Reklama

Krzyknął do gwiazdora i się zaczęło. "Jak się nie zamkną, to wyjdę!"

John Mellencamp mocno zirytował się na jednego z fanów na koncercie. Gdy ze sceny zaczął opowiadać historię, ten przerwał mu domagając się muzyki. Doszło do wulgarnej wymiany zdań, a gwiazdor był o krok od opuszczenia zgromadzonych słuchaczy.

John Mellencamp mocno zirytował się na jednego z fanów na koncercie. Gdy ze sceny zaczął opowiadać historię, ten przerwał mu domagając się muzyki. Doszło do wulgarnej wymiany zdań, a gwiazdor był o krok od opuszczenia zgromadzonych słuchaczy.
John Mellencamp wdał się w pyskówkę z fanami /Al Pereira /Getty Images

John Mellencamp mocno zirytował się podczas niedawnego koncertu w Toledo (Ohio). Gwiazdor folk rocka w trakcie utworów zaczął opowiadać anegdoty, a w pewnym momencie przerwał mu niecierpliwy fan. Domagał się, by "zagrał w końcu jakąś muzykę". 

Mellencamp rozsierdził się i od razu przeszedł do ataku nie przebierając w słowach. "Jak myślisz, a co właśnie robię, ty l********u? Posłuchaj, nie znasz mnie. Nie znasz mnie, k***a. Hej Joe, znajdź tego gościa i pozwól mi się z nim zobaczyć po koncercie" - krzyknął do widza.

Reklama

Wyprowadzony z równowagi artysta kontynuował opowieść, gdy ktoś znów zaczął domagać się - tym razem piosenki "Authority Song". "Dobra, mogę teraz przerwać występ i po prostu pójść do domu" - powiedział do tłumu. "Powiem wam, co zrobię. Ponieważ byliście tak wspaniali, zamierzam wyciąć około 10 piosenek z koncertu. Zaczynamy" - stwierdził i zagrał kilka sekund utworu "Jack & Diane". Przerwał i po chwili zakomunikował: "Wiecie co? Koniec występu". Zobacz całe zdarzenie tutaj.

Jak podał portal "Toledo Blade", Mellencamp powrócił po pięciu minutach i zagrał jeszcze kilka utworów. Do innego widza miał powiedzieć, że "powinien wrócić do przedszkola".

Krzyknął do gwiazdora i się zaczęło. "Jak się nie zamkną, to wyjdę!"

To nie pierwszy raz w ostatnim czasie, gdy 72-letni wokalista musi mierzyć się z atakami ze strony publiczności. W maju ubiegłego roku w Cleveland w trakcie jednej z historii ktoś także krzyknął do niego, by "grał pie*****ą muzykę". "Słuchajcie, jeśli ci ludzie się nie zamkną, to po prostu wyjdę, okej?" - rzucił. "Ponieważ nie jestem przyzwyczajony do takiego traktowania. Słuchajcie, gdybym chciał grać w takim pijackim środowisku, grałbym na zewnątrz lub na arenie" - mówił. Wcześniej kazał też jednemu widzowi "trzymać gębę na kłódkę".


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: John Mellencamp | koncert
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama