Reklama

Coldplay planował ekologiczną trasę koncertową. Koszty okazały się zbyt duże

Zespół Coldplay był bliski odwołania swojej światowej trasy koncertowej Music of the Spheres z powodu ograniczeń finansowych, ujawnił frontman zespołu Chris Martin. W trakcie tournee, promującego ich dziewiąty album, brytyjski zespół postawił sobie ambitny cel. Chciał wdrożyć jak najwięcej działań na rzecz zrównoważonego rozwoju – jak chociażby znaczne ograniczenie śladu węglowego. Niestety ambitne plany związane z troską o środowisko, zderzyły się z bolesną rzeczywistością - rosnącymi kosztami wymyślonych rozwiązań. Wokalista grupy zdradził, że zespół był bliski zrezygnowania z trasy, jednak z pomocą przyszli darczyńcy.

Zespół Coldplay był bliski odwołania swojej światowej trasy koncertowej Music of the Spheres z powodu ograniczeń finansowych, ujawnił frontman zespołu Chris Martin. W trakcie tournee, promującego ich dziewiąty album, brytyjski zespół postawił sobie ambitny cel. Chciał wdrożyć jak najwięcej działań na rzecz zrównoważonego rozwoju – jak chociażby znaczne ograniczenie śladu węglowego. Niestety ambitne plany związane z troską o środowisko, zderzyły się z bolesną rzeczywistością - rosnącymi kosztami wymyślonych rozwiązań. Wokalista grupy zdradził, że zespół był bliski zrezygnowania z trasy, jednak z pomocą przyszli darczyńcy.
Chris Martin jest wokalistą grupy Coldplay /Jim Dyson /Getty Images

W rozmowie z ColdplayXtra - serwisem dedykowanym fanom brytyjskiego zespołu - Chris Martin zdradził kulisy trwającej trasy koncertowej Music of the Spheres

Sam proces przygotowań do występów określił jako stresujący. I bynajmniej nie chodziło o tremę czy brak pomysłów na spektakularne show. Okazało się, że artyści zmierzyli się z problemami finansowymi, zespół rozważał zrezygnowanie z trasy.

"Trasa stała się bardzo stresująca finansowo. To było coś, czego wcześniej nie doświadczyliśmy" - zaznaczył w rozmowie Martin. Dodał, że czarne chmury, jakie zawisły nad zespołem, udało się rozwiać dopiero po interwencji darczyńców. W wywiadzie muzyk, nie wymienił osób, organizacji czy firm, które wsparły ich finansowo, jednak jasno dał do zrozumienia, że bez ich udziału, to kosztowne przedsięwzięcie nie doszłoby do skutku.

Reklama

"Po raz pierwszy znaleźliśmy się w sytuacji, w której nie moglibyśmy koncertować z powodu pieniędzy. Na szczęście otrzymaliśmy pomoc, znalazły się osoby, które nas wsparły. I cóż, oni uratowali sytuację, my wprowadziliśmy kilka zmian" - skwitował.

Coldplay planował ekologiczną trasę koncertową. Prawie zrezygnowali z powodu zbyt wysokich kosztów

Okazało się bowiem, że plany i zamiary zorganizowania najbardziej sprzyjającej środowisku trasy koncertowej wymagały pewnej weryfikacji. Już w trakcie zapowiedzi tego wydarzenia muzycy mieli ambitne cele. Jednym z nich było chociażby ograniczenie o 50 proc. śladu węglowego w porównaniu z ich ostatnim tournee. Panele słoneczne, korzystanie z odnawialnych źródeł energii, czy rozstawienie pod sceną rowerków, na których pedałując fani mogli wytwarzać energię - to zaledwie kilka rozwiązań, jakie przyszły muzykom do głowy. Chris Martin miał w zanadrzu jeszcze wiele śmiałych pomysłów, jednak jak sam wyjaśnił, z niektórych po prostu musiał zrezygnować. Jakie dokładnie ekorozwiązania poszły do kosza, nie wymienił. Zapewnił jednak, że tegoroczne występy były eksperymentem.

Sprawdź tekst "Let Somebody Go" w serwisie Tekściory.pl!

"Ta trasa miała na celu wypróbowanie nowych rzeczy, niektóre z nich działają, inne nie" - wyjaśnił. W tym miejscu wykonał ukłon w stronę perkusisty , Willa Championa, który jest głosem rozsądku w ich zespole i ma przykre, ale ważne zadanie studzenia wybujałej fantazji kolegów. 

"W zespole mamy ludzi od pomysłów, i osobę, która te pomysły filtruje. Tą osobą jest Will. Jeśli on to poczuje i zaakceptuje wtedy możemy działać. To dlatego Will jest sercem i opoką zespołu" - przyznał Martin.



PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Coldplay | Chris Martin
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy