Reklama

Ian Bell nie żyje. Zmarł podczas podróży na Eurowizję

Australijski DJ i pisarz Ian Bell zmarł po ataku serca w Paryżu. Artysta był w trakcie wakacji z rodziną i w drodze do Wielkiej Brytanii, aby obejrzeć Konkurs Piosenki Eurowizji.

Ian Bell był czynnym i uwielbianym przez wielu przedstawicielem branży muzycznej w Adelajdzie. Wielokrotnie fotografowany był z takimi gwiazdami jak Mel C ze Spice Girls czy Rita Ora. Zawsze opisywany był jako "urocza i miła" osoba. 

Jego kariera rozpoczęła się w latach 80-tych, kiedy grał w wielu klubach. W latach 90-tych występował w Heaven i w swoim własnym klubie Pop! Night na Gouger St. Z czasem wszechstronny DJ z klubu nocnego stał się ekspertem od popkultury, właścicielem sklepu z płytami oraz pisarzem i fotografem muzycznym.

Reklama

Jego wywiady, recenzje i zdjęcia pojawiały się w licznych publikacjach i stronach muzycznych, a on sam regularnie występował na festiwalu Big Day Out.

Jak informują zagraniczne media, Bell zmarł 2 maja po ataku serca w Paryżu, który był pierwszym przystankiem rodziny w podróży, która miała obejmować Eurowizję w Liverpoolu. Artysta miał 60 lat. Zostawił żonę Jordan, córkę Ruby oraz siostry Susan i Janet.

Pisarz Andrew P. Street powiedział, że Bell był "jednym z najbardziej kochanych, życzliwych, najbardziej entuzjastycznych ludzi, jakich kiedykolwiek znałem".

"Tak wiele przyjaźni, tak wiele związków, zaczęło się na lepkich podłogach Bang! i Pop! i podczas imprez Iana" - napisał.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy