Reklama

Lotnicze wrażenia Steve'a Morse'a

Steve Morse znany jest przede wszystkim jako doskonały gitarzysta grup Dixie Dreggs, Deep Purple czy Steve Morse Band. Nie wszyscy wiedzą jednak, że muzyk ma licencję pilota odrzutowców i czasami zdarza się, że to on siedzi za sterami samolotu, gdy Dixie Dreggs są akurat na trasie koncertowej. Steve podzielił się swoimi wrażeniami na temat niedawnej tragedii w Nowym Jorku właśnie z punktu widzenia pilota.

"Jedną z najważniejszych rzeczy, jakich nas uczono, było to, że w razie porwania samolotu trzeba dać znać kontroli naziemnej o zaistniałej sytuacji, równocześnie nie dając porywaczom jakichkolwiek powodów do podejrzeń. Należy unikać z nimi kontaktu wzrokowego i przekonać ich, że samolot ma pewne techniczne ograniczenia oraz że porwanie do niczego im się nie przysłuży".

"Kiedy dotarła do mnie wiadomość o wydarzeniach w Nowym Jorku i Waszyngtonie, latałem właśnie swoim samolotem. Natychmiast wylądowałem i zadzwoniłem, aby się dowiedzieć, czy moim przyjaciołom nic się nie stało. Jest możliwe, że to, co się stało, wymusi konieczność ustalenia pewnych dodatkowych uregulowań dotyczących lotnisk. Terroryści chcą, abyśmy zmienili nasze rozumienie wolności i styl życia, ale my nie chcemy tego zmieniać. Ja na pewno nie przestanę latać. To nie samoloty zabijają ludzi, tylko terroryści" - wyjaśnia Steve Morse.

Reklama

Artysta jest świadom tego, że przed terroryzmem nie da się skutecznie i całkowicie obronić.

Dodał na koniec: "Człowiek pilotujący samolot, który potem rozbił się w Pensylwanii, zdawał sobie sprawę, co się stanie i dlatego postanowił go rozbić z dala od ludzi. Każdy pilot zrobiłby to samo wiedząc, że porywacze zamierzają skierować maszynę w jakieś wielkie zbiorowisko ludzi".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Deep Purple | morse | Steve Morse
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy