Grzegorz Kupczyk odchodzi z grupy Wieko: Nasz światy okazały się zbyt odległe
Po niespełna roku współpracy Grzegorz Kupczyk zakończył działalność w zespole Wieko. "Pragnę ze wszech miar podkreślić, iż nie miałem w ogóle wpływu na obraz całości tego przedsięwzięcia" - podkreśla po rozstaniu wokalista.
Grupę Wieko stworzyli muzycy dobrze znani na polskim rynku: gitarzyści Ryszard Sygitowicz (eks-Perfect) i Jacek Królik (eks-Brathanki, Grzegorz Turnau, Justyna Steczkowska, Śrubki, Chłopcy z Placu Broni), basista Mietek Jurecki (eks-Budka Suflera, brał udział w pożegnalnych koncertach tej grupy w 2014 r.), perkusista Tomasz Zeliszewski (Budka Suflera) i saksofonista Robert Chojnacki (eks-De Mono, ogromny sukces z Andrzejem Piasecznym przy płycie "Sax & Sex" z 1995 roku), autor materiału na debiutancki album Wieka. Jako ostatni do składu dołączył wokalista Grzegorz Kupczyk (CETI, eks-Turbo).
Na wydanym 20 listopada dwupłytowym wydawnictwie "Błękitny dym" znalazło się 19 premierowych piosenek. Teksty napisali tak znani autorzy, jak m.in. Bogdan Olewicz, Zbigniew Książek i Andrzej Sikorowski (to on napisał słowa do promocyjnego utworu "Rockowa miłość").
"Ze względu na inne zobowiązania Grzegorz Kupczyk zakończył działalność w zespole WIEKO. Bardzo dziękujemy Grzesiowi za wspólne muzyczne doznania. 10 stycznia podczas koncertu z okazji WOŚP w Dużym Studio TVP w Warszawie w zespole WIEKO wystąpi Krzysztof Wałecki [były wokalista Oddziału Zamkniętego, stoi na czele własnej grupy Vintage - przyp. red.]" - czytamy na facebookowym profilu grupy Wieko.
Nieco inaczej sprawę rozstania przedstawia w oświadczeniu Grzegorz Kupczyk (pisownia oryginalna):
"Okazało się bowiem, że nie potrafimy porozumieć się praktycznie w żadnym aspekcie naszej współpracy. Informuje zatem, iż w dniu dzisiejszym zakończyliśmy moje działania w ramach projektu Wieko. Wynika to przede wszystkim z faktu, że nasze światy muzyczne okazały się być tak bardzo odległe, iż złożenie ich w jeden prawdziwy i wierny idei Rock and Rolla projekt (idei której służyłem całe moje artystyczne życie) jest niestety niewykonalny a jego kontynuacja w tej formie stała się niemożliwa".
"Projekt prezentowany, jako wspólne i radosne muzykowanie doświadczonych scenicznie oraz muzycznie ludzi, mających poważny dorobek artystyczny okazał się być swoistą idee fixe wyobrażającą mnie, jako bezwolnego odtwórcę. Mając jednak na uwadze, że będę łączony z realizacją tego projektu pragnę ze wszech miar podkreślić, iż nie miałem w ogóle wpływu na obraz całości tego przedsięwzięcia. Począwszy od warstwy muzycznej, aranżacyjnej, tekstowej (a ta to już w ogóle jakiś koszmarny żart tzw. teksty "MISTRZÓW SŁOWA" (SIC!!) aż po warstwę produkcyjną nie są moim udziałem. Nasze punkty widzenia diametralnie różnią się" - stanowczo podkreśla wokalista.
"Człowiek, który napisał najlepsze teksty na tę płytę Staszek Głowacz niestety napisał ich najmniej a bardzo szkoda. Mnie natomiast nie pozwolono na jakąkolwiek ingerencję. Jedyną rzeczą jaką można mi przypisać, to fakt udziału w nagraniu. Powiem tylko jedno - zaufałem darząc szacunkiem dotychczasowe osiągnięcia muzyków, którzy zaprosili mnie do udziału w tym projekcie. Jeżeli materiał ten odniesie sukces czego życzę z całego serca, będzie to sukces moich szanownych kolegów".
"Podkreślam także, że mój gościnny udział w tym przedsięwzięciu był od początku zdefiniowany i uzależniony od ogólnie przyjętej w całym świecie zasady współpracy pomiędzy menagerami (agencjami) , która tutaj spotkała się z tak silnym oporem , iż ocierało się to nieomal o absurd z jakim nie spotkałem się nigdy dotąd w mojej 35-letniej działalności. Jestem przekonany, że w tym układzie potrzebny jest ktoś bardziej kompatybilny, ktoś, kto zrezygnuje ze swojej osobowości na rzecz tego projektu" - pisze Grzegorz Kupczyk, dodając, że "był, jest i pozostanie" wolnym i niezależnym człowiekiem.