Reklama

Antek Smykiewicz opublikował klip do swojego nowego singla. Zobacz "Ot tak"

Kiedy wybuchła pandemia koronawirusa, Antek Smykiewicz był akurat w Kambodży, gdzie udał się z żoną w podróż poślubną. Zawieszenie lotów i zamknięcie granic sprawiło, że wokalista przebywał tam znacznie dłużej niż planował.

Kiedy wybuchła pandemia koronawirusa, Antek Smykiewicz był akurat w Kambodży, gdzie udał się z żoną w podróż poślubną. Zawieszenie lotów i zamknięcie granic sprawiło, że wokalista przebywał tam znacznie dłużej niż planował.
Antek Smykiewicz wrócił z Azji po ponad 100 dniach /Tomasz Urbanek/DDTVN /East News

Kiedy w Tajlandii zaczął szaleć koronawirus, postanowili uciec do przyjaciół, którzy prowadzą hotel na kambodżańskiej wyspie Koh Rong Samloem

Gdy Kambodża zamknęła swoje granice, nie mogli wrócić do Polski. Na drugim krańcu świata spędzili 111 dni. 

W relacjach na Instagramie Smykiewicz nie krył, że nie jest mu tam łatwo, że powoli kończą mu się pieniądze, ale dzięki życzliwym ludziom przetrwał trudne chwile. Do ojczyzny przyleciał dopiero na początku czerwca.

W Polsce musiał poddać się długotrwałej kwarantannie. Ten czas spożytkował kreatywnie, tworząc teledysk do nowego utworu "Ot tak". Jest on kolażem materiałów nakręconych przez Smykiewicza podczas pobytu w Azji. Zobaczyć w nim można wiele ujęć z drona oraz scenek nagranych podczas jazdy na motorze. Są zniewalające krajobrazy i obrazki z codziennego życia na azjatyckiej prowincji. Singel oraz ilustrujący go teledysk ujrzał światło dzienne 9 lipca.

Reklama

"'Ot tak' to utwór, który napisałem dla mojego przyjaciela, od dłuższego czasu zmagającego się z ciężką depresją. Wtedy chciałem najzwyczajniej dodać mu otuchy. Nie była o mnie, lecz płynęła z mojego serca. Z perspektywy ostatnich wydarzeń wiem, że to nie był przypadek" - tak piosenkarz komentuje znaczenie tej kompozycji.

"Gdy było już naprawdę źle, spotkałem kilku prawdziwych przyjaciół - bo takich poznajemy w biedzie. Zaoferowali mi swoją pomoc i to dzięki nim udało mi się przetrwać ten czas, a także wrócić do naszego pięknego kraju. Piosenka powracała do mnie wielokrotnie i nawet teraz dodaje mi otuchy i wiary w to, że kiedyś będzie lepiej. Dzisiaj wszyscy jesteśmy na wyspie..." - stwierdza Smykiewicz. 

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Antek Smykiewicz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy