Reklama

Marek Torzewski nie pojedzie do Korei

Marek Torzewski, nasz światowej sławy śpiewak, autor oficjalnego hymnu polskiej reprezentacji piłkarskiej na mistrzostwa świata w Korei i Japonii, nie poleci do Azji, aby przed meczem z Portugalią lub USA wykonać na żywo Mazurka Dąbrowskiego. Artysta musi bowiem wywiązać się ze swojego kontraktu we Francji.

Obecny kontrakt kończy się 13 czerwca. Do Korei Marek Torzewski mógłby ewentualnie polecieć w przypadku awansu naszej reprezentacji do następnej rundy i o ile oczywiście zostanie zaproszony.

Jako wykonawca przeboju "Do przodu Polsko" nie mógł nie zabrać głosu w dyskusji na temat wykonania hymnu przez Edytę Górniak.

"Od 6 października 2001 roku przez 6 kolejnych meczy naszej reprezentacji narodowej w piłce nożnej miałem honor i zaszczyt śpiewać nasz hymn narodowy. Zawsze starałem się wykonywać go w sposób godny, odpowiadający jego randze. Największą dla mnie radością i satysfakcją było to, że za każdym razem kilkadziesiąt tysięcy Polaków śpiewało go razem ze mną" - powiedział, dając do zrozumienia, iż wykonanie Edyty Górniak nie przypadło mu do gustu.

Reklama

Potwierdził to podczas rozmowy z dziennikarzami telewizji TVN.

"Było mi przykro. Nie tak sobie to wyobrażałem, że na największą imprezę światową zostanie wybrana osoba, która zrobi z hymnu kolejną piosenkę dla lansowania swojej osoby. Jest to autentyczna profanacja. Nie można robić takich rzeczy" - dodał.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Edyta Górniak | Korea Północna | na żywo | Marek Torzewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama