Metallica na Sonisphere Festival 2014. Młodość Jamesa Hetfielda - fragment biografii

W piątek, 11 lipca, na Stadionie Narodowym w Warszawie odbędzie się Sonisphere Festival 2014. Główną gwiazdą imprezy będzie legendarna Metallica. Z okazji tego występu na stronach INTERIA.PL możecie przeczytać obszerny fragment książki "Metallica. Bez przebaczenia", która ukazała się w Polsce nakładem wydawnictwa In Rock. Wybrany przez nas fragment opowiada o dorastaniu wokalisty i gitarzysty grupy - Jamesa Hetfielda.

James Hetfield, charyzmatyczny frontman Metalliki (fot. Ian Gavan)
James Hetfield, charyzmatyczny frontman Metalliki (fot. Ian Gavan)Getty Images

Virgil i Cynthia Hetfield mieszkali z trójką dzieci, Davidem, Jamesem i DeDe, w Los Angeles. Virgil pracował jako kierowca ciężarówki, prowadząc własną niewielką firmę dostawczą, podczas gdy jego żona była piosenkarką. Ich drugi syn, James Alan, urodził się 3 sierpnia 1963 roku i od najmłodszych lat zdradzał talent do muzyki. Przez dwa lata uczył się gry na pianinie, jednak nie osiągnął znaczących rezultatów. O wiele lepiej szła mu nauka gry na perkusji należącej do jego starszego brata Davida, który grał w zespole. Lecz ostatecznie w wieku kilkunastu lat wybrał gitarę.

Chociaż James zawsze utrzymywał, że jego rodzice kochali go i wspierali, głęboko przeżył ich rozwód, do którego doszło w 1976 roku. Rok później trafił do Downey High School w południowym LA, gdzie natknął się na innych miłośników rocka (zwłaszcza Kiss i Aerosmith): Dave'a Marrsa i Rona McGovneya. Spotkali się w East Middle School, gdzie James był jedynym uczniem w klasie, który już potrafił grać na gitarze. W przeprowadzonym w 1993 roku przez Pata O'Connora wywiadzie dla radia Shockwaves Ron powiedział, że we wrześniu 1977 roku, kiedy uczniowie zaczynali naukę w jego szkole średniej, "wszyscy zamykali się w swoich małych kręgach... były cheerleaderki, sportowcy, członkowie zespołu marszowego... łatwo więc było skończyć wśród łajz, które kręciły się wokół, i nie móc liczyć na przyjęcie do żadnej kliki, co właśnie spotkało i mnie, i Jamesa". Nawet jako młodzieniec James trzymał się na uboczu; schronienie znalazł w muzyce Aerosmith. Według McGovneya "miał kompletnego świra na punkcie Stevena Tylera. A nasz kumpel Dave Marrs miał fioła na punkcie Kiss. Nabijali się z muzyki, której słuchałem, więc w rewanżu odpowiadałem im, że Kiss i Aerosmith są do bani. I tak to się ciągnęło". W miarę jak Hetfield pracował nad swoim warsztatem, zaczął rozmyślać nad przyłączeniem się do jakiegoś zespołu.

Wiara w samowylecznie

Z powodu przekonań jego rodziny Hetfield był kimś w rodzaju outsidera. Opowiadał o tym później "Playboyowi": "Zostałem wychowany w wierze Stowarzyszenia Chrześcijańskiej Nauki, która jest dość osobliwa. Jej główna teza głosi, że Bóg wszystko może naprawić. Twoje ciało to tylko twoja skorupa, nie potrzebujesz lekarzy. To było trudne do zrozumienia i stawało się powodem społecznej alienacji. Nie mogłem udać się na badanie lekarskie, żeby móc grać w piłkę. Czułem się dziwnie, gdy musiałem opuszczać zajęcia z higieny, a inne dzieciaki pytały: 'Dlaczego on musiał wyjść? Czy jest jakimś dziwakiem?'. Jako dziecko chcesz być częścią grupy. Zawsze szepczą na twój temat i myślą, że jesteś dziwny. To było bardzo przygnębiające. Mój ojciec nauczał w szkółce niedzielnej - był w to zaangażowany. Wywierało to na mnie bardzo silny nacisk. Spotykaliśmy się, żeby dzielić się z pozostałymi naszymi świadectwami, i była tam taka dziewczynka ze złamaną ręką. Wstała i powiedziała: 'Złamałam rękę, ale teraz czuję się lepiej'. Ale jej ręka wyglądała na pogiętą. Gdy teraz o tym myślę, ogarnia mnie przygnębienie". Te doświadczenia wpłynęły na życie i twórczość Jamesa.

Metallica - "Sad But True" live:

W 1980 roku Hetfield powołał zespół o nazwie Obsession, w którym grali jego koledzy: Ron na basie, jego brat Rich Veloz na perkusji, a także drugi gitarzysta, Jim Arnold. Podczas prób w garażu domu braci Veloz James śpiewał i grał na gitarze wstrząsająco surowe przeróbki piosenek Black Sabbath,

Led Zeppelin i Deep Purple, do których zaliczały się między innymi "Never Say Die", "Communication Breakdown" i "Highway Star", a także materiał Thin Lizzy i UFO. Czasami Jim Arnold i Ron Veloz zastępowali Jamesa na wokalu, ponieważ zespół chciał sprawdzić, który z nich był najbardziej naturalnym - a przynajmniej najbardziej utalentowanym - wokalistą.

Śmierć mamy

McGovney, bliski kumpel Jamesa, wykonywał obowiązki technicznego, gdy Obsession grało okazjonalnie na imprezach ogródkowych i ćwiczyło w domu Velozów. Opowiadał O'Connorowi, że Rich i Ron ustawiali w garażu kilka świateł scenicznych, a on i Dave Marrs sterowali nimi za pomocą własnoręcznie zrobionego panelu. Znajomość z braćmi Veloz nie miała jednak trwać długo. Półtora roku później James, Jim Arnold i brat tego ostatniego - Chris - wyłamali się, by uformować kapelę Syrinx, która grała wyłącznie covery zespołu Rush i dość szybko zakończyła działalność.

materiały prasowe

Nic nie wiadomo na temat jakichkolwiek nagrań Obsession ani Syrinx, choć fani Metalliki, przyzwyczajeni do dzisiejszego melodyjnego ryku Hetfielda, byliby zaskoczeni, gdyby takową taśmę usłyszeli. W tamtych czasach głos Jamesa był dość słaby, a jego umiejętność trafienia w nutę, a potem jej utrzymania - niemal zerowa. Do tego nie miał okazji nad tym popracować, bowiem rodzinę Hetfieldów spotkała tragedia: niedługo po opuszczeniu Syrinxa przez Jamesa jego matka zmarła na raka. Ron McGovney nie przypomina sobie, by jego przyjaciel wspominał mu, że jego matka choruje: "Nie mieliśmy o tym pojęcia. Zniknął na jakieś dziesięć dni, więc myśleliśmy, że pojechał na wakacje. Gdy powiedział nam, że jego mama zmarła, byliśmy zszokowani".

Gdy szesnastoletni wówczas Hetfield wrócił do szkoły, spotkał kolegów w szatni i zakomunikował im, że się przeprowadza i zmienia budę. "Szczęki nam opadły, nie wiedzieliśmy, co powiedzieć" - wspomina Ron. "Powiedział, że musi zabrać swoje rzeczy z szafki i razem z bratem przenieść się do Brea, gdzie będzie uczęszczał do Brea Olinda High School, a my wciąż nie mogliśmy w to uwierzyć".

"Nauczę cię"

Przeprowadzka odbyła się zgodnie z planem, ale McGovney wciąż spotykał przyjaciela w weekendy. W tym czasie Dave Marrs postanowił, że będzie grał na bębnach. "Brzmieliśmy okropnie" - wspominał Ron. Chociaż James musiał być zdruzgotany doświadczeniami, przez które przechodził, zmiana szkoły najwyraźniej zmotywowała go do starań o założenie własnego zespołu. Gdy w Brea Olinda spotkał gitarzystę Hugha Tannera, postanowił sformować kapelę o typowo metalowej nazwie Phantom Lord i zachęcić Rona, żeby został ich basistą. "Odpowiedziałem" - relacjonował potem Ron - "że nie potrafię grać na basie i nawet nie mam gitary basowej. Wtedy James powiedział: 'Nauczę cię'. Wypożyczyliśmy więc z Downey Music Center bas i wzmacniacz, a James zademonstrował mi podstawy i to, jak mam się zgrać z jego gitarą". W studiu rozgłośni Shockwaves McGovney wyjaśnił, że spośród ówczesnych zespołów Hetfielda Phantom Lord najbardziej zasługiwał na miano poważnego. "Przez pewien czas jamowaliśmy z Hugh Tannerem, był całkiem niezłym gitarzystą... [po czym] daliśmy ogłoszenie, że szukamy gitarzysty, i odezwał się koleś, nazywał się Troy James, i do nas dołączył.

