Reklama

Adele i Rich Paul mają kryzys! Chcą uratować związek?

Choć wydawało się, że 2022 rok będzie należał do niej, to wcale nie zaczął się on najlepiej. Uwielbiana dotąd gwiazda muzyki jest krytykowana za swoje specyficzne podejście do przełożonych na bliżej nieokreślony termin koncertów. Dodatkowo w kuluarach zaczynają krążyć legendy na temat jej nastawienia do organizatorów i pracowników rezydencji w Caesars Palace w Las Vegas. Teraz - jak donosi The Sun - nad jej związkiem zawisły czarne chmury.

Choć wydawało się, że 2022 rok będzie należał do niej, to wcale nie zaczął się on najlepiej. Uwielbiana dotąd gwiazda muzyki jest krytykowana za swoje specyficzne podejście do przełożonych na bliżej nieokreślony termin koncertów. Dodatkowo w kuluarach zaczynają krążyć legendy na temat jej nastawienia do organizatorów i pracowników rezydencji w Caesars Palace w Las Vegas. Teraz - jak donosi The Sun - nad jej związkiem zawisły czarne chmury.
Adele walczy o przetrwanie związku? /AIex Todd / Avalon /East News

Adele (posłuchaj!) odwołała koncerty w Las Vegas zaledwie kilkadziesiąt godzin przed rozpoczęciem pierwszego show. Według medialnych doniesień, przygotowania do koncertów były "koszmarem". Za wszystko miała być odpowiedzialna atmosfera pomiędzy gwiazdą, a zespołem zarządzającym organizacją koncertów. Jak podaje Dailymail, Adele miała nalegać na wymianę nagłośnienia w Colosseum na własne, a także zamontowanie całkiem nowego systemu wideo. To było przyczyną opóźnień, o których mówiła w filmie dla fanów. 

Reklama

Co ciekawe, z systemu zamontowanego w Colosseum korzystali wcześniej m.in. Madonna, Mariah Carey czy Celine Dion, które też - zdaniem portalu - nie należą do najłatwiejszych we współpracy.

Jako pierwszy na temat przyczyn odwołania wypowiedział się dziennikarz rezydujący w Las Vegas, Scott Roeben. "Najwidoczniej Adele i jej zespół odmówili korzystania z domowego sprzętu w The Colosseum. Obiekt ma ogromny ekran wideo, bardzo zaawansowany technologicznie, ale zespół Adele nalegał na zupełnie nowy system - większy ekran, który miałby być postawiony kilka centymetrów obok istniejącego ekranu" - stwierdził. To miała być główna przyczyna opóźnienia w organizacji.

Zobacz koncert "Adele: One Night Only" tylko w Polsat Go!

Inne doniesienia mówią, że poszło o... basen. Gwiazda miała pojawić się na scenie na uprzęży nad wodą. Choć na początku Adele się zgodziła, to gdy zobaczyła efekt, uznała, że nie chce brać w tym udziału. Efekt miał wyglądać, jakby wokalistka unosiła się nad wodą, a w rezultacie Adele uznała, że staw nie wygląda efektownie, a raczej przypomina "stary wór napełniony wodą.

"Takie wymagania nie tylko podnoszą koszty produkcji, ale w czasach, gdy dostawy są zakłócone, to przepis na katastrofę - w tym przypadku opóźnienia lub odwołania w ostatniej chwili. Słyszałem również ze źródła, że Caesars [miejsce koncertu - przyp. red.] musiało wymienić najnowocześniejszy system dźwiękowy Meyer i zastąpić go innym systemem dla niej" - napisał dziennikarz. Dodał też, że Ceasars Palace był "w 100 procentach gotowy na nią", co świadczy o opóźnieniu wynikającym jedynie z działań gwiazdy. 

"Wygląda na to, że jednym z czynników jest bycie divą" - stwierdził Roeben. Gwiazda w przeszłości miała już odwoływać koncerty ze względu na perfekcjonizm.

Sprawdź tekst do utworu "Oh My God" w serwisie Tekściory.pl

Po tych rewelacjach fani zastanawiali się, dlaczego Adele nie może zagrać choć kilku koncertów korzystając ze sprzętu zamontowanego już w obiekcie, a tymczasem jej ekipa pracuje logistycznie, by dopasować nowe terminy wydarzenia. Najprawdopodobniej z powodu napiętych terminarzy do koncertów dojdzie najwcześniej dopiero w... 2023 roku! Niektórzy martwią się, że taka sytuacja nie wydarzyła się nigdy wcześniej, a teraz pomimo sprzedania tysięcy biletów wydarzenia mogą w ogóle się nie odbyć.

Jak informuje "The Sun", Adele czuje się bardzo przytłoczona i osamotniona z powodu tej sytuacji. Okres po ogłoszeniu odwołania koncertów spędziła w domu Rich Paula, swojego partnera, bo ostatni czas miał być dla niej bardzo trudny. Według gazety, problemy z koncertami w Las Vegas miały negatywnie wpłynąć na ich relację. Niemal w ogóle nie widywali się przez cały miesiąc, a gdy wokalistka potrzebowała kogoś, by się wypłakać, jej partner był daleko od niej. 

"The Sun" sugeruje nawet, że do odwołania koncertów doszło z powodu problemów w ich związku! Informator podaje, że Adele jest teraz w domu swojego nowego partnera, Rich Paula w Beverly Hills, starając się naprawić ich związek. "Nie widywali się od początku miesiąca, bo on był daleko w pracy, a ona próbowała skupić się na pokazie w Vegas. Była zdenerwowana, że nie mógł być tam z nią, kiedy wszystko z rezydencją zaczęło się rozpadać i to sprawiło, że sprawy były trudne dla nich obojga. Potrzebowała go tam, ale on nie mógł, bo też jest bardzo zajęty swoją karierą" - mówi informator.

Piosenkarka miała być słyszana podczas prób krzycząc i szlochając przez telefon do Richa. Zaraz po przełożeniu koncertów Adele miała wsiąść w samolot i udać się do Los Angeles. "To był dla niej bardzo emocjonalny i stresujący czas. Teraz spędzają go razem, aby spróbować uratować sytuację. Oni naprawdę lubią siebie nawzajem, a to było kilka trudnych tygodni" - dowiadujemy się z "The Sun".

Przełożone koncerty miały się zacząć 21 stycznia, dosłownie za kilka godzin. Wiele osób podjęło decyzję, by podróżować do Stanów tylko ze względu na koncert, stąd roztrzęsienie Adele, która czuje, że zawiodła swoich fanów. "Bardzo mi przykro, ale mój show nie jest jeszcze gotowy. Próbowaliśmy dosłownie wszystkiego, co mogliśmy, aby złożyć je na czas, żeby było wystarczająco dobre dla was, ale całkowicie wyniszczyły nas opóźnienia w dostawach i COVID-19. Połowa mojej ekipy nie może pracować właśnie ze względu na koronawirusa" - wyznała w nagraniu.

"Przykro mi, że to wszystko tak na ostatnią chwilę. Jesteśmy na nogach od ponad 30 godzin, starając się to jakoś ogarnąć, ale nie mamy już czasu. Jest mi potwornie przykro i jest mi wstyd" - mówi zapłakana Adele. Zapowiada jednak, że trasa się odbędzie, ale w terminie, którego nie jest w stanie jeszcze podać. "Przepraszam wszystkich, którzy podróżowali na koncert. Przepraszam. Naprawdę bardzo przepraszam. Przełożymy wszystkie daty koncertów, robimy to właśnie teraz. Dokończę mój show i doprowadzę je tam, gdzie być powinno" - zadeklarowała.

W komentarzach posypały się słowa wsparcia od fanów, a także od innych muzyków, m.in. Pink czy Adama Lamberta. Nie zabrakło także tych krytykujących podjętą w ostatniej chwili decyzję wokalistki. Między innymi jedna z fanek oburzała się, że właśnie wylądowała w Las Vegas, a inna, że pracowała kilka tygodni po godzinach, by móc pozwolić sobie na udział w koncercie.

Adele miała rozpocząć rezydenturę w Las Vegas koncertem 21 stycznia. Jej ostatni, 24. występ, był planowany na 16 kwietnia. "Weekendy z Adele" miały odbywać się w każdy piątek i sobotę w Colosseum. Najtańszy bilet na show Adele kosztuje 950 dolarów (3,8 tys. zł), a najdroższy 12 tys. (prawie 50 tys. zł).

Adele koncertami promuje wydany w listopadzie 2021 roku album "30", który był ogromnym sukcesem na całym świecie. Stał się najlepiej sprzedającą się płytą roku w USA.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Adele
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy