Leonard Cohen: "Jestem gotowy, by umrzeć"
W wywiadzie dla amerykańskiego tygodnika "New Yorker" Leonard Cohen opowiedział o swoim nowym albumie i wyznał, że jest "gotowy umrzeć".
21 października ukaże się 14. płyta Leonarda Cohena zatytułowana "You Want It Darker". Nad produkcją albumu czuwał syn Leonarda Cohena, Adam.
Kanadyjski wokalista w wywiadzie udzielonym tygodnikowi "The New Yorker" opowiedział o pracy nad albumem oraz o jego niedokończonych utworach.
"Nie sądzę, bym był w stanie dokończyć te piosenki. Może, kto wie? A może znów dostanę wiatru w skrzydła, nie wiem" - mówił Cohen.
"Mam trochę pracy do zrobienia. Zatroszczcie się o biznes. Jestem gotowy, by umrzeć. Mam nadzieję, że nie jest to zbyt niewygodne" - dodał 82-letni Kanadyjczyk.
W artykule opublikowanym z "New Yorkerze" napisano także, iż przyjaciele i współpracownicy Cohena twierdzą, że z powodu stanu zdrowia, mało prawdopodobne jest, żeby muzyk powrócił na scenę. Ich zdaniem to mogłoby się zdarzyć tylko jako "pojedyncze koncerty lub krótka rezydencja w jednym miejscu".
Płytę "You Want It Darker" zwiastuje singel o tym samym tytule:
W sierpniu Leonard Cohen napisał pożegnalny list do swojej dawnej muzy Marianne Ihlen, tuż przed jej śmiercią. Sam coraz poważniej myśli o przemijaniu, odkąd stracił bliską osobę.
Marianne Ihlen zainspirowała Cohena do napisania piosenki "So Long, Marianne". Muza kanadyjskiego barda, zmarła 28 lipca w Norwegii w wieku 79 lat, a jej ostatnie pożegnanie odbyło się 5 sierpnia w Oslo.
Zobacz również:
Przyjaciel Ihlen, Jan Christian Mollestad (pracuje nad biograficznym filmem o niej), zwrócił się do artysty z prośbą o napisanie kilku słów do swojej dawnej muzy. Cohen niezwłocznie po otrzymaniu wiadomości, że bliska mu osoba niebawem odejdzie, napisał pożegnalny list, nadając go tego samego dnia.
Mollestad w wywiadzie dla CBC Radio, oznajmił, że Marianne otrzymała list kolejnego dnia od nadania i była bardzo szczęśliwa, że Leonard Cohen osobiście skierował do niej kilka słów.
82-letni artysta w liście próbował pocieszyć i uspokoić przyjaciółkę, mówiąc, że chociaż ciało się starzeje i rozpada, to gdzieś istnieje inny świat, do którego jak sam mówi, pewnie wkrótce dołączy. Cohen życzył Marianne "dobrej podróży" i zapewnił, że kiedyś spotkają się na innej drodze.
"Wiesz, że zawsze cię kochałem za twoje piękno i twoją mądrość. Nie muszę mówić nic więcej o tym, bo przecież to wszystko wiesz" - napisał Cohen we wzruszającym pożegnaniu.
"Podczas jej ostatniej godziny trzymałem ją za rękę i nuciłem 'Bird on a Wire', a ona lekko oddychała. A gdy jej dusza wyleciała przez okno do nowej przygody, wyszliśmy z pokoju, ucałowaliśmy ją w głowę i wyszeptaliśmy twoje wieczne słowa: 'So long, Marianne' [Do widzenia, Marianne]" - tak opisał Mollestad ostatnie chwile muzy Leonarda Cohena.
Piosenkarz i jego muza poznali się na greckiej wyspie Hydra w 1960 roku. Łączył ich romans, a kobieta była inspiracją do powstania debiutanckiego albumu Cohena "Songs of Leonard Cohen" (1967).
Marianne na wyspie przebywała ze swoim półrocznym synem, porzucona przez pochodzącego z Norwegii męża, pisarza Axela Jensena. W latach 60. Ihlen i Cohen tworzyli parę, podróżując między Nowym Jorkiem, Montrealem i Hydrą.
Zdjęcie Marianne trafiło na tylną stronę okładki płyty "Songs from a Room" Cohena z 1969 r.