Al Di Meola doznał zawału serca na scenie. W jakim jest stanie?
Oprac.: Michał Boroń
Znany amerykański gitarzysta Al Di Meola doznał zawału serca na scenie, podczas koncertu w Bukareszcie - informują media. Muzyk trafił do szpitala, jego stan jest stabilny.
Podczas występu artysta zaczął łapać się za klatkę piersiową, po czym z trudem opuścił scenę - powiedział agencji AP jeden z widzów.
69-letni gitarzysta trafił na oddział kardiologii jednego z bukareszteńskich szpitali, gdzie wszczepiono mu cztery stenty - relacjonuje portal Digi24.ro.
Agencja Reutera, powołując się na rzecznika szpitala Bagdasar-Arseni, przekazała, że stan muzyka jest stabilny.
Al Di Meola (Albert Laurence Di Meola) to amerykański gitarzysta jazzowy o włoskich korzeniach, jeden z wirtuozów tego instrumentu. W trakcie swojej blisko 50-letniej kariery muzycznej nagrał kilkadziesiąt albumów, współpracował z wieloma znanymi wykonawcami (m.in. Stevie Wonder, Chick Corea, Jean Luc-Ponty, Luciano Pavarotti, Phil Collins, Santana), zdobywając liczne nagrody i uznanie krytyków.
Al Di Meola po zawale wystosował oświadczenie.
"Chciałem poświęcić chwilę, aby wyrazić moją najgłębszą wdzięczność za niesamowity ogrom miłości i wsparcia, jaki otrzymałem w ciągu ostatnich 24 godzin. Niestety, borykam się z sytuacją zdrowotną, która wymaga przerwy od występów i tras koncertowych. Chcę was zapewnić, że otrzymuję najlepszą możliwą opiekę i jestem w pełni zaangażowany w powrót do pełnego zdrowia.
Muzyka zawsze była dla mnie źródłem uzdrowienia i siły i nie mogę się doczekać, aż wrócę na scenę i podzielę się moją muzyką z wami wszystkimi. Energia i więź, którą czuję, kiedy występuję, są naprawdę wyjątkowe i zawsze czułem, że przez te wszystkie lata mogę powiedzieć więcej za pomocą mojej muzyki, niż są w stanie wyrazić słowa" - napisał gitarzysta na Instagramie.
Muzyk planuje powrót na scenę w 2024 r. Na koniec podziękował za wsparcie, które jest dla niego "siłą napędową" do powrotu do zdrowia.