Reklama

Eminem vs Nowozelandzka Partia Narodowa: Kto ma rację?

W maju wystartował proces, w którym Eminem domaga się zadośćuczynienia od Nowozelandzkiej Partii Narodowej, która w kampanii wyborczej miała wykorzystać jego utwór "Lose Yourself". Adwokaci wynajęci przez partię są zdania, że oskarżenia są bezpodstawne.

W maju wystartował proces, w którym Eminem domaga się zadośćuczynienia od Nowozelandzkiej Partii Narodowej, która w kampanii wyborczej miała wykorzystać jego utwór "Lose Yourself". Adwokaci wynajęci przez partię są zdania, że oskarżenia są bezpodstawne.
Eminem walczy o swoje prawa w Nowej Zelandii /Kevork Djansezian /Getty Images

W 2014 roku w Nowej Zelandii odbyły się wybory parlamentarne, które trzeci raz z rzędu wygrała centroprawicowa Nowozelandzka Partia Narodowa, zdobywając 48 procent głosów.

Jednak oprócz sukcesu pojawiły się problemy natury prawnej. Z jednego z elementów kampanii wyborczej NP zadowolony nie był Eminem. Zarzucił partii, że wykorzystała jego przebój "Lose Yourself" do własnych celów, bez jakiekolwiek zgody. Pojawił się on w spotach lidera partii, Johna Keya. O sprawie w swoim talk show informował również John Olivier.

Reklama

"Lose Yourself" to nagrany w 2002 roku na potrzeby filmu o Eminemie "8 Mila". Raper stworzył go wraz z Jeffem Basses i Louisem Resto. Był to także pierwszy singel Marshalla Mathersa, który zdobył pierwsze miejsce na liście Billboard.

Utwór na dobre zapisał się w popkulturze, pojawiając się m.in. w serialach ("South Park", "Instant Star"), a także na imprezach sportowych.

Prawnicy partii z Nowej Zelandii na zarzuty o bezprawnym wykorzystaniu odpowiadają, że utwór został pobrany ze strony, oferującej stockową muzykę, a jego tytuł brzmiał "Eminem Esque".

1 maja w Wellington ruszył proces. Przed sądem zaprezentowano obie wersje utworów.

"Piosenka 'Lose Yourself' bez wątpienia jest perłą w koronie kariery Eminema" - mówił jego prawnik, Gary Williams, który zaprezentował sądowi utwór promujący film "8 mila". Przy okazji warto dodać, że nagranie z sądu trafiło do sieci, a reakcje zgromadzonych na sali (a bardziej ich brak) rozbawiły internautów.

"Licencje powinny być kontrolowane niesamowicie dokładnie" - mówił Williams, a następnie przytaczał maile Nowozelandzkiej Partii Narodowej, w których przeczytać można było, że piosenka którą wybrali "brzmi jak Eminema". Ma to służyć, jako dowód, że politycy wiedzieli, co robią.

Greg Arthur, adwokat NP, kontrował, że partia polityczna zawsze jest pod lupą wielu instytucji i musi działać przejrzyście, dlatego dokładnie sprawdzono, czy nie złamano prawa przy pobieraniu utworu.

Problematyczne dla partii mogą okazać się natomiast zeznania menedżerki ich kampanii wyborczej, Jo de Joux, która przyznała, że miała spore obawy na temat stockowego utworu, gdyż mocno kojarzył się jej z przebojem Eminema.

De Joux dodała jednak, że ze względu na problemy z jednym z utworów Coldplay, w trakcie kampanii dbano o to, aby nie doszło do żadnego złamania prawa.

W mocny słowach w sądzie wypowiedział się natomiast producent utworu, Jeff Bass, który stwierdził, że problemem jest utwór stockowy, który został "rażąco skopiowany" z oryginału.

Sprawa ma zostać rozwiązana w ciągu sześciu dni od startu procesu. W związku z tym przewiduje się, że wyrok zapadnie 6 maja. Eminem domaga się nieokreślonej kwoty pieniężnej zadośćuczynienia.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Eminem
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama