Jessie J nie radzi sobie z bólem. Nadal nie może śpiewać

Jessie J w ostatnich tygodniach ujawniła, że ma problemy zdrowotne.

Na przełomie 2020 i 2021 roku zdiagnozowano u niej chorobę Meniere'a, która atakuje ucho środkowe. Następnie u wokalistki pojawiły się problemy z refluksem oraz guzkami na strunach głosowych, które uniemożliwiły jej śpiewanie. Zmagała się też z bólem gardła, który uniemożliwiał jej funkcjonowanie. Wokalistka w kolejnych miesiącach pojawiała się u różnych specjalistów w celach zdiagnozowania jej problemów.

"Przez pewien czas ignorowałam problem, bo myślałam, że to wina przemęczenia. Gdy spotkałam się z lekarzem, powiedział mi, że mój problem z refluksem mógł doprowadzić do guzów, a sam refluks mógł być efektem brania sterydów, którymi leczyłam ucho" - przytoczyła rozmowę z lekarzem.

Piosenkarka dowiedziała się, że musi zmienić sposób walki z chorobą Meniere'a, której u niej zdiagnozowano. Zmieniła więc leki, znacząco ograniczyła śpiewanie i mówienie oraz poddała się diecie. Wszystko po to, aby wrócić do formy i poradzić sobie z powikłaniami. Ostatecznie guzy ze strun głosowych u gwiazdy zniknęły, jednak pozostałe dolegliwości nadal sprawiają, że Brytyjka żyje "codziennie z tym samym bólem".

Teraz autorka takich hitów jak "Bang Bang" i "Price Tag" przekazała aktualne informacje na temat jej stanu zdrowia.

"Jest coraz gorzej. Zrobiłam wszystko, co mogłam. Przez trzy miesiące jadłam to samo, próbowałam akupunktury, masażów, leków. Wyczerpałam wszystkie możliwości" - dodała.

"Minęło już ponad pół roku. Chcę robić to, co kocham. Staram się myśleć pozytywnie. Ale tak naprawdę nie wiem, kiedy będzie lepiej" -  przyznała i zdradziła, że nagrany przez nią album z Ryanem Tedderem, który ma ukazać się pod koniec 2021 roku, będzie mogła promować występując na żywo.