Reklama

Krzysztof Skiba znów wywołał kontrowersje! "Brak kościelnego jęczenia"

Krzysztof Skiba przez lata przyzwyczaił wszystkich do tego, że potrafi żartować ze wszystkiego i rzadko kiedy uderza w poważne tony. Jak się okazuje, okazją do uśmiechu i zabawy jest dla niego także pogrzeb. Tak wynika z najnowszego wpisu muzyka, w którym opisał on plan własnego pochówku. Zaznaczył, że nie życzy sobie księdza na własnym pogrzebie, chce za to, żeby było wesoło.

Krzysztof Skiba przez lata przyzwyczaił wszystkich do tego, że potrafi żartować ze wszystkiego i rzadko kiedy uderza w poważne tony. Jak się okazuje, okazją do uśmiechu i zabawy jest dla niego także pogrzeb. Tak wynika z najnowszego wpisu muzyka, w którym opisał on plan własnego pochówku. Zaznaczył, że nie życzy sobie księdza na własnym pogrzebie, chce za to, żeby było wesoło.
Krzysztof Skiba opowiedział, jaki chce mieć pogrzeb /Piotr Matusewicz /East News

Do zajęcia się planowaniem własnego pochówku skłoniła Krzysztofa Skibę śmierć kolegi. Po powrocie z jego pogrzebu muzyk zaczął się zastanawiać nad tym, jak chce być pożegnany po śmierci. Swój facebookowy post na ten temat showman zatytułował "Kiedy odejdę". 

Zauważył w nim, że pogrzeb kolegi odbył się bez księdza. "I jakoś tak był po ludzku wzruszający. Czytano na nim mądre myśli zmarłego, wiersze poetów, których lubił. Puszczano muzykę, którą kochał. Obok urny stało zdjęcie kolegi i poczułem, że jestem w tym krótkim momencie bliżej zmarłego kumpla niż byłem z nim za życia" - wyznał artysta w wyjątkowo poruszającym, jak na niego, wpisie.

Reklama

Skiba dodał, że stojąc obok urny z prochami kumpla, nagle przypomniał sobie "powiedzonka, żarty, miny i zabawne sytuacje z jego udziałem". Gdy padła propozycja, by każdy z żałobników pożegnał zmarłego "jak chce, modlitwą, medytacją, wspomnieniem", jeden z przyjaciół zaczął opowiadać "zabawne historie z udziałem kolegi". 

Skiba rzucił na grób białą różę. Wspomina, że czuł się "smutno, ale jednocześnie dziwnie radośnie". I wtedy to do niego dotarło: "Nagle odkryłem, skąd jest to dziwne uczucie smutku, lekkości i małej nuty radosnej. To brak księdza. Brak tych strasznych pieśni żałobnych 'Dobry Jezu a nasz panie, daj mu wieczne spoczywanie'. Brak tego kościelnego jęczenia i rytualnych, fałszywych gestów składających się na katolicki pogrzeb, a nie mających nic wspólnego z osobą, która zmarła. Ja też tak chcę, pomyślałem".

Lider grupy Big Cyc od razu zaznaczył, że nie jest ateistą. "Jestem z tych mocno wątpiących, ale na pogrzebie nie chcę żadnego księdza (chyba, że wpadnie znajomy ksiądz jako prywatna osoba). Chcę pogrzebu, na którym polecą piosenki rockowe (właśnie układam listę) i ktoś powie dobry dowcip, zanim wpakują mnie do ziemi" - wyjaśnił.

Komentującym post internautom pomysł się spodobał, choć wielu poprosiło artystę, by jednak nie spieszył się na tamten świat i nie "fisiował". Niektórzy wyznali, że też ostatnio sporo myślą o własnym pochówku. 

"Nie chciałabym mieć grobu, to jest obciążenie dla rodziny, sprzątanie, znicze, Wszystkich Świętych, wiem, że w naszym prawie nie jest to do końca możliwe, w związku z tym mogą mnie wstawić jak mawia moja koleżanka do 'paczkomatu', czyli tej ściany na urny i postawić taką świeczkę LED, a resztę moich prochów zatopić w płytę winylową z moją ulubioną muzyką i mieć możliwość przy jakiejś używce lub bez, wtedy kiedy ktoś będzie miał ochotę mnie powspominać, tak normalnie, po ludzku" - wyznała jedna z internautek.

PAP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Krzysztof Skiba
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama