Wstydliwy debiut The Rolling Stones
Opublikowany dokładnie 55 lat temu debiutancki singel The Rolling Stones "Come On" - delikatnie mówiąc - początkowo nie był najukochańszym dziełem zespołu.
Przypomnijmy, że zanim The Rolling Stones zaczęli z częstotliwością karabinu maszynowego nagrywać - jak się okazało po latach - ponadczasowe rockowe klasyki, przyszły szlachcic Mick Jagger i koledzy bazowali na bluesowych klasykach amerykańskich twórców. I właśnie piosenką legendarnego rock'n'rollowca Chucka Berry'ego zadebiutowali - nowa wersja pochodzącej z 1961 roku kompozycji "Come On" ukazała się dokładnie 7 czerwca 1963 roku.
Singel z coverem Chucka Berry'ego był pierwszym profesjonalnie nagranym materiałem The Rolling Stones (sesja miała miejsce 10 maja 1963 roku) i jednocześnie piosenką, której zespół... się wstydził. Grupa odmówiła bowiem prezentowania utworu podczas koncertów.
"Nie wydaje mi się, by 'Come On' był dobrym utworem. Szczerze mówiąc uważam, że to g***iany numer. Nie znosiliśmy tej piosenki tak bardzo, że nie zagraliśmy jej podczas żadnego z naszych koncertów" - wspominał w jednym z wywiadów z 1972 roku Mick Jagger.
Wokalista w tej samej rozmowie nie mógł się nadziwić, w jaki sposób "g***iany numer" trafił na brytyjską listę przebojów. W 1963 roku "Come On" dotarł bowiem do 21. miejsca zestawienia najpopularniejszych singli w Wielkiej Brytanii.
"Bóg tylko to wie, jak ta piosenka się tam znalazła. Może chodziło o cały ten rozgłos, jaki nam towarzyszył?" - zastanawiał się Mick Jagger.
Prawda jest jednak taka, że o powodzenie singla - umiarkowane, bo umiarkowane, ale jednak powodzenie - zadbał przemyślny menedżer grupy Andrew Loog Oldham. Zlecił on bowiem członkom fan klubu The Rolling Stones kupowanie płytek z "Come On" wyłącznie w sklepach muzycznych, których sprzedaż była monitorowana pod kątem kompilowania oficjalnego zestawienia bestsellerów singlowych na Wyspach.
Trzeba dodać, że Andrew Loog Oldham pracował w dosyć trudnych warunkach. Poza tym, że The Rolling Stones niechętnie przyznawali się do piosenki, to dodatkowo wytwórnia płytowa Decca "wsparła" debiut podopiecznych aż całą jedną reklamą prasową! Biorąc pod uwagę te fakty, 21. miejsce singla należy uznać za sukces.
Z "Come On" wiąże się również historia, która mogła znacząco zaważyć na przyszłości The Rolling Stones. Po tym, jak zespół zaprezentował utwór w popularnym brytyjskim telewizyjnym show "Thank Your Lucky Stars", producent programu postanowił doradzić Andrew Loog Oldhamowi i zasugerował usunięcie z grupy... Micka Jaggera.
"Pozbądźcie się tego wstrętnego wokalisty z ustami wyglądającymi jak wytarte opony" - zalecił menedżerowi The Roling Stones. Jak wszyscy wiemy, te "wstrętne" sugestie na szczęście zostały zignorowane.
A "Come On" po latach, a raczej dekadach, powrócił do łask. Piosenka dumnie otwiera ostatnią składankę podsumowującą wspaniałą karierę The Rolling Stones zatytułowaną "GRRR!".
Artur Wróblewski