Brian May (Queen) miał atak serca. Był bliski śmierci
Brian May z kultowego zespołu Queen wyznał, że przeszedł atak serca.
Muzyk zdradził w nagraniu na Instagramie, że trafił do szpitala w stanie "bardzo bliskim śmierci".
Na początku maja w sieci pojawiły się informacje, że May trafił do szpitala w związku z kontuzją mięśnia, której nabawił się podczas prac w ogrodzie.
Jak się okazuje, 72-letni muzyk sam nie był świadomy tego, w jak niebezpiecznej sytuacji się znalazł.
"Mówiłem wam, że to naderwany mięsień i tak właśnie mnie zdiagnozowano. Myśleliśmy, że to był taki dziwny wypadek w ogrodzie" - tłumaczył.
"Wszyscy mówią, że mam świetne ciśnienie krwi i utrzymuję dobrą formę, jeżdżę na rowerze, pilnuję dobrej diety. W trakcie całej sagi o bólu tyłka miałem mały zawał serca. Mówię 'mały', bo nie odczuwałem tego jakoś strasznie. To było około 40 minut bólu w klatce piersiowej. To uczucie drętwienia w ramionach i pocenie się. Mój wspaniały lekarz zawiózł mnie do szpitala i miałem zrobione prześwietlenie" - opowiadał dalej.
Oscary 2019: Queen + Adam Lambert na scenie
Późniejsze badanie wykazało, że May ma zatory oraz uszkodzone trzy tętnice. Obecnie przechodzi rehabilitację i z dnia na dzień czuje się coraz lepiej. "W każdym razie, nie umarłem" - podsumował.