Reklama

DaBaby pobił brata byłej dziewczyny. Policja wszczyna śledztwo

Kontrowersyjny raper DaBaby ponownie wywołał skandal. Tym razem zaatakował na kręgielni brata DaniLeigh, byłej dziewczyny oraz matki jego córki. Po wypłynięciu nagrań do sieci, policja wszczęła śledztwo.

Do zajścia doszło 10 lutego. DaBaby (posłuchaj!) wdał się w kłótnię z bratem byłej dziewczyny i matki jego dziecka - Brandonem Billsem. W pewnym momencie uderzył go pięścią w twarz, a następnie wraz ze swoim otoczeniem, rzucił się na niego, gdy ten leżał.

Według TMZ.com raper zdążył uciec z miejsca zdarzenia zanim policja pojawiła się na miejscu. Lokalna policja wszczęła jednak śledztwo, a dochodzenia jest prowadzone pod kątem napaści z użyciem niebezpiecznej broni. 

Reklama

Według amerykańskiego prawa za niebezpieczną broń można uznać nawet część ciała, o ile jest ona w stanie doprowadzić do poważnego uszczerbku na zdrowiu lub utraty życia. W tym przypadku DaBaby miał kopnąć w głowę Billsa, gdy ten leżał już na ziemi.

Wiadomo już, że DaBaby zapracował sobie a dożywotni zakaz wstępu na kręgielnię w Topanga w Kalifornii.

Była dziewczyna DaBaby’ego zabrała głos

DaniLeigh, siostra pokrzywdzonego oraz matka córki rapera, zabrała głos w sprawie bójki. Zachowanie swojego byłego partnera nazwała "żałosnym".

"Atakowanie mojego brata z 5/6 kolegami, gdy ten był na śliskiej podłodze i nawet go nie prowokował, to żałosne jak diabli. Modlę się, aby to się skończyło. To moja rodzina! Muszę wychować córkę" - napisała na Instagramie.

Sam Brandon Bills w sieci napisał jedynie, że gdyby DaBaby zaatakował go w pojedynkę, to nie dałby mu rady.

DaBaby - skandaliczne słowa na koncercie i wątpliwe przeprosiny

Przypomnijmy, że w 2021 roku wokół DaBaby'ego wybuchła afera, gdy podczas jednego z koncertów obrażał osoby homoseksualne, sugerując, że każda z nich ma AIDS.

Na rapera spadła ogromna fala krytyki. Jego zachowanie napiętnowali m.in. Madonna i Anitta. Dua Lipa przestała natomiast promować wspólny utwór z gwiazdorem. Usunięto go też z kilku festiwali i stracił kontrakty reklamowe.

Ten po oburzeniu zdecydował się przeprosić urażonych, po czym niedługo potem wycofał się ze swoich słów.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama