Maryla Rodowicz musiała przerwać koncert. "Myślałam, że ogłuchłam, matko boska..."
Oprac.: Bartosz Stoczkowski
19 maja Maryla Rodowicz grała pierwszy w tym roku koncert plenerowy w Sycowie. Niestety w trakcie imprezy doszło do nagłego kryzysu. Artysta prawie wpadła w panikę.
19 maja Maryla Rodowicz występowała przed sycowską publicznością pod gołym niebem.
Zobacz również:
- Julia Totoszko w musicalu "Mamma Mia". Jak dziś wygląda córka Mariusza Totoszki?
- Warszawa już puchła od plotek. W końcu oficjalnie wyjaśniła sprawę romansu
- Powinna wstydzić się tej płyty latami. Tymczasem sama przypomniała
- Świąteczne koncerty odwołane w ostatniej chwili. Są nowe informacje. Chodziło o pieniądze?
Niestety, nie obyło się bez problemów technicznych.
Słuchawki wokalistki wypięły się od noszonego z tyłu za paskiem body packa. Zanim ktokolwiek zorientował się z czego wynika problem, występ Maryli był kilkukrotnie przerywany.
Rodowicz myślała, że ogłuchła
"Już myślałam, że ogłuchłam, matko boska, taki wstyd. Przez pół koncertu przerażona dawałam rozpaczliwe znaki akustykowi: więcej wokalu, więcej klawisza, wszystkiego więcej. Na szczęście wpadłam na to, że to może te nieszczęsne kabelki" - relacjonuje Rodowicz na swoim Facebooku.
Szczęśliwie szybko udało się wszystko naprawić i koncert trwał dalej.
Maryla Rodowicz podarowała gitarę na licytację
Grafik wokalistki jest bardzo napięty. W ubiegły piątek, 17 maja, Maryla grała koncert dla fundacji związanej z mukowiscydozą w pałacu w Tomaszowicach.
Po występie odbyła się licytacja fantów, na której jednym z najbardziej pożądanych przedmiotów była czarna gitara z autografem artystki.
Instrument został specjalnie wykonany na tę okazję.