Marcin Miller (Boys) o podwójnych świętach i sylwestrze TVP w Zakopanem. Dlaczego nie śpiewa kolęd?
Lider zespołu Boys na Wigilię zawsze jeździ z rodziną do swojej mamy. W przygotowaniach do świąt nie pomaga, czasem jedynie zmywa naczynia. Choć jest muzykiem, nie śpiewa w domu kolęd, bo... przed laty nagrał je na płycie.
W rodzinie Millerów Boże Narodzenie celebruje się podwójnie. Dlaczego?
"Moja żona jest katoliczką, dzieci również. Większość rodziny to katolicy. Tylko ja i moja mama jesteśmy prawosławni" - przyznaje w rozmowie z PAP Life pochodzący z Mazur gwiazdor disco polo (sprawdź!).
Jaki będzie wkład Marcina Millera w świąteczne przygotowania?
"Jestem mężczyzną z krwi i kości. Wiem, że najlepsi kucharze to mężczyźni, ale u mnie w domu kuchnia to akurat królestwo mojej mamy i żony. Dlatego w niczym nie pomagam. Co najwyżej choinkę przyniosę, pomogę przy zmywaniu naczyń i napalę w kominku. To wszystko, na co mnie stać. Chociaż, jak znam życie, przyjadę z koncertu i wszystko będzie zrobione" - mówi lider formacji Boys.
Marcin Miller z zespołu Boys kończy 45 lat!
Mało tego, wokalista nie musi nawet śpiewać kolęd. "W 1997 r. nagrałem kolędy w mojej interpretacji. Mama z wielką przyjemnością włącza tę płytę, gdy do niej przyjeżdżamy"- zdradza Miller.
Choć mieszkanie mamy gwiazdora jest małe, to właśnie tam co roku odbywa się Wigilia. Miller już nie może doczekać się flaków i bigosu z grzybami autorstwa nestorki rodziny. W tym roku zdecydowana większość prezentów w rodzinie Millerów trafi do wnuka piosenkarza - rocznego Michała. Muzyk został dziadkiem dzięki swojemu synowi Alanowi.
Nowy Rok wokalista przywita w pracy wystąpi na Sylwestrze Marzeń z Dwójką w Zakopanem. Na Równi Krupowej pojawi się obok kilku innych gwiazd disco polo - Zenka Martyniuka (Akcent), Sławomira Świerzyńskiego z Bayer Full czy Radka Liszewskiego z Weekendu.
"Właściwie na koncertach nie muszę już śpiewać. Wystarczy, że widownia usłyszy jedną nutkę i sama zaczyna śpiewać" - śmieje się Miller.
"Najbardziej utkwił mi w pamięci sylwester, który zorganizowałem wraz z żoną u siebie w domu. Żaden nie może się z nim równać. To był przełom 1999 i 2000 roku. Trzy dni się bawiliśmy. Całe szczęście, że z tej imprezy ostał się film na kasecie VHS, który udało mi się zgrać na twardy dysk. Oglądam to nagranie z sentymentem. Przepiękne przeżycie" - opowiada lider Boysów.