W tym okresie nic jednak nie trwało długo i kolejna metamorfoza zespołu Jamesa była jedynie kwestią miesięcy. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności rodzice McGovneya posiadali w okolicy trzy domy i pozwolili zespołowi wprowadzić się do jednego z nich za darmo, bo miał wkrótce zostać zburzony z powodu planowanej budowy autostrady US 105. "Domy moich rodziców zostały w tamtym czasie przejęte przez władze stanowe, bo budowano nową autostradę... Powiedzieli mi, że mogę w nim mieszkać, bo i tak niedługo go zburzą" - wyjaśnił Ron. "Kiedy ukończyliśmy szkołę średnią, razem z Jamesem wprowadziliśmy się do tego domu, a garaż przerobiliśmy na salę prób. Wyłożyliśmy go izolacją i płytami gipsowo-kartonowymi, a James pomalował krokwie na czarno, sufit na srebrno, ściany na biało i położył czerwony dywan"!

James zostaje frontmanem

Gdy Phantom Lord zainstalował się w domu McGovneya, przeobraził się w Leather Charm, bardziej glamrockową kapelę, którą Ron porównuje do: "Mötley Crüe, Sweet i brytyjskiego zespołu Girl... graliśmy także wiele coverów, w tym 'Pictured Life' The Scorpions, 'Wrathchild' i 'Remember Tomorrow' Iron Maiden oraz 'Slick Black Cadillac' Quiet Riot".

W tym momencie Hetfield objawił się z uśpioną dotychczas potrzebą występowania w roli frontmana, zamiast być gitarzystą, który nie oddala się od statywu mikrofonowego. "Chciał być śpiewającym frontmanem, więc na gitarze grał tylko Troy James. Zaczęliśmy pracować nad trzema własnymi kawałkami, jeden z nich przeobraził się później w 'Hit The Lights' Metalliki. Drugą piosenką była 'Handsome Ransom', a trzecią 'Let's Go Rock'n'Roll'" - wspomina Ron. "Nigdy tak naprawdę nie zagraliśmy koncertu. Jim Mulligan stwierdził, że woli grać bardziej progresywną muzykę w stylu Rush. Był bardzo dobrym perkusistą, bardzo sprawnym technicznie, i chyba uważał, że byliśmy dla niego albo za ciężcy, albo zbyt glamowi".


Fascynacja Aerosmith

James był wtedy fanem rocka stadionowego. W wywiadzie dla "Rolling Stone'a" powiedział: "Prawdopodobnie najbardziej utkwił mi w pamięci California World Music Festival, jedna z tych dwudniowych imprez. Pierwszego wieczoru grał Ted Nugent i Van Halen - a nie, Aerosmith. Musiałem mieć jakieś piętnaście albo szesnaście lat. Łaziłem z moim kumplem, który sprzedawał narkotyki. Oddarł część swojego biletu - był tam tęczowy wzór - pociął go na kawałki i sprzedawał jako kwas. Pytałem go: 'Co ty wyprawiasz, człowieku?'. Wydał te pieniądze na piwo. Byłem wielkim fanem Aerosmith. Nie mogłem uwierzyć, że oglądam ich z tak bliska. Przedarłem się tak blisko sceny, jak tylko mogłem. Było w tym coś magicznego, że widziałem ich jako prawdziwych, żywych ludzi, a nie jedynie na zdjęciach na albumie. Powalił mnie zwłaszcza niesamowity luz, jaki prezentował Joe Perry. On nie umie być niewyluzowany. Byłem też oszołomiony tym, że Steven zwracał się do publiczności per 'skurwiele'. Pomyślałem sobie: 'Łał, to można robić coś takiego?'.

Nieudana transakcja

James będzie patrzył wstecz na swoje dzieciństwo z mieszanymi uczuciami przez kolejne trzy dekady. Jak ten cały rozgardiasz wpłynął na charakter młodego Hetfielda? Na tym etapie pewnie wcale, poza tym że przyczynił się do wzbudzenia typowo młodzieńczego buntu i pragnienia nowych doświadczeń. James polubił piwo i imprezy w podobnym stopniu, co większość jego nastoletnich rówieśników. Perkusista Gene Hoglan, który później grał w wielu zespołach, w tym w Dark Angel, Death, Testamencie, Strapping Young Lad i Old Man's Child, pamięta młodego Hetfielda w akcji: "Poznałem Jamesa na domówce w 1981 roku" - wspomina. "Tydzień wcześniej Ozzy Osbourne zagrał razem z Motörhead. Ujrzałem tego kolesia kręcącego się po domu we własnoręcznie zrobionej koszulce Iron Maiden. Zapytałem: 'Gościu, skąd żeś wytrzasnął tę koszulkę?'. Hetfield, który był o kilka lat starszy od przedwcześnie dojrzałego Hoglana, odpowiedział grobowo nieprzyjaznym głosem. Rzucił: 'Sam ją zrobiłem' i odszedł. Poszedłem za nim i zapytałem: 'Gdzie ją zrobiłeś?'. Odpowiedział, że zrobił ją w szkole. Powiedziałem mu, że mam przy sobie dziesięć dolców - a wtedy była to kupa forsy - i że chcę ją od niego kupić. 'Nie!' - odpowiedział.

Gene był upartym dzieciakiem i nie dał się tak łatwo spławić. "Powiedziałem: 'Dobra, masz tu dziesięć dolców, zrobisz mi taką koszulkę?'. 'Nie, spieprzaj gówniarzu'. Łaziłem za nim całą imprezę i męczyłem go: 'Jestem taki podjarany, że spotkałem kogoś, kto lubi Iron Maiden. Nikt nie słyszał o Iron Maiden! Proszę, zrób mi taką koszulkę'. 'Nie, spierdalaj!'. Całą noc zachowywał się wobec mnie jak dupek. Wreszcie odpuściłem". Odtrącony Hoglan zostawił Hetfielda z jego piwem i poszedł opłakiwać straconą okazję. Nastoletni Hetfield był albo zbyt wyniosły, aby zniżać się do rozmowy ze smarkaczami, albo po prostu jego uwagę za bardzo pochłaniał lejący się strumieniami alkohol i miał gdzieś rozmowę na temat koszulki. Ostatnie słowo należało jednak do Gene'a, który puentuje całą historię: "Osiem miesięcy później zobaczyłem go, jak grał koncert. 'Hej - pomyślałem - to ten sam skurwiel, który nie chciał mi zrobić koszulki Iron Maiden! Pieprz się! Nienawidzę cię!'" - opowiada dziś ze śmiechem Gene.

Dwie miłości

Eric Peterson, który został gitarzystą i głównym kompozytorem w zespole Testament, pamięta Jamesa z trochę późniejszego okresu. "Chodziłem z Jamesem na kegersy (imprezy skupione wokół kega lub beczki piwa), kiedyś umawiał się z moją kuzynką. Był spokojnym, zabawnym człowiekiem". Do jakiego rodzaju imprezowych zwierzaków należał młody Hetfield? Do trochę niereformowalnych facetów, takich co wolą męskie towarzystwo. "Jestem pewien, że dziś jest inny" - mówi Eric - "ale wtedy często bekał, zawsze rozglądał się za jakąś meksykańską knajpą, gdzie mógłby zjeść, a za każdym razem, gdy szliśmy na imprezę, trzymał się blisko kega i śmiesznie gadał. Całą noc mógł powtarzać: 'Jasna cholera!'. Niektórzy go znali, więc podchodzili do niego, a on całą noc powtarzał: 'Jasna cholera' różnymi głosami. Ludzie dochodzili do wniosku, że facet ześwirował".

Wygląda na to, że kolejne kości zostały rzucone. James poznał dwie miłości swojego życia: imprezy i grę na gitarze. Nic już nie będzie takie samo.

-----

Książka "Metallica. Bez przebaczenia" Joela McIvera w przekładzie Roberta Filipowskiego ukazała się w Polsce nakładem wydawnictwa In Rock.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas