14-letnia Lil Tay jednak żyje! Straszny internetowy "żart"
Oprac.: Mateusz Kamiński
Lil Tay zdementowała informację o swojej przedwczesnej śmierci. Pierwotnie informację o aspirującej raperce podali jej rodzice, a cały internet zastanawiał się, co nagle stało się i jej starszemu bratu. Okazuje się, że Lil Tay jest cała i zdrowa, a ktoś włamał się na jej konto w mediach społecznościowych!
Lil Tay zasłynęła jako osobowość internetowa i początkująca raperka (posłuchaj!). Dziewczynka w wieku 9 lat zaczęła z pomocą starszego brata wrzucać do sieci kontrowersyjne filmiki z wulgarnymi wypowiedziami i rapem.
9 sierpnia w mediach społecznościowych Lil Tay, gdzie obserwuje ją 3,4 mln osób, pojawiła się informacja, że zarówno ona jak i jej brat, nie żyją.
"Z głębokim żalem informujemy o nagłej i tragicznej śmierci Claire. Nie ma słów, które oddałyby naszą stratę i ból. Nie spodziewaliśmy się tego, co się stało, i jesteśmy w szoku. Odejście jej brata tylko pogłębia nasz niewyobrażalny ból. W tym czasie prosimy o uszanowanie naszej prywatności, okoliczności śmierci Claire i jej brata są badane. Claire na zawsze pozostanie w naszych sercach, pozostawiając pustkę nie do zapełnienia" - mogliśmy przeczytać w poście w jej mediach społecznościowych.
Choć sprawa od razu wydała się być wszystkim bardzo tajemnicza, to gro osób uwierzyło w słowa zamieszczone w social mediach. Lokalna policja tymczasem zaprzeczała, by ktoś w jej jurysdykcji zginął z powodu "nagłej i tragicznej śmierci". Menedżer dziewczynki mówił natomiast: "To skomplikowana sytuacja i w tym momencie nie jestem w stanie ani potwierdzić, ani całkowicie zaprzeczyć oświadczeniu rodziny" - jak podało "Daily Mail".
14-letnia raperka Lil Tay jednak żyje. Skradziono jej konto!
Parę godzin po ogłoszeniu na Instagramie pojawiło się nowe oświadczenie. Tym razem nastoletnia influencerka poinformowała, że ona i jej brat jednak żyją. Całe zamieszanie było związane z kradzieżą jej konta.
"Chcę wyjaśnić, że mój brat i ja jesteśmy bezpieczni i żyjemy, ale jestem kompletnie załamana, nie mam nawet słów, by opisać to, co się stało. To były bardzo traumatyczne 24 godziny. Wczoraj przez cały dzień byłam bombardowana niekończącymi się, rozdzierającymi serce i pełnymi łez telefonami od bliskich, i próbowałam uporządkować ten bałagan. Moje konto na Instagramie zostało naruszone przez osobę trzecią i wykorzystywane do rozpowszechniania niepokojących dezinformacji i plotek na mój temat, do tego stopnia, że nawet moje imię było błędne. Moje oficjalne imię to Tay Tian, a nie 'Claire Hope'" - przekazała za pośrednictwem portalu "TMZ". Nie wiadomo, kto włamał się na jej konto.
Kontrowersyjne nagrania Lil Tay od początku wzbudzały duże poruszenie. Dziewczynka chwaliła się w nich, że ma dostęp do wielkiej fortuny i że "rządzi Los Angeles". Później na jej Instagramie przestały pojawiać się nowe zdjęcia i nagrania, a w mediach społecznościowych pojawił się wpis o treści: "Pomóż mi".
Kontem Lil Tay w przeszłości opiekował się jej starszy brat - to on namawia ją do kontrowersyjnych wypowiedzi i zachowania na nagraniach. To on także miał informować opinię publiczną o tym, że była ofiarą przemocy rodziców.