Emperor.
Ostatnia edycja Metalmanii (impreza wróciła po dziewięcioletniej przerwie) odbyła się 22 kwietnia 2017 w katowickim Spodku, a wystąpiły wtedy takie formacje jak m.in. Samael, Coroner, Moonspell czy Sodom.
Metalmania 2017 - Katowice, 22 kwietnia 2017 r.
Jak już informowaliśmy, główną gwiazdą tegorocznej edycji będzie norweski Emperor. Na dwóch scenach zobaczymy czołówkę zagranicznej oraz polskiej sceny metalowej.
Gośćmi specjalnymi festiwalu będą nimi m.in. Christophe Szpajdel i Krzysztof "Prosiak" Owedyk. Imprezę poprowadzi Jarek Szubrycht, redaktor naczelny "Gazety Magnetofonowej".
Michał Boroń, Interia: Która to będzie twoja Metalmania?
Jarek Szubrycht: - Nie będę sprawdzał na Wikipedii, na których byłem, a które mnie ominęły, ale daleko mi do rekordzistów, którzy mają osiągi po 20 edycji. Myślę, że zbliżam się do dziesiątki.
Twoja najbardziej pamiętna Metalmania z punktu widzenia uczestnika, dziennikarza, wykonawcy?
- Ta, na której stanąłem na deskach Spodka, oczywiście. Mieliśmy już wtedy za sobą sporo koncertów z Lux Occulta, byliśmy w dobrej formie, oswojeni ze sceną - ale występ na tej sali, pod tym szyldem, to jednak niezapomniane wrażenie. Nie była to najbardziej udana Metalmania i frekwencyjnie też nie należała do tych najbardziej tłumnych, ale dla mnie to i tak było przeżycie. Co nie znaczy, że innych dobrze nie wspominam - bo zawsze dużo się działo, niezależnie od tego, czy akurat pracowałem na backstage'u, robiąc wywiady, czy tańczyłem pod sceną. W sumie najmniej mam do wspominania z tych edycji, na których miałem misję dziennikarską, bo jak się połowy koncertów nie widzi przez to, że w hotelu robi się wywiady, to co tu wspominać?
Na czym polega rola konferansjera akurat na tym festiwalu? Stereotyp sprzed lat mówi, że to najmniej wdzięczna fucha, bo ciężko jednak zadowolić wszystkich.
- Na pewno lepiej grać, albo tańczyć i śpiewać pod sceną, niż zapowiadać, ale są większe nieszczęścia niż prowadzenie fajnego festiwalu. Swoją drogą, przy każdej takiej imprezie pracuje na scenie i za nią mnóstwo ludzi, którzy prują sobie flaki, choć nikt nie wie, kim są, nikt im nie podziękuje - a bez nich by nie działało. To jest dopiero niewdzięczna fucha, ale oni i tak zwykle są zadowoleni, że mogą być częścią czegoś fajnego. Nie narzekam więc. Wręcz przeciwnie - uznałem to za miły gest ze strony organizatorów, że otrzymałem taką propozycję.
Czy w ogóle dziś na festiwalach jest potrzebny taki ktoś, kto zapowiada wykonawców?
- Jednym jest potrzebny, innym jest niepotrzebny. Oczywiście, publiczność na Metalmanii jest na tyle świadoma, że nie muszę im mówić o Emperorze: "Przyjechali do was z Norwegii, są jednym z najważniejszych zespołów drugiej fali nurtu zwanego black metalem...", ale z drugiej strony, to jest impreza na której dużo się dzieje, grają dwie sceny, są spotkania i inne wydarzenia towarzyszące, więc takie informacje organizacyjne mogą się przydać.
Co polecasz z tegorocznego zestawu?
- Trudne pytanie, bo każdy tu coś dla siebie może znaleźć, ale powiem ci, które koncerty sam będę chciał zobaczyć. Na Scenie Głównej na pewno przynajmniej sprawdzę Xentrix, Mekong Delta i Skyclad - raczej przez sentyment niż dlatego, że dziś słucham, ale nigdy nie wiedziałem i chcę zobaczyć, co mnie ominęło. Na pewno będę chciał pośpiewać sobie trochę z Romanem i dać się pociąć na plasterki Destroyer 666. Najwięcej obiecuję sobie po Napalm Death, ale nie jestem obiektywny, po prostu uwielbiam ten zespół, a także po Królach Gruzu z Asphyx. Choć dla nich wspaniałą konkurencją może się okazać Dead Congregation...
Emperora oczywiście też będę oglądał, nie widziałem ich po powrocie, a mają w repertuarze parę piosenek, które wciąż na mnie działają. Nie wszyscy pewnie dotrwają do Blaze of Perdition, ale ja owszem, zamierzam twardo zostać do końca, bo "Conscious Darkness" to moja ulubiona polska metalowa płyta 2017 roku.
Dużo dobrego dzieje się też na małej scenie. Od śmiałej restauracji przeszłości metalu, a więc Ragehammer czy - w innym aspekcie - Kultu Mogił, po jego przyszłość, czyli Kethę. Zestaw Voidhanger i Anima Damnata widziałem kilka dni temu w Krakowie i oba zespoły są w znakomitej formie. Cholera, czy jest na sali ktoś, kto będzie mnie zmieniał w prowadzeniu festiwalu? Bo tyle jest do obejrzenia...
Czy widzisz jakąś myśl przewodnią, że jest raczej nacisk na różnorodność, czy któraś z odmian metalu jest mocniej uhonorowana?
- Myślę, że fani bardziej tradycyjnych odmian mogą kręcić nosem, bo dominuje death i black metal, ale ja za metalową tradycją, poza nielicznymi wyjątkami, nie przepadam, więc nie współczuję. Nie obraziłbym się z kolei na jedną lub dwie nazwy bardziej poszukujące, nawet z obrzeży metalu, ale tych najbardziej radykalnych... Może za rok?
Sprawdź swoją wiedzę na temat historii black metalu!
Nie brak głosów krytyki, że ostatnio Metalmania to taki zjazd rekonstruktorów wspominających dawne lata chwały. Że gdyby kogoś wybudzono ze śpiączki po 20-30 latach i ta osoba zobaczyłaby plakat festiwalu, to mógłby się nie zorientować, że minęły dwie-trzy dekady? Zgadzasz się?
- I tak, i nie. Bo to prawda, że podobny plakat mógłby zapowiadać Metalmanię 1998, ale nieuczciwe jest sugerowanie, że to jakiś osobliwy pomysł - lub brak pomysłu - organizatorów katowickiego festiwalu. Metal do końca XX wieku był estetyką relatywnie młodą, witalną, pełną energii, wymyślającą się na nowo co pół roku. Nie przesadzam: co pół roku pojawiała się płyta, która zwiastowała narodziny nowego podgatunku. Niektóre z nich były ślepymi uliczkami, dziś nie da się tego słuchać, ale coś się działo.
W XXI wieku rozwój metalu wyhamował, ale podobnie stało się z innymi, nawet młodszymi nurtami muzycznymi. Zaczęła się jedna, wielka powtórka z rozrywki. Co roku chodzimy na nowe "Gwiezdne wojny", zachwycamy się "Stranger Things", tolerujemy koncerty cover bandów i hologramów, i jednocześnie narzekamy, że Metalmania to skansen? A Wacken, Hellfest czy Brutal Assault niby nie? Owszem, sam wolałbym, żeby program Metalmanii bliższy był temu, co zobaczę za dwa tygodnie na Roadburn - ale czy tacy artyści, jak Converge, Godspeed You! Black Emperor czy Godflesh sprzedaliby imprezę w Spodku? Zresztą, to też żadna młodzież...
Pojawią się też pewnie metalmaniowi debiutanci - masz jakieś porady dla uczestników, którzy pojawią się po raz pierwszy w Spodku?
- Wyśpijcie się przed festiwalem i dużo pijcie. Przede wszystkim wody, bo fajnie jest wszystko zobaczyć i zapamiętać. A właśnie: jakbyście się nie napinali przed, jakbyście się nie starali, wszystkiego i tak nie zobaczycie, nie ma takich cyborgów, a i czas nie jest z gumy. Ale będą następne festiwale, nadrobicie zaległości...
Zestaw marzeń na Metalmanię 2019?
- Naprawdę? Można? To ja poproszę organizatorów o notowanie. (śmiech) No więc Pantera, jednorazowy come-back show z Voggiem na gicie. Do tego Slayer, Neurosis, Morbid Angel, The Body, Carcass, Sunn O))), Oranssi Pazuzu, Gojira, Immolation, Meshuggah, Triptykon, Mysticum, Autopsy, Master's Hammer, Kommandant, Gnaw Their Tongues, Wrekmeister Harmonies, Chaos Echoes, Zu i Code Orange. I oczywiście Beherit, mógłby grać w całości "Drawing Down the Moon". Polskich nie będę wymieniał, bo jeszcze o kimś zapomnę i się obrazi. Na szczęście jest z czego wybierać.
Oto aktualna godzinowa rozpiska Metalmanii 2018:
Główna Scena:
11:30 - Wolf Spider
12:30 - InSammer
13:30 - Xentrix
14:30 - Skyclad
15:40 - Dead Congregation
16:50 - Mekong Delta
18:05 - Kat & Roman Kostrzewski
19:30 - Destroyer 666
20:45 - Asphyx
22:30 - Emperor
00:10 - Napalm Death
01:40 - Blaze Of Perdition
Druga Scena:
11:00 - Ketha
12:00 - Roadhog
13:00 - Minetaur
14:00 - Shodan
15:10 - Inverted Mind
16:20 - Kult Mogił
17:35 - Terrordome
18:50 - Alastor
20:15 - Viscera///
21:45 - Voidhanger
23:40 - Anima Damnata
01:10 - Ragehammer.