"The Voice Of Poland": "Te dwie minuty zmieniły moje całe życie"

- To jest moment, w którym psychicznie jestem przygotowany na wkroczenie na nasz rynek muzyczny - mówi portalowi INTERIA.PL Arek Kłusowski, jeden z faworytów do zwycięstwa w trzeciej edycji "The Voice Of Poland".

Arek Kłusowski w "The Voice Of Poland"
Arek Kłusowski w "The Voice Of Poland" 

Przypomnijmy, że podczas "przesłuchań w ciemno" 21-letni Arek Kłusowski wykonał utwór "Have I Told You Lately" autorstwa Vana Morrisona. Młody wokalisty śpiewał zza kotary i był niewidoczny nawet dla jurorów "The Voice Of Poland", którzy odwrócili fotele. Na długo zapamiętana zostanie scena, gdy ze względu na oryginalną barwę głosu uczestnika, Edyta Górniak pytała pozostałych oceniających: "Chłopak czy dziewczyna?".

- Te dwie minuty zmieniły moje całe życie. Emocje wzięły górę i najzwyczajniej w świecie się rozpłakałem. Ostatni raz płakałem w podstawówce. Człowiek w nowych sytuacjach sam siebie zaskakuje i nasze zachowania są nieprzewidywalne. W końcu tak naprawdę uświadomiłem sobie, że to co robię ma sens i moja ciężka praca została doceniona. Dla innych to tylko krótki występ. Dla mnie test życia - powiedział nam Arek Kłusowski, dodając, że do każdego występu podchodzi bardzo poważnie i każdy występ go stresuje.

- Jak radzę sobie z nerwami? Każdy wokalista ma swoje sprawdzone metody na radzenie sobie ze stresem, jedni walą setkę, drudzy piją melisę. Ja najczęściej tańczę i dostaję ataku śmiechu - bardzo dziwne objawy tremy - zdradza.

Wokalista w rozmowie z INTERIA.PL zaznaczył, że udział w telewizyjnym konkursie talentów jest kolejnym krokiem do realizacji zamierzonych celów. Tym najważniejszym jest wydanie płyty.

- Wziąłem udział w programie "The Voice Of Poland", ponieważ chciałem przełamać pewne stereotypy. Udowodnić sobie parę rzeczy, które zamierzyłem sobie jeszcze w dzieciństwie - mówi.

- Jestem realistą i mam świadomość tego, że w naszym kraju, aby żyć z muzyki i grać koncerty, trzeba wziąć udział w talent show. Nie mam znajomości ani ogromnej fortuny, która mogłaby pozwolić mi na nagranie płyty i jej promocję. Poszedłem do programu z gotowym materiałem na mój krążek, aby znaleźć wytwórnię i szybko spełnić swoje marzenie. Nie chciałem zaprzepaścić szansy, którą daje ten program.

- To jest moment, w którym psychicznie jestem przygotowany na wkroczenie na nasz rynek muzyczny - zadeklarował.

Czy zatem widzi siebie jako głównego faworyta do zwycięstwa w "The Voice Of Poland"? Bo internauci nie mają wątpliwości, że to właśnie Arek Kłusowski jest jednym z kandydatów do zostanie "Głosem Polski".

- Pewnie każdy pomyśli, że powinienem odpowiedzieć: "Tak, to ja wygram" (śmiech). Jednak mam swoich faworytów, których cenię. Chciałbym, żeby program wygrał prawdziwy artysta, a nie osoba, która po włączeniu kamery wciela się w inną "rolę". Dla mnie największym sukcesem będzie dotarcie do finału i bardzo tego pragnę, ponieważ w finale śpiewa się z gwiazdą, a ja od dziecka marzę o duecie z Kasią Nosowską. Mam nadzieje, że kiedyś mi się to uda, bo ponoć wiara czyni cuda (śmiech)! Tak naprawdę, to czas po programie zweryfikuje, kto potrafił wykorzystać swoją szansę i to będzie prawdziwy zwycięzca - zauważa trzeźwo.

Arek Kłusowski znalazł się w drużynie Barona i Tomsona. O muzykach Afromental, jak i pozostałych jurorach: Edycie Górniak, Marii Sadowskiej i Marku Piekarczyku, wypowiada się w jak najlepszych słowach.

- Bardzo zaskoczyło mnie ciepło z ich strony i ten brak dystansu. Jurorzy traktują nas jak swoich kolegów i to jest strasznie miłe. Myślałem, że gwiazdy raczej będą traktować nas jako takich małych amatorów, jednak bardzo się pomyliłem - bije się w pierś.

- Po trzech miesiącach prób i nagrań ludzie zbliżają się do siebie, tworzy się "flow" i tak naprawdę największy żal po odpadnięciu wynika z przywiązania do tej specyficznej grupy artystów. To nie jest jakiś rodzaj wazeliny z mojej strony, tylko szczere odczucia, a znam się na ludziach (śmiech). Dużo się nauczyłem od każdego z nich - przyznaje, komplementując również ekipę realizującą "The Voice Of Poland".

- Praca przy programie jest zajebista, szczególnie ludzie z produkcji, którzy dają ogrom energii. Nasz harmonogram jest bardzo napięty, więc musiałem się nauczyć punktualności, bo spóźniam się notorycznie i od czasu "The Voice Of Poland" mam zegarek przestawiony pół godziny wcześniej - śmieje się 21-latek, który nie chciał komentować rewelacji Natalii Sikory. Przypomnijmy, że zwyciężczyni poprzedniej edycji show zasugerowała, że pojedynki w programie są ustawione, a uczestnikami się manipuluje w celu podbicia oglądalności "The Voice Of Poland".

- Nie wiem, jak wyglądały regulaminy w poprzedniej edycji show, ale nic mi na ten temat nie wiadomo. Może to było jej prywatne odczucie? A z tego co mi wiadomo, to zdanie było wycięte z kontekstu - urywa temat.

Fanów Arka Kłusowskiego na pewno interesuje, czym 21-latek zajmuje się poza "The Vocie Of Poland". A trzeba przyznać, że zajęcie ma bardzo specyficzne!

- Od dwóch lat jestem solistą w Klubie 21. Brygady Strzelców Podhalańskich w Rzeszowie, jeżdżę na przeglądy piosenek wojskowych, śpiewam na poligonach i jest to megaekstremalna przygoda. Bardzo dobra rzecz i szczerze polecam każdemu!

- Dzięki pracy w wojsku nauczyłem się interpretacji utworów i teraz mam świadomość moich "wykonów". Wcześniej na scenie popisywałem się wokalizami i nie wiedziałem, o czym śpiewam. Jednak najlepsze w wojsku są after party - kończy ze śmiechem.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas