John Lydon wyjaśnia, co chore, a co zdrowe

Znany z Sex Pistols i Public Image Ltd. John Lydon uważa, że współczesny show-biznes jest chory pod wieloma względami. "Jedyny zdrowy element to muzyka grana na żywo, koncerty" - uważa artysta.

John Lydon, czyli buntownik z wyboru - fot. Matt Carr
John Lydon, czyli buntownik z wyboru - fot. Matt CarrGetty Images/Flash Press Media

John Lydon nie pierwszy raz krytycznie ocenił telewizyjne konkursy talentów, takie jak "X Factor", "Idol" czy "The Voice".

"Te programy robią z nas wszystkich (muzyków - przyp. red.) pretendentów do występowania w Las Vegas. Jest w tym bolesna nuta upokorzenia - te głupkowate uśmiechy, kiedy ktoś odpada. I ludzie myślą, że tak wygląda muzyczny wszechświat" - irytuje się wokalista.

Artysta, który po 20 latach przerwy wyda wreszcie płytę pod szyldem Public Image Ltd., nie współczuje wytwórniom, które mają kłopoty finansowe.

"Firmy fonograficzne rozpadają się - zupełnie zasłużenie. Nonsensowne, korumpujące i krępujące kontrakty muszą się wreszcie skończyć. Natomiast rozwój w stronę samplowania, przerabianie dawnych pomysłów również nie jest zdrowy. Jedyny zdrowy element to muzyka grana na żywo, koncerty" - powiedział John Lydon w rozmowie agencją Reuters.

Wokalista ujawnił, że 20-letnia przerwa wydawnicza Public Image Ltd. nie była jego wyborem.

"Wytwórnia płytowa i zobowiązania kontraktowe sprawiły, że musiałem wziąć ich na przeczekanie" - oznajmił kontrowersyjny frontman.

"To był dla mnie trudny czas, okres mentalnego głodowania. Muzyka to moje życie, ale odkryłem, że prawo wraz z korporacjami i ich adwokatami działa na moją niekorzyść. Nabrałem więc negatywnego spojrzenia na to wszystko" - stwierdził Lydon.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas