Chciała zabrać córkę na koncert Red Hot Chili Peppers. Coś poszło nie tak...

Filmik dziewczyny, którą mama chciała zabrać na koncert Red Hot Chili Peppers, stał sie hitem TikToka. Warto czytać ze zrozumieniem!

Red Hot Chili Peppers wracają z nową płytą, "Unlimited Love"
Red Hot Chili Peppers wracają z nową płytą, "Unlimited Love"Vince BucciGetty Images

Fani Red Hot Chili Peppers odliczają już dni do premiery płyty "Unlimited Love", która ukaże się 1 kwietnia na CD, winylu oraz kasecie magnetofonowej. Album wyprodukował Rick Rubin, stały współpracownik grupy, a do zespołu wrócił John Frusciante, nazywany najlepszym gitarzystą zespołu.

"Naszym jedynym celem jest zagubienie się w muzyce. Spędziliśmy tysiące godzin, kolektywnie i indywidualnie, doskonaląc nasze rzemiosło i pokazując się sobie nawzajem, aby stworzyć najlepszy album, jaki mogliśmy" - piszą muzycy.

Album promują single "Black Summer" i "Poster Child".

Chciała kupić bilety na Red Hot Chili Peppers...

Na TikToku viralem stał się film użytkowniczki Emily Bennet, której mama chciała kupić bilety na koncert Red Hot Chili Peppers.

Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie drobna pomyłka, która pokazuje, że warto dokładnie czytać nazwy zespołów.

Mama Emily kupiła bowiem bilety na... Red Red Hot Chilli Pipers.

"To był naprawdę świetny czas" - pisze mimo wszystko Emily.

Filmik polubiło ponad 2.5 miliona użytkowników seriwsu.

Red Hot Chilli Pipes to szkocka grupa wykonująca celtyckiego rocka. Zespół istnieje od 2002 roku, ale głośno zrobiło się o nim, kiedy muzycy wygrali talent show BBC, pt. "When Will I Be Famous?". Na koncie mają 9 albumów. Ostatni z nich to "Fresh Air" z 2019 roku.

Fragment koncertu Red Hot Chili Peppers na Open'er Festival 2016Paul NatkinGetty Images

Red Hot Chili Peppers i 30-lecie ich płyty

24 września 1991 roku ukazał się album "Blood Sugar Sex Magik". I chociaż fani Red Hot Chili Peppers od lat dywagują nad tym, która płyta w dyskografii zespołu jest tą najważniejszą, to właśnie dzięki temu krążkowi Papryczki przeskoczyły do mainstreamu i stały się gwiazdami na całym świecie.

Prace nad albumem sfilmował Gavin Bowden, a efektem tego jest dokument "Funky Monks". Czarno-biały obraz jest prawdziwą gratką dla fanów Papryczek. Pokazuje m.in. moment zarejestrowania przez zespół "instrumentów perkusyjnych" wyniesionych ze złomowiska do utworu "Breaking The Girl".Paul NatkinGetty Images
Również pomysłem Ricka Rubina było, aby album nie był nagrywany w klasycznym studiu a w posiadłości zamieszkiwanej kiedyś przez magika Harry'ego Houdiniego. Zespół mieszkał w posiadłości przez prawie miesiąc, dzięki czemu w każdej chwili mógł tworzyć. Według członków grupy, w posiadłości dochodziło do zjawisk nadprzyrodzonych. Perkusista Chad Smith jako jedyny nie nocował na miejscu razem z resztą ekipy i dojeżdżał tam codziennie na motocyklu. Jak stwierdził, w domu straszyły duchy.Lindsay BriceGetty Images
Ale sukces albumu to nie tylko zasługa nowego składu. Do wyprodukowania "Blood Sugar Sex Magik" zatrudniony został Rick Rubin, który znany był już wcześniej m.in. dzięki współpracom ze Slayerem i Beastie Boys. Tandem Chili Peppers - Rick Rubin do dziś uchodzi za książkowy przykład współpracy zespołu i producenta, a fani nazywają wręcz Rubina piątym członkiem formacji. Możliwe, że gdyby nie on, nie znalibyśmy dziś "Under The Bridge" - największego przeboju grupy. Rick Rubin był później producentem kolejnych czterech krążków Papryczek. Dopiero przy płycie "The Getaway" (nagranej z gitarzystą Joshem Klinghofferem) muzycy zrezygnowali z jego usług na rzecz Danger Mouse'a, jednak według najnowszych doniesień nową płytę znowu produkować będzie Rubin.Jeff Kravitz/FilmMagic, IncGetty Images
Anthony Kiedis, Flea, John Frusciante i Chad Smith. To właśnie ten skład uznany jest za najważniejszy dla zespołu. I chociaż "Blood Sugar Sex Magik" to już drugi album, jaki muzycy nagrali razem, dopiero wtedy można było mówić o stworzeniu tożsamości grupy i jej nowego brzmienia. Na płycie zespół odkrył nowe przestrzenie, oprócz znanej kombinacji rocka, funku i rapu, sięgnął także po bardziej melodyjne utwory, co było ogromną zasługą młodego gitarzysty Johna Frusciante.SGranitz/WireImageGetty Images
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas