Reklama

Kanye West: Wojenka ze wszystkimi

"Czy Kanye Westowi odbiło?" – zastanawiają się w ostatnich dniach jego fani oraz znajomi. Wszystko za sprawą jego dwóch ostatnich koncertów, w trakcie których zaatakował ze sceny Hillary Clinton, Beyonce, Jaya Z, Google i Baracka Obamę, przy okazji popierając Donalda Trumpa.

"Czy Kanye Westowi odbiło?" – zastanawiają się w ostatnich dniach jego fani oraz znajomi. Wszystko za sprawą jego dwóch ostatnich koncertów, w trakcie których zaatakował ze sceny Hillary Clinton, Beyonce, Jaya Z, Google i Baracka Obamę, przy okazji popierając Donalda Trumpa.
Kanye West twierdzi, że chce być szczery ze wszystkimi. Nie wyszło mu to na dobre /Jason Kempin /Getty Images

Kontrowersyjna seria wypowiedzi zaczęła się w San Jose, gdzie West wprost zdradził, że nie głosował w wyborach prezydenckich 8 listopada, ale gdyby to zrobił, oddałby swój głos na Donalda Trumpa. Szybko wytłumaczył swoje słowa.

"Nie oznacza to, że nie obchodzą mnie czarni. Nie znaczy to też, że przestałem walczyć o prawa kobiet" - stwierdził, dodając, że Hillary Clinton i demokratom zależało na czarnych tylko, aby zdobyć władzę, a potem zapomną o ich problemach.  Raper chwalił również Trumpa za kampanię wyborczą.

Reklama

"Ma niepolityczne sposoby przemawiania, które lubię. Są bardzo wizjonerskie. Jego styl i metody komunikacji udowodniły, że można przełamać poprawność polityczną. Osobiście uważam, że jest geniuszem, bo ta taktyka zadziałała!" - mówił z podwieszonej platformy West. Warto dodać, że Yeezy jeszcze niedawno popierał Hillary Clinton, wpłacając na jej kampanię łącznie 17,7 tys. dolarów.

Opinia rapera nie spotkała się ze zbyt dobrym przyjęciem. Tysiące osób na koncercie wybuczały męża Kim Kardashian. Gwiazdor został również wyśmiany w trakcie programu "Saturday Night Live". W trakcie jednego ze skeczy Peter Davidson stwierdził: "My jako naród musimy zgodzić się, że wolimy słuchać Westa tylko wtedy, gdy rapuje na bitach".

Jak się wkrótce okazało, artysta ma do przekazania jeszcze kilka ważnych komunikatów, co zrobił w trakcie koncertu w Sacramento. Dodajmy, że trwał zaledwie 30 minut, a West zniknął po trzech utworach. Do tego czasu zdążył obrazić Jaya Z, Hillary Clinton, Marka Zuckerberga, Baracka Obamę, Beyonce, a nawet Google’a.

"Obama nie potrafił sprawić, aby Ameryka znów była wspaniała" - grzmiał West, zarzucając kończącemu kadencję prezydentowi zbyt małe wsparcie czarnej społeczności.

"Beyonce, było mi przykro, gdy usłyszałem, że nie chciałaś wystąpić na MTV VMA, jeżeli nie wygrałabyś w tym roku nagrody za klip roku i nie pokonałabyś mnie i Drake’a. Ale nie próbujcie jej obrażać. Beyonce jest wspaniała. Taylor Swift jest wspaniała. Mamy wokół siebie wspaniałych ludzi, ale czasem zaczynają bawić się w politykę i zapominają, ze nie liczy się tylko zwycięstwo. Pieprzyć zwyciężanie, pieprzyć bycie fajnym" - krzyczał West.

"Jay Z, zadzwoń do mnie. Wciąż czekam na telefon. Wiem, że masz płatnych zabójców, ale nie nasyłaj ich na mnie. Po prostu zadzwoń" - apelował raper, odwołując się przy okazji do jego innego wywodu, w którym skrytykował swojego kolegę i jego firmę, Tidal.

"Mark, chcesz zadzwonić do mnie teraz? Teraz mam wizję? Myliłeś się? Kiedy pisałem, że mam 53 miliony dolarów długu nie próbowałeś się ze mną skontaktować (raper prosił twórcę Facebooka o miliard dolarów pożyczki na jego pomysły - przyp. red.). Wcześniej umówiłeś się ze mną na kolację przez Ebony Schiller. Opowiedziałem ci o mojej matce. Obiecałeś pomóc i nie zrobiłeś tego. Potem zacząłeś szukać kosmitów" - żalił się West.

Wypowiedzi Westa nie spotkały się z pozytywnym odbiorem ze strony fanów (na drugim koncercie, zanim jeszcze się zakończył, publika zaczęła obrażać rapera) oraz kolegów ze środowiska.

Talib Kweli zaapelował do rapera, aby ten przemyślał to, co robi. "Wspieranie Trumpa wszystkich nas wykończy" - stwierdził doświadczony Mc. Snoop Dogg uznał natomiast, że Yeezy zwariował lub jest pod wpływem środków odrzucających. "Uwielbiam marihuanę. Ludzie nie zachowują się tak po marihuanie. Na czym on jest?" - komentował Dogg.

Bohater całego zamieszania postanowił nie przemawiać na kolejnych koncertach. Gwiazdor odwołał występ w Los Angeles (20 listopada), a następnie w sieci pojawiły się informacje, że rezygnuje też z całej trasy po Stanach Zjednoczonych.

Wygląda więc na to, że raper nie ma ochoty wysłuchiwać kolejnych, niepochlebnych komentarzy na swój temat. Będzie miał też nieco więcej czasu na wrzucanie kolejnych, dziwnych zdjęć na Instagrama. W nocy z 20 na 21 listopada wrzucił na na swój profil aż 99.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Kanye West
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